Rozdział 7 część 1/2

404 20 16
                                    

KYLE

- Nie znalazłem w mieszkaniu nic więcej, ani telefonu, ani laptopa – oznajmiłem niepocieszony faktem, że prawdopodobnie najważniejsze źródło sprawy przepadło bez śladu albo...

- Niemożliwe, żeby od tak zaginęły. Ktoś musiał maczać w tym palce. Myślę, że znajdowały się tam dowody obciążające sprawcę, dlatego właśnie zatroszczył się on o to, by się ich pozbyć – Natalie wypowiedziała na głos moje własne myśli. Widocznie nasze drogi dedukcji nie różniły się od siebie tak bardzo.

- Jedna rzecz zmieniła się przez te kilka godzin. Zanim wyszedłem z mieszkania dwa razy upewniłem się, czy zamknąłem wszystkie pomieszczenia. Gdy wróciłem, drzwi do pokoju Nicka były otwarte – Zacząłem przechadzać się w tą i z powrotem, bo robiło się coraz chłodniej. Wolałem uniknąć niepotrzebnych świadków i ryzyka, że Lenore mogła usłyszeć rozmowę, dlatego wyszedłem na zewnątrz budynku, niestety zapominając o zabraniu ze sobą płaszcza. – Pod moją nieobecność ktoś był w środku. Może przyszedł po coś, co jeszcze zostawił? – dokończyłem, stawiając teorię, która pierwsza przyszła mi do głowy.

- A może nie była to jedna osoba?

- Co masz na myśli? – zapytałem zdezorientowany. Do tej pory nie rozważaliśmy działań grupowych, a pojedynczej jednostki. Co jeśli się myliliśmy?

- Mam wyniki badań. Zleciłam je znajomemu do zrobienia w tempie ekspresowym i dostałam je przed chwilą. Materiał genetyczny znaleziony na papierosach wskazał, że należały do mężczyzny, ciemne włosy, brązowe oczy, grupa krwi AB Rh+, co na naszą korzyść nie jest taką popularną grupą...

- Czekaj. Rysopis pasuje do lekarza ze szpitala i mężczyzny, który wręczył mi mowę pożegnalną na pogrzebie – przerwałem kobiecie, dzieląc się swoim spostrzeżeniem. Oznaczało to, że byliśmy już blisko, być może i przy końcu sprawy. Wiedziałem od początku, że gość zachowywał się podejrzanie.

- Tak, ale nie zakładajmy od razu, że to on. Sprawdźmy wszystkie możliwe scenariusze – Natalie zgasiła mój entuzjazm kubłem zimnej wody.

- A czy nie są to wystarczające dowody?

- To tylko poszlaki. Do dowodów musimy jeszcze dojść – odparła ze spokojem kontrastującym z moim podirytowaniem.

Chyba się przesłyszałem. Czego ona jeszcze oczekiwała? Tego, że mężczyzna przyjdzie sam na komisariat i się przyzna? Nawet reżyserzy byli na tyle inteligentni, że taka scena była rzadkością w filmach.

Wdech i wydech Kyle. Zanim się za bardzo nakręcisz, daj jej skończyć.

- Wracając do tematu, mówiłam o badaniach. Wykryto niewielką ilość innego materiału, też należącego do mężczyzny, podobny kolor włosów, niebieskie oczy i inna grupa krwi. W mieszkaniu musiały być dwie osoby, nie jedna.

- Czyli przyjmujemy, że podejrzanych jest dwóch? - podsumowałem jej wypowiedź, nadal zaskoczony przebiegiem sprawy. Po spotkaniu z nią myślałem, że całe to śledztwo nie mogło być już bardziej popieprzone, a jednak życie lubiło zaskakiwać.

- Równie dobrze mogą nie mieć nic wspólnego ze sprawą. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków – Kobieta nawiązała do swoich poprzednich słów, a ja straciłem cierpliwość. Nie umiałem się pohamować, jak mówiła takie bzdury.

- Według mnie te wnioski to już jakaś podstawa, żeby iść dalej, bo inaczej będziemy zajmować się tą sprawą przez następne trzydzieści lat i nic nie znajdziemy – wyrzuciłem jej, podnosząc głos i zaciskając w dłoni telefon. Miałem szczerą ochotę coś rozwalić, wyładowując kumulującą się złość.

Prawda Tkwi w SercuWhere stories live. Discover now