Penelope stała się moją przyjaciółką od pierwszych dni na kampusie. Gdy na drugim roku znalazłem mieszkanie, wprowadziła się ze mną i tak zostało. Ona nie miała nikogo, ja nie miałem nikogo, a jak już mieliśmy jednonocne przygody to poza obecnością drugiej osoby w domu lub całkowicie poza nim. Mogliśmy zawsze na siebie liczyć i naszą relację można porównać do takiej, jakie posiadając rodzeństwo. Nie ukrywam, że jedno z naszych pierwszych spotkać skończyło się ciekawie.

Jednak teraz miałem ochotę ją udusić za to jej głupie gadanie.

– Czy podczas mojej nieobecności działo się coś ciekawego? – Zmieniłem temat, bo nie chciałem rozwodzić się na temat Val, skoro nawet nie wiedziałem, jak naszą relację nazwać.

– Oprócz tego, że skaziłam swoim orgazmem wszystkie powierzchnie naszego mieszkania? – Zamyśliła się, a ja zacisnąłem palce na nosie, przymykając powieki. – To nic więcej.

– Mam nadzieję, że odkaziłaś każdą z tych powierzchni.

– Jestem pedantką. Zapomniałeś? – Zaśmiała się, a ja pokiwałem głową, choć nie mogła tego zobaczyć. – Pakuj dupę do domu, ale uprzednio załatw, co masz do załatwienia z Valencią.

Zanim zdążyłem coś powiedzieć, dziewczyna się rozłączyłam. Westchnąłem ciężko, przecierając twarz dłonią. Penelope i jej rady kiedyś mnie wykończą. Nie czekając, wysłałem wiadomość do Val, w końcu miałem jej coś do udowodnienia.

Zszedłem na dół. W salonie siedział tata i przeglądał gazetę. On i wuj Dominic codziennie kupowali prasę, choć mieli dostęp do wszystkich informacji w telefonach. Po tylu latach mnie już to nie dziwiło.

– Jeszcze w domu? – Zdziwiłem się, widząc na zegarku, że normalnie bywał już w firmie. Ojciec uniósł wzrok znad gazety, po czym ją zamknął, odkładając na stolik kawowy, chwytając za kubek kawy.

– Uznałem, że dzisiaj pójdę trochę później... – Wszedłem do kuchni, a że salon leżał naprzeciwko, cały czas miałem widok na tatę. – ...i z tobą porozmawiam. – Wypowiedział to takim taonem, że włoski na karku mi się zjeżyły. Rozluźniłem ramiona, starając się nie pokazywać, że jego słowa wywołały we mnie reakcję.

– O czym? – spytałem niby luźno, ale i tak słyszałem napięcie we własny głosie.

– O Valencii – odparł, co sprawiło, że zamarłem w bezruchu. Usłyszałem, jak podnosi się z fotela, a następnie rozbrzmiały zbliżające się kroki. – Dużo z twoją mamą pracujemy i wielu rzeczy nie widzimy, ale znamy cię synu. – Odwróciłem się do niego, ściągając brwi. Udawałem, że nie wiem, do czego zmierzał. – Od zawsze wasza dwójka była bliżej zniż z którekolwiek z was z Rosalie i Alexem. Co było zrozumiałe, bo oni są od was dużo starsi...

– Tato, do brzegu – poprosiłem, bo nie chciałem przedłużać jego wykładów.

– Od zawsze się lubiliście. Jednak zanim pojechałeś na studia była to platoniczne. Teraz oboje jesteście dorośli i widzę, że was do siebie ciągnie.

– Nasłała cię ciocia Becca? – Uniosłem podejrzliwie brew, na co parsknął śmiechem, kładąc mi dłoń na ramieniu.

– Gdyby miała jakiś problem z waszą relacