#2 Nie żartuje, tato.

0 0 0
                                    

- No to opowiadaj, jak było we Włoszech? Jak się czułaś?- zapytał tata zaciekawiony tym, co działo się w moim życiu.

- W sumie nic takiego. Wszystko okej.- mruknęłam wymijająco, bo chciałam ukryć przed nim pewną istotna rzecz.

- Tak? Napewno? Coś mi się nie wydaję. Powiedz mi, jak TY się czułaś. Nie jak biznes, treningi, czy cokolwiek innego. Masz mi powiedzieć, jak się tam trzymałaś.

- Okej, nie będę owijać w bawełnę. Czuję się źle a Andreo nie żyje.- powiedziałam i odwróciłam głowę, aby ukryć łzę, która spłynęła po moim policzku.

Nagle zdezorientowana patrzyłam na tatę, który się śmiał. No tak. Myślał, że to żart.

- Vittoria, miałaś mówić prawdę.- nadal się śmiał, lecz po chwili gdy zobaczył mój wyraz twarzy, uśmiech zaczął schodzić mu z warg.

- Nie żartuje, tato. Andreo ochronił mnie przed strzałem. K-kilka dni temu.- mój głos drżał.

- Nie. Nie, nie, nie. To niemożliwe. Przecież Andreo... On napewno żyje, a ty nas wkręcasz.

- Tato... To prawda. Ja też nie mogę uwierzyć.- gdy wypowiedziałam te słowa, przypomniałam sobie o obecności moich braci i mamy. Usłyszałam jej szloch. Andreo był dla niej jak trzeci syn. Zresztą tak jak Tommaso.
Andreo i Tommaso byli braćmi. Nie prawdziwymi, z więzów krwi i przodków. Byli braćmi z wyboru.
Oboje nie mieli rodziny. Dlatego gdy 10 lat temu spotkałam ich na Sycylii, wiedziałam że będziemy we trójkę rodzeństwem do końca. I tak się stało. Tommaso bardzo przeżył jego śmierć, tak jak ja. Ale ja kryje to pod makijażem, nie odzywaniem się gdy nie trzeba, aby nikt nie słyszał mojego zachrypniętego i drżącego od ciągłego płaczu, głosu.

Moi bracia też płakali, w końcu Andreo był dla nich jak brat. Wstałam ze swojego miejsca na kanapie i podeszłam bliżej mamy po czym objęłam ją, sama zalewając się fontanną łez.

- Kiedy odbędzie się p-pogrzeb?- zapytał drżącym głosem Vincenzo.

- Już się odbył... Nie mogłam was zaprosić, bo było zbyt niebezpiecznie. Na pogrzebie byłam tylko ja, Tommaso i ksiądz. To było zbyt niebezpiecznie, a wasze bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze.

- Już miałem krzyczeć na ciebie, że nas nie zaprosiłaś, i jesteś egoistką, ale masz rację. Tylko nie w jednym. Twoje bezpieczeństwo jest tak samo ważne jak nasze.- przerwał Vittor.

- Masz rację, ale dla mnie i tak wy i wasze bezpieczeństwo zawsze będziecie na pierwszym miejscu.

- Przykro nam, że musiałaś znów zobaczyć na własne oczy krzywdę kogoś tak ci bliskiego.- zwróciła na siebie moją uwagę mama.

- Nic nowego.- uśmiechnęłam się słabo.

- Kochanie, nie możesz lekceważyć swoich uczuć i zdrowia psychicznego.- pogardziła moim zachowaniem mama.

- Wiem, mamo. Ale gdy mam wybierać między sobą a wami, po prostu nie potrafię. U mnie i tak wy zawsze będziecie na pierwszym miejscu. I nawet jak będziesz mi do końca życia gderała nad uchem, nie zmienię zdania.- powiedziałam ale dodałam jeszcze ,że to nie czas na smutne wspominki i lekcje, rozładowując atmosferę.

Hej! Dziś dość mało ale nie miałam za bardzo weny.
Wasza readingwithemileczka<3

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Cosa Nostra Nie ZapominaWhere stories live. Discover now