To był podręcznikowy przykład ciszy przed burzą.
Głosy ustały. Nastała idealna, niczym niezmącona cisza.
A we mnie niepokój.
Z zimnym potem na karku, powoli zamknęłam szafkę i niepewnie odwróciłam się twarzą w stronę korytarza.
Wybałuszyłam oczy i odruchowo chciałam się cofnąć. Nie miałam gdzie. Uderzyłam plecami o zimny metal, czując duszności. Strach. Kołatanie serca. Ścisnęłam książkę i tablet w dłoniach, przyciągając je do klatki piersiowej. Tak, jakby miały stanowić moją tarczę przed decydującym ciosem.
Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Dlaczego znowu on?
– Czyżby moja olśniewająca osoba tak bardzo Cię zszokowała, Panno Freeman? – Powiedział cicho, uśmiechając się cynicznie.
Zszokowała? Jak już, to wystraszyła niemal na śmierć.
I nie olśniewająca osoba, tylko szatańska osobowość.
– Reguły mówią, że przed pierwszą lekcją mogę korzystać z korytarza! – Wytłumaczyłam się na jednym wdechu.
– Wiem, znam zasady – odpowiedział cierpko. – Przyszedłem załatwić pewną sprawę.
– Ze mną? – Zdziwiłam się, wskazując palcem na samą siebie, na co chłopak przytaknął.
Dopiero wtedy zaczęłam rejestrować to, co działo się wokół. Dostrzegłam po każdej możliwej stronie zebrany tłum i masę wyciągniętych rąk z telefonami, które najwyraźniej nagrywały całą sytuację. Czy widok załatwiającego prawy Janga był aż tak fascynujący?
A może widok Janga na korytarzu wśród innych uczniów z nieco zaczerwienionym policzkiem?
Nie sądziłam, że mam aż tyle siły, by ślad się utrzymał.
– O co chodzi? – Zapytałam, przełykając nerwowo ślinę.
– Co powiesz na mały zakład, Panno Freeman?
– Chcesz się ze mną założyć? – Powtórzyłam po nim, na co ponownie przytaknął. – O co?
– O życie – odpowiedział pewnie.
– O moje życie!? Zwariowałeś!– Jęknęłam, z ledwością będąc w stanie ustać.
– Nie, nie o Twoje – pokręcił spokojnie głową i schował dłonie do przednich kieszeni spodni, patrząc na mnie spod rzęs. – O życie Twojego chłoptasia. Jeśli nie zgodzisz się na zakład, będziesz świadkiem jego ostatniego tchu na tym świecie – stwierdził nad wyraz spokojnie.
– A jeśli się zgodzę? Jeśli się z Tobą założę? – Zapytałam oszołomiona, ze suchotą w ustach.
– Nic mu się nie stanie.
– Ale?
Zawsze było jakieś ale.
– Nie ma żadnego ale. Musisz jedynie podjąć się zakładu – odparł nieprzejęty, robiąc dwa kroki w moją stronę. – Stworzonego na moich warunkach. – dopowiedział po chwili.
A jednak. Jego warunki, to najważniejszy i najbardziej przerażający spójnik przeciwstawny.
– Nawet go nie znasz. Co to ma na celu? O co Ci chodzi? Dlaczego to robisz? Wciąż masz dla mnie żal? Nie wystarczy, że zostałam przez Ciebie bezrobotna? Czego tak właściwie chcesz? – Z nieustępującym przerażeniem zalałam chłopaka falą pytań.
– Powiedzmy, że nieudacznik, którego wczoraj zobaczyłem, nie przypadł mi do gustu. A jak wszyscy doskonale wiemy, mam bardzo wysublimowany gust – uśmiechnął się arogancko.
YOU ARE READING
TIME of lies | ZOSTANIE WYDANE
RomanceAurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego liceum. Z pozoru całkiem normalna sprawa, jednak czy zaczynanie trzeciej klasy w najbardziej renomowanej szkole San Francisco, przez niską statu...
21. Syndrom Matki Teresy
Start from the beginning