Rozdział 5 cz.1

45 13 1
                                    

Minęło kilka zwyczajnych dni. Pomijając ducha na dachu i tego przy siłowni na deptaku nie spotkałam żadnych innych paranormalnych zjawisk. Nawet gadający kot nie pojawił się ani razu. Było mi z tym całkiem dobrze, gdyby nie babcia, która za nic nie chciała się dezaktywować i dalej kazała mi z rana biegać, a co gorsza dorzuciła ćwiczenia z ciężarami. Przez to wszystko cały dzień byłam tak obolała, jakbym wpadła pod auto.

Cała sobota minęła mi na pomocy, a przepraszam, pracy w kawiarni. To przecież ja robiłam większość czynności związanych z kawą i jedzeniem, babcia chodziła od stolika do stolika i sprawdzała karty. Pojawiła się nawet ta blondynka, która ostatnio przywlokła za sobą ducha i albo coś się stało, albo amulet od babci zadziałał, bo tym razem nic ze sobą nie przywlekła. Cieszyłam się, że oprócz tych porannych tortur z babcią przez cały tydzień moje życie było wręcz normalne. Jutro z kolei poprosiłam o wolny dzień, bo udało nam się kupić bilety na koncert zespołów k-popowych, w tym naszego ulubionego Aespa. Drżałam z podekscytowania na samą myśl, że miałam zobaczyć ich występ na żywo. Pisnęłam w poduszkę i przeturlałam się po łóżku. Musiałam iść wcześnie spać, żeby być w dobrej formie.

Zamknęłam oczy.

- Wstawaj.

- Kurwa, okno. Miałam zamknąć okno - wymamrotałam pod nosem.

Tego w głebi duszy się obawiałam. W ciemności widziałam sylwetkę kota siedzącego na framudze otwartego okna. Przysięgłam sobie zamykać okno przed snem, choćbym miała paść z gorąca. Zaczęłam się zastanawiać, czy zamknięcie okna było wystarczające, skoro mógł otworzyć automatyczne zamki. Stwierdziłam, że będę musiała przetestować zakres jego możliwość. Jeśli to nie da rady, może wystarczą jakieś siatki w oknach.

- Widzę że nie śpisz, rusz się nie mamy czasu. Drugi Ordynans już tam idzie.

- Kto? - zdziwiłam się, pierwszy raz słysząc to określenie.

- Ordynans, tak was- widzących nazywamy my Żniwiarze. To takie ładne określenie dla służących. Weź sól i stalowy łańcuch. No już, szybko!

Naprawdę nie miałam ochoty wstać z łóżka. A tym bardziej wstać, żeby rozprawiać się z jakimś duchem. Niestety nie miałam wyjścia, więc zrzuciłam z siebie kołdrę, założyłam pierwsze ubrania, które miałam pod ręką. Padło na żółty tshirt z nadrukiem uroczego awokado.

-Trudno i tak jest noc, nikt nie będzie na mnie zwracał uwagi.

Wzięłam rękawiczki, dziękując sobie w duchu (ha ha), że przygotowałam je odpowiednio wcześniej. Tym razem kupiłam na promocji rękawiczki do golfa. Były skórzane i idealnie dopasowane do dłoni. Przy drewnianych drzwiach wejściowych czekała spakowana torba. Babcia dała mi kilka wskazówek, co może się przydać przy trudniejszych duchach, więc włożyłam tam sól i łańcuch, o których wspominał Żniwiarz, a także termometr, kilka znaków ochronnych, wodę i przekąski, jeśli mielibyśmy iść gdzieś daleko. Nie wiedziałam, czy jako stworzenie potrzebuje jedzenia, ale byłam pewna że nie będzie przejmował się moim głodem.

Kot czekał już na mnie przy głównej bramie i czułam, że będzie marudził.

- Za długo!

Wiedziałam.

- Gdzie idziemy? - westchnęłam. Naprawdę, rozmowa z nim przypominała rozmowę z babcią. - Czego mogę się spodziewać?

