1.

9 1 0
                                    

Krok po kroku stąpałam w lodowym tańcu, a myśli w mojej głowie krążyły, próbując uciec od rzeczywistości. To było moje miejsce ucieczki, moje schronienie przed burzami niechcianych uczuć. Dziś jednak nawet lodowisko nie potrafiło ukoić mojego zranionego serca.
Wszystko zaczęło się, gdy wróciłam do domu. W drzwiach już czekała napięta atmosfera, a powietrze zdawało się być gęstsze niż kiedykolwiek. Matka, zawsze gotowa do udawania, że nic się nie dzieje, siedziała przy stole, sztywno trzymając kieliszek wina. Próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, ale z każdym łykiem alkoholu, jej obojętność stawała się coraz bardziej fałszywa. Nie potrafiła przyjąć do świadomości, że jej idealna rodzinka dawno przestała istnieć.
Ojciec, niezdolny do kontrolowania własnych emocji po kilku drinkach, wpadł w kolejną furię. Jego wzrok był jak ognista strzała przeszywająca cały pokój, zanim jeszcze otworzył usta.
Zaczęło się niewinnie, od kilku niespójnych słów, ale z każdą sekundą emocje nabierały siły.

- Co tu robisz? - ryknął ojciec, odsłaniając przy okazji stertę butelek na stole.
Stałam w drzwiach, czując, jak każdy mięsień w moim ciele napina się na oczekiwanie nieuchronnej eksplozji.

- Mieszkam. Właśnie wróciłam ze szkoły. Chce zjeść i iść na lodowisko, mam trening.-  odpowiedziałam, próbując utrzymać spokojny ton, chociaż wewnętrznie czułam, jakby we mnie huczała burza.

- Znowu to przeklęte lodowisko! Kiedy w końcu odpuścisz i zajmiesz się czymś pożytecznym? Twoja siostra skończyła dobre studia i robi karierę jako prawniczka, a ty? Ty tylko marnujesz nasze pieniądze na te gówniane lodowisko. - rzucił ojciec z wyrazem pogardy, nie zważając na to, że to jedno z niewielu miejsc, gdzie czułam się naprawdę wolna.
Matka spojrzała na mnie, ale jej oczy były zamglone, niewidzące tego, co naprawdę działo się w naszym domu.

- Darcy, po prostu idź do swojego pokoju. - rzuciła niechętnie, udając, że wszystko jest w porządku. Ale ja nie mogłam udawać, jak ona. Nie, kiedy każda kłótnia była jak cios w moje złamane serce.

- Możesz w końcu przestać mną pomiatać? Codziennie ta sama śpiewka, że jestem gorsza od Olivii. Oczywiście fakt, że mam szanse na start w olimpiadzie was nie obchodzi, bo to tylko głupi sport, a nie prestiżowy kierunek jak prawo. Nie sądzicie, że to niesprawiedliwe faworyzować tylko jedno dziecko? To nie normalne!- zawołałam, czując, jak gniew rozsadza moje słowa.
Ojciec zasyczał, unosząc się z krzesła, a na jego twarzy malowała się agresja.

- Nie próbuj mnie pouczać, gówniaro! Jak się wyprowadzisz to będziesz robić co chcesz, ale póki mieszkasz pod moim dachem to masz mnie szanować i słuchać. Nie twoja sprawa co robimy.
Ale dla mnie to była moja sprawa. To była moja rodzina, która rozpadała się na kawałki, a ja byłam świadkiem tego wszystkiego. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale bezsilność wbijała mnie w ziemię mocniej niż ja wbijałam ostrze łyżwy w lód.

- Oj bardzo chętnie bym się wyniosła. Zrobiłabym to już dawno, gdyby nie to, że mam jebane 16 lat a twoim obowiązkiem, mój drogi ojcze, jest mnie utrzymywać aż nie skończę szkoły.
Ojciec zasyczał w odpowiedzi, jak wściekły kot, gotów do ataku. Atmosfera w pokoju była niewytrzymywalnie ciężka, a ja zdawałam sobie sprawę, że ta kłótnia tylko zacieśnia więzy wewnętrznego więzienia, w którym się znalazłam. Chciałam uciec jednak teraz, nie miałam kompletnie możliwości. Nie mogłam się wyprowadzić z domu będąc niepełnoletnia.
Następne chwile były jak gorzki taniec słów, z których żaden z nas nie chciał wyjść zwycięsko. Kłótnia drażniła moje zmysły, a ja czułam, jak wewnętrzna burza walczy z nadciągającym chaosem w moim domu oraz głowie.

- Ty mała... - zaczął, ale nie zdążył dokończyć zdania. Nagle, bez uprzedzenia, jego dłoń uniosła się w moim kierunku. Wiedziałam, co miało nastąpić, ale i tak nie byłam na to przygotowana. Po brutalnym ciosie ojca, poczułam ból pulsujący przez całe moje ciało. Upadłam na ziemię, z trudem łapiąc oddech. Ojciec, w swojej zacietrzewionej furii, nadal wykrzykiwał obelgi, ale słowa tonęły w szumie w moich uszach.Mężczyzna zbliżył się, chwycił mnie za ramiona i szarpał na ziemi, grożąc kolejnym ciosem. W tej chwili coś we mnie pękło. Chciałam się obronić, ale nie mogłam ruszyć ciałem. Czułam się bezsilna.
Matka obserwowała wszystko wciąż siedząc przy stole. Nawet nie zareagowała, gdy ojciec raz za razem zadawał kolejne ciosy. Chciałam zniknąć i nie czuć już nic. Chciałam, żeby to piekło się skończyło. Codziennie miałam nadzieję, że ojciec wpadnie pod samochód i skończą się moje tortury. Całą udrękę przerwał dzwoniący telefon ojca. Chwila dezorientacji i odejście z jego strony po urządzenie dało mi okazję, aby wstać i uciec do swojego pokoju.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 27 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ślad demona na tafli loduWhere stories live. Discover now