Nieszczęścia chodzą parami

19 3 0
                                    


Znalezienie Max'a w gąszczu ludzi, którzy kręcili się wokół garaży było niezłym wyczynem. Jak tylko go zauważyłam, ktoś prosił o autograf albo o zdjęcie. Z uśmiechem zgadzałam się na większość z nich, ale nie chciałam się spóźnić na spotkanie z kuzynem. Dlatego jak tylko podpisałam się na koszulce jakiejś małej dziewczynki, założyłam na głowę kaptur i próbowałam się wtopić w tłum. Błądziłam między ludźmi, aż w końcu ujrzałam Max'a stojącego naprzeciw jakiegoś mężczyzny w czerwonym stroju.

Zdjęłam z głowy kaptur i pomachałam w stronę blondyna. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, który odwzajemniłam z chęcią. Był moim ulubionym kuzynem, choć widziałam go bardziej jak brata.

Wychowywaliśmy się razem od samego początku. Nasi ojcowie to bracia, więc to nie było żadnym zdziwieniem, że spędzaliśmy wspólnie każdą sekundę swojego życia. Trwało to jednak tylko do ukończenia przeze mnie 10 roku życia. Potem razem z rodzicami przeprowadziliśmy się do Paryża, bo właśnie tam moja mama dostała swoją wymarzoną pracę. Nie oznaczało to jednak, że straciłam kontakt z Max'em. Przyjeżdżaliśmy do siebie na wakacje, jednak im byliśmy starsi, tym więcej obowiązków nam przybywało. On zajął się swoją pasją do Formuły 1, a ja komponowaniem, pisaniem tekstów i brzdękaniem na gitarze. Gdy on zaczął odnosić swoje sukcesy w wyścigach, ja odnosiłam je zdobywając coraz więcej słuchaczy. Jednak w pewnym momencie przestałam być znana jako Louise Verstappen, artystka muzyczna, tylko jako ta, co jest rodziną z Max'em. Dlatego zmieniłam swoje nazwisko na panieńskie swojej matki, by budować własną markę, bez używania sławy swojego kuzyna.

Chłopak przestał słuchać swojego kolegi, bo od razu podbiegł do mnie i zgarnął w swoje ramiona. Odwzajemniłam ten uścisk, uświadamiając sobie jak za nim tęskniłam. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie. Max założył rękę na moje ramię, a potem ściągnął swoją czapkę i założył mi ją na głowę.

– Jako moja kuzynka, musisz pokazać, że kibicujesz najlepszemu team'owi. – powiedział dumnie, a ja ze śmiechem przytaknęłam ­– Chodź, przedstawię cię mojemu koledze z branży.

Zgodziłam się i razem podeszliśmy do mężczyzny w czerwonym kombinezonie. Jednak gdy się odwrócił moja chęć zapoznawania się minęła. Był to marny ten marny podrywacz z klubu. On gdy mnie zauważył również nie był szczęśliwy. Stanęliśmy naprzeciw siebie, a napiętą atmosferę między nami odczuć można było z pewnością już kilka kilometrów stąd. Max jednak jej najwyraźniej nie wyczuwał, bo zadowolony stał obok nas.

– Charles, poznaj Louise, moją kuzynkę – powiedział niebieskooki w jego stronę. Potem spojrzał na mnie, gdy wzrokiem próbowałam zabić szatyna i kopnął mnie lekko w kostkę. Byłam zmuszona przestać, bo wiem, że potem mogłabym dostać mocniej ­– Lou, poznaj Charles'a Leclerc'a, jeździ w Ferrari.

– My się już znamy. – mruknął zniesmaczony, patrząc moją stronę – Co, znowu przyszłaś bronić uciśnionych? Czy może nie mogłaś się doczekać, aż mnie zobaczysz?

– Ja bronię wszystkich przed takimi idiotami. A do naszego spotkania odliczałam sekundy... – westchnęłam dramatycznie i poczułam zaciskającą się rękę na moim ramieniu. Czy naprawdę każdy myśli, że rzucę się na takiego idiotę? Szkoda mi moich paznokci. – Nie mogę przecież przegapić twojej przegranej z Max'em.

Znów się zdenerwował, a ja chciałam sama siebie poklepać po ramieniu. Uwielbiałam grać wszystkim na nerwach, wychodziło mi to lepiej niż koncertowanie. Kierowca RedBull'a nie wiedział co się dzieje. Nawet nie miał jak się dowiedzieć, bo od tej całej sytuacji minęło zaledwie kilka godzin. W tym czasie ja zdążyłam o tym zapomnieć, ale stojący przede mną zielonooki skutecznie mi o wszystkim przypominał.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 27 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wrong person | Charles LeclercWhere stories live. Discover now