Sisters over misters

28 1 0
                                    


– Dziękuje wam za świetną zabawę i do zobaczenia niedługo! – krzyknęłam do mikrofonu i ukłoniłam się jak usłyszałam krzyki ze strony widowni. Przesłałam jeszcze całusy w ich stronę, a potem zeszłam ze sceny na backstage. Pełna euforii i energii, którą dodał mi występ, podeszłam w stronę moich przyjaciółek. Stały one we trójkę, a gdy tylko pojawiłam się obok nich, zgarnęły mnie do grupowego przytulasa. W takich momentach naprawdę cieszyłam się, że je mam. Odsunęłyśmy się od siebie, a potem spojrzały na mnie z tajemniczym wzrokiem.

– No to teraz pora na after! – zawołała Ines, a Vivienne i Sydney jej przytaknęły. Wiedziałam, że teraz nie mam już nic do powiedzenia. Dlatego z uśmiechem pokazałam kciuk w górę na zgodę – No to zdejmuj z siebie cały ten sprzęt i idziemy do klubu, bo już zarezerwowałam lożę. Monako nadchodzimy!

Pokręciłam głową z niedowierzaniem na ich wielki entuzjazm, ale on zaraz mi też się udzielił. Zdjęłam szybko odsłuchy i odpięłam wszystkie kable. Podziękowałam mojemu staff za pomoc i udział w koncercie, bo bez nich by się nie odbył oraz zespołowi, który ze mną grał. Pożegnałam się, a potem razem z dziewczynami skierowałam się do mojego mercedesa. Wsiadłam za kółko, a za dj'a tym razem robiła Vivienne siedząca obok mnie. Z głośników wyleciały pierwsze nuty „Voulez-vous" ABBY , bo to nasz ukochany zespół. Dlatego przez całą drogę do naszego hotelu ogarnęło nas wielkie carpool karaoke.

Do naszego tymczasowego miejsca pobytu dojechałyśmy po pół godziny. Dlatego udałam się z nimi do mojego pokoju i wspólnie zaczęłyśmy się szykować na imprezę. Tak naprawdę, nigdy nie byłam wielką zwolenniczką chodzenia do klubów, wolałam wypić wino ze znajomymi w domu. Jednak po koncertach, mam na tyle siły w sobie aby wyjść i dobrze się bawić nawet nie w swoich czterech ścianach. To jest wielka zasługa wszystkich moich fanów.

Szykowanie się zajęło nam dobrą godzinę. Sydney ubrała się w dopasowaną czarną sukienkę z satyny kończącą się za kolanem i lejącym się dekoltem, podobnie Vivi w białej. Ines założyła krótką welurową w kolorze bordowym, z kwadratowym dekoltem i długim rękawem. Ja natomiast ubrałam czarny kombinezon z wycięciem na plecach i szerokimi nogawkami. Opinał on jednak się u góry podkreślając moją talię.

Zrobiłyśmy sobie szybkie zdjęcie w lustrze, które wstawiłam na story na Instagramie. Z tego co tłumaczyła mi Emily, nie muszę się martwić o szybkie wyjście ze względu na fanów. Klub do którego idziemy jest przeznaczony dla bogatych oraz znanych ludzi. Zero zdjęć i podpisów, tylko zabawa i rozluźnienie po występie.

Dzisiaj robiłam za kierowcę, ponieważ jutro będę kibicować mojemu kuzynowi podczas jego wyścigu w Monako. Z pewnością będę pokazywana na kamerach, więc skacowany wygląd nie pomógłby mi w dobrej reputacji. Nie przeszkadzało mi to jednak. Nigdy nie lubiłam dużo wypić, zwłaszcza w klubach, gdzie wszystko może się wydarzyć. Wolałam zawsze mieć swoich znajomych i samą siebie na oku.

Klub z zewnątrz wyglądał na bardzo luksusowy. Ciemny budynek z wielkimi pozłacanym drzwiami przed którymi stał ochroniarz i osoba odstawiająca samochody. Nie było tutaj kolejek, bo prawdopodobnie wszystko było do rezerwacji. Podjechałam pod klub i zaparkowałam jak najbliżej wejścia. Kroczyłyśmy po czerwonym dywanie w stronę umięśnionego mężczyzny. Emily pokazała mu nasze wejściówki, a on uśmiechnął się w naszą stronę. Otworzył drzwi i wtedy doszedł do nas zapach alkoholu oraz potu. Czyli tylko z zewnątrz różnił się od innych klubów. Potem usłyszałam dudnienie basów, jak schodziłyśmy w dół do pomieszczenia, gdzie była cała zabawa. Ludzi było sporo, ale to ze względu na jutrzejsze Grand Prix. Podobno są tutaj nawet jacyś kierowcy, lecz nawet ich nie znałam. Idę na jutrzejszy wyścig tylko ze względu na Max'a, który oprócz swojej dziewczyny chciałby mieć wsparcie od swojej rodziny.

Wrong person | Charles LeclercWhere stories live. Discover now