10. Współczesna bitwa pod Saratogą

Start from the beginning
                                    

– Auroro, Twoje oceny z poprzedniej szkoły są świetne. Może zatem powiesz wszystkim, co działo się w Stanach Zjednoczonych w tysiąc siedemset siedemdziesiątym siódmym roku?

Myślę, że Pan Brown nie będzie jednym z moich ulubionych nauczycieli.

– Trwała wojna o niepodległość – odpowiedziałam niepewnie.

– Prawda. A jakie konkretnie wydarzenie miało miejsce na przełomie września i października?

– O ile pamięć mnie nie myli, to bitwa pod Saratogą – odpowiedziałam po dłuższym zastanowieniu się.

– Świetnie! Mam nadzieję, że reszta klasy też się nie obijała w okresie wakacyjnym i macie tak dobrą pamięć, jak Aurora – powiedział spokojnie, na co znaczna część uczniów zaczęła kulić głowy.

– Aurora znała odpowiedź, bo toczy własną bitwę pod Saratogą z Jangiem – odezwał się jakiś chłopak i wybuchnął śmiechem.

A wraz z nim wszyscy w klasie.

Czuję się zażenowana.

– Ty z pewnością nic nie robiłeś we wakacje, Dean. Inaczej byś wiedział, że wspomniane wydarzenie nie toczyło się między dwójką uczniów, a wojskami amerykańskimi i brytyjskimi. Nie wspominając nawet o tym, że widzieliśmy jedno starcie Aurory i Timothy'ego, a bitwa pod Saratogą była serią starć – odparł Pan Brown, patrząc z jawnym zażenowaniem na krótko obciętego szatyna.

Może jednak nauczyciel historii awansuje na pierwsze miejsce ulubionych belfrów.

Odpłynęłam w świat własnych myśli zaledwie po kilku minutach opowieści o starciach wojsk amerykańskich. Plus siedzenia przed Ruby był taki, że mogę sobie pozwolić na zamyślenie. W razie potrzeby przyjaciółka mnie szturchnie i wybudzi z transu. Dziwnym trafem zawsze wie, kiedy odpłynę na zbyt długo.

Wiem, że nie powinnam w ten sposób odcinać się od rzeczywistości, ale nie potrafię nic z tym zrobić.

Dlatego czasami pozwalam sobie na tonięcie w chaosie mojej głowy.

Najpierw moją uwagę zwrócił wygląd klasy. W porównaniu do mojego wcześniejszego liceum, tutaj było jak w pałacu. Wszystko nowoczesne, zadbane i schludne. Piękne, białe ławki, a do nich dołączone wygodne fotele, zamiast twardych krzesełek. Zamiast klasycznej tablicy z kredą, na ścianie wisiała tablica na markery, a obok niej tablica interaktywna z projektorem. Całe pomieszczenie było wypełnione mapami, a niektóre z nich wyglądały na bardzo stare. Do tego globusy, atlasy, figurki prezydentów Stanów Zjednoczonych, czy armii na koniach. Od razu można było zauważyć, że na stworzenie klasy historycznej i zapewne każdej innej, zostały wydane grube tysiące. Kolejnym dowodem na to był fakt, że w sekretariacie dostałam na własność iPada, który miał rzekomo służyć do nauki.

Ale nie to w tym wszystkim najbardziej mnie urzekało. Podobnie jak na korytarzach, w klasie były wstawione wielkie okna, sięgające niemal pod sam sufit. O tej godzinie do pomieszczenia wpadały pojedyncze promienie słońca, przebijające się przez korony drzew. Światło delikatnie otulało moją bladą twarz. Zamiast skupić się na lekcji, patrzyłam na widok za szybą. Klasa znajdowała się na drugim piętrze, więc z wysokości można było dostrzec niemal wszystko. Boiska do uprawiania różnorakich sportów, zewnętrzna siłownia, wydzielone miejsce do relaksu z ławkami, huśtawkami i leżakami, rozciągający się zielony teren, który możnaby było uznać za mały park. Dostrzegłam nawet fotannę i panią sprzedającą napoje.

Dopiero wtedy dotarło do mnie, gdzie się znalazłam. Jak wielką szansę zyskałam. Jak wiele zawdzięczam samej sobie. Że dzięki moim zdolnościom mogłam trafić do takiej szkoły.

TIME of lies | ZOSTANIE WYDANE Where stories live. Discover now