- Idziemy do twojej szkoły, pewnie zauważyłaś ducha który był tam na dachu.

- Tak, ciężko było go nie zauważyć.

- Zniknął. A jeśli coś znika, to znaczy, że albo Żniwiarz zaprowadził go do innego świata, albo pojawi się znowu, w innym stanie. To nie była moja robota, więc musimy go znaleźć i unieszkodliwić. Znasz podstawy?

Przełknęłam ślinę.

- Sprawdzić temperaturę- jeśli spada duch jest niedaleko. Jeśli go zauważę, nie prowokować, udawać że nie widzę. Szukać związanego przedmiotu, obwiązać łańcuchem po znalezieniu. Jeśli duch podejdzie zbyt blisko, sypnąć w niego solą i uciekać - wyrecytowałam na jednym wydechu.

- Dobrze. Jeśli zrobi się niebezpiecznie, zajmie się nim chłopak, ma więcej doświadczenia od ciebie.

- Chłopak? - zdziwiłam się.

Mógł mnie wcześniej uprzedzić, rzeczywiście ubrałabym się lepiej, a nie w bluzkę z awokado i wytarte spodenki.

Kot nie odpowiedział, tylko skocznymi ruchami gnał przed siebie, sprawiając że musiałam zacząć biec, aby za nim nadążyć. Był piątek późnym wieczorem- czas randek i firmowych spotkań. Mijaliśmy uliczkę wypełnioną restauracjami. Tu i ówdzie ludzie stali w kolejkach, czekając na swoją kolej, żeby zająć stoliki. Mężczyźni najczęściej ubrani w garnitury, kobiety w garsonki, świadczące o tym, że dopiero co wyszli z pracy. Często mijałam pary trzymające się za ręce. Wcisnęłam ręce w kieszenie i opuściłam głowę. Nie chciałam patrzeć na ich radosne twarze. Ukłucie zazdrości, aż fizycznie zabolało w klatce piersiowej. Nigdy nie trzymałam za rękę żadnego chłopaka, nie mówiąc już o całowaniu. Skupiłam się na śledzeniu wzrokiem kota, który od czasu do czasu znikał mi między nogami nieznajomych. W końcu wyszliśmy ze zgiełku, wkraczając w wąską uliczkę, gdzie kilku mężczyzn paliło papierosy. Nawet nie zwrócili uwagi na mnie czy na kota, a nawet jeśli to po trzech sekundach i tak o nas zapomnieli. Skręciłam za jedną ze starych willi i w końcu zobaczyłam budynek szkoły. Przełknęłam ślinę. Nigdy wcześniej nie byłam tu w nocy, teraz to miało się zmienić. Puste, czarne okna przyprawiały mnie o dreszcze. Gdzieś tam czaił się duch samobójcy. Żniwiarz przeskoczył płynnym ruchem przez metalową furtkę i po raz pierwszy od wyjścia z domu obrócił głowę w moim kierunku. Zawahałam się.

- Co ze strażnikiem? I kamerami?

Wkroczenie na ten teren po zamknięciu mogło wiązać się z konsekwencjami, nawet jeśli na co dzień byłam niewidoczną uczennicą.

- Ja się tym zajmę, chodź - warknął.

Domyśliłam się, że jest zły że znowu musi mi tłumaczyć takie rzeczy. Ale to mnie czekały kłopoty w razie złapania, nie jego, dlatego wolałam się upewnić.

Postawiłam nogę między prętami i po kilku długich próbach, z trudem przeskoczyłam na drugą stronę.

Byłam zła na swoje bezużyteczne ciało. ledwie dotarliśmy, a ja już miałam przyspieszony oddech, a na czole pojawiły się krople potu. Obiecałam sobie przyłożyć się do porannych ćwiczeń, dla własnego dobra, skoro tak miała wyglądać reszta mojego życia.

EgzorcystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz