Ja do Ciebie nic nie czuję

11 0 0
                                    

Marshall pov.
Ja nawet nie wiem dlaczego ale ja od dwóch tygodni nie mogę zasnąć. Nawet nie wiem dlaczego. Everest za każdym razem stara się mi powiedzieć uczucia ale ja nic do niej nie czuję. Ja widzę w nią tylko przyjaciółkę a nie materiał na.... dziewczynę czy tym bardziej na żonę. Na pewno nie ona. Ja nie chcę nikomu mówić o mojej przeszłości bo ja wiem, że moja prawdziwa miłość nadal żyje i ona gdzieś musi być. Ja się tak łatwo nie poddam. Ja wezmę dzisiaj w nocy i wyjadę z tego miasta ponieważ to jest moja sprawa związana z moją przeszłością a ja mam na prawdę rodzinę. Mam syna i córkę. Ja nikomu o tym nie mówiłem bo prawdę mówiąc to ja jestem w związku z suczką dalmatyńczyka. Jedynie o tym związku wiedzą moi i jej rodzice. Ryder i reszta o tym nie wiedzą. Ja nie jestem gotowy aby im o tym powiedzieć. Na pewno nie teraz. Ja będę wiedział w jakim momencie im to powiem bo to jest dla mnie dość świeża sytuacja. Postanowiłem poczekać aż reszta zaśnie i będę mógł do nich pojechać chyba, że wezmę i pogadam z Ryderem na ten temat bo tylko jemu ufam a ja nie chcę mieć przez resztę kolegów jakiś problemów. A Everest? Błagam ja nie chcę aby ktoś z moich przyjaciół o tym wiedział. A jeżeli chodzi o Everesta to ja do niego nic nie czuję oprócz przyjaźni. Na pewno będę wiedział, że Chase i tak za mną pojedzie albo wyśle szpiegulę tylko po to aby mnie zlokalizować ale ja jestem dużo sprytniejszy niż on. Akurat słyszałem jak ten dron za mną leci więc wziąłem i skręciłem w ślepy zaułek tak aby mnie nie zlokalizował mojego miejsca. Akurat na moje szczęście zgubiłem tego przeklętego drona. Ja na prawdę tego nienawidzę. Ja wiem o tym, że ja ich oszukuję ale ja nie jestem gotów aby im powiedzieć. To jeszcze nie jest ta pora.
Po trzydziestu minutach dojechałem pod dom mojej żony. Od razu zapukałem.
???: Tata.
Marshall: Leon, Laura. Też się cieszę, że was widzę.
Wtedy usłyszałem głos z kuchni.
???: Kto przyszedł?
Leon: Tata.
Marshall: Cześć Luiza.
Luiza: Też się cieszę że cię widzę kochanie tylko co tak długo ci to zajęło?
Marshall: Musiałem tylko zgubić drona Chase'a, który za mną leciał. To był absurd. Na szczęście pojechałem inną drogą.
Luiza: To dobrze. Jesteś głodny kochanie?
Marshall: Tak. A co jest na kolację?
Luiza: Naleśniki z dżemem.
Marshall: Pychota. Moje ulubione danie. Dzieciaki jadły kolację?
Luiza: Tak.
Marshall: To dobrze.
Luiza: Co u Chase'a?
Marshall: W porządku. On i Skye akurat są razem.
Luiza: Jestem dumna z mojego braciszka.
Marshall: Wiem skarbie. Ale jak dzieciaki zasną to coś ci powiem ok? Ja nie chcę aby dzieci o tym wiedziały.
Luiza: Jasne.
Po kolacji.
Marshall: Dobra dzieci. Dajcie talerze do zlewu a ja po zmywam naczynia.
Luiza: Jesteś pewny?
Marshall: Ja mam w sobie energię jak sześcioletni szczeniak. Ja to miałbym ciężko zasnąć.
Luiza: Wygląda jakbyś wypił dwanaście puszek Monstera.
Marshall: Wiem ale energetyków i tak nie piję. To jest cała chemia. Potem miałbym trudności aby zasnąć z tego powodu.
Luiza: No właśnie.
Marshall: Ja się dziwię w jaki sposób Chase się budzi.
Luiza: On to ma po naszym ojcu. On też tak wstawał.
Marshall: Cholera.  Ja się nie dziwię po kim ma takie wczesne wstawanie. A ty też lubisz tak wstawać?
Luiza: Prawdę mówiąc to nie. Ja to jestem jak moja mama. Ona by spała całymi dniami. Czy to dzień czy popołudnie to ona całymi dniami lubiła spać. Nawet bomba by jej nie obudziła.
Marshall: Wiem. Jednym słowem to ty lubisz dłużej spać a Chase od razu wstaje wcześnie. Wy to jesteście dosłownym przeciwieństwem. A właśnie co u twojej mamy? Odzywała się do ciebie kiedy mnie nie było?
Luiza: Tak. Akurat dostaliśmy zaproszenie do moich rodziców na niedzielny obiad.
Marshall: To dobrze. Zobaczę co u dzieci.
Luiza: Ok.
Kiedy wszedłem do pokoju dzieci zauważyłem światło. Wpadłem na pomysł. Akurat wszedłem po cichu jak ninja i zgasiłem światło.
Laura: Braciszku czy ty zgasiłeś światło?
Leon: Nie.
Marshall( donośnym głosem): Pora do spania. Ha ha ha.
Laura: Yyy. Kto tu jest?
Marshall zapala światło.
Marshall: ha.
Laura: Aaa. Tato😆. Weź nas tak nie strasz.
Marshall: Wybaczcie ale wasze miny były bezcenne.
Leon: Twoje poczucie humoru tato.
Marshall: Wiem o tym. Dobra do spania dzieci bo jutro idziecie do szkoły. Dobrze?
Leon: Tato. Serio musimy?
Marshall: Macie jutro tylko odebrać świadectwa szkolne i będziecie mieć wakacje.
Leon: To dobrze. Dobranoc tato.
Marshall: Dobranoc dzieci. Jutro was obudzę bo macie zakończenie o 9 rano. Wyjeżdżamy o 8 rano. Dobrze dzieci?
Leon: Pewnie. Dobranoc tato.
Marshall: Pewnie dobranoc dzieci.
Od razu zgasiłem światło i załączyłem pozytywkę. To zawsze działało.
Po zamknięciu drzwi od pokoju dzieci od razu poszedłem do naszego pokoju.
Marshall: Więc co robimy kochanie?
Luiza: Mam pomysł.
Teraz będzie scena 18+ więc jak nie chcesz tego czytać to nie musisz.
Marshall pov.
Akurat położyłem się na łóżku i czekałem aż Luiza da mi noc mojego życia.
Marshall: Więc zaczynamy kochanie.
Luiza: Tak ja chcę cię we mnie.
Od razu zaczęliśmy się namiętnie całować. Byliśmy jak w jakimś transie. Zacząłem schodzić co raz niżej i niżej i trafiłem do jej ociekającą spermą cipki. Zacząłem ją lizać i pobudzać łechtaczkę w dość elektryzujący sposób. Po jakimś czasie poczuła i mnie ostrzegła.
Luiza: Marshy ja zaraz dojdę.
Marshall: Wypuść to skarbie.
Luiza pov
Po pewnym czasie akurat doszłam i wypuściłam soki prosto na twarz Marshy'ego.
Luiza: I jak było?
Marshall: Twój smak był bardzo smaczny. Teraz zmiana
Luiza: Wiem.
Luiza pov.
Akurat zaczęłam lizać jego penisa tak aby za bardzo się nie spuścił na mnie. Po tym był już nawilżony więc ustawiłam go nad moją cipką i zaczęłam wchodzić i wychodzić.
Luiza: Ach, ach. Ja się czuję tak zajebiście dobrze kontynuuj to skarbie.
Marshall: Mam przyśpieszyć?
Luiza: Ach tak. Pieprz mnie jak dzikie zwierzę kochanie.
Marshall: Proszę bardzo ja zaczynam przyśpieszać.
Marshall pov
Akurat przyspieszałem ruchy moich bioder tak aby się dostosowały do jej ciasnej cipki. Później po jakimś czasie zaczynałem dochodzić.
Marshall: Ach Lui ja zaraz dojdę.
Luiza: Spuść się we mnie.
Marshall: Proszę bardzo.
Wykonałem jeszcze kilka pchnięć i poczułem jak moja sperma wypełnia jej miłosną jaskinię.
Marshall: Proszę bardzo.
Luiza: Dziękuję kocham cię Marshy.
Marshall: Ja ciebie też kocham Lui.
Poszli potem spać.

Historia miłosna Marshallaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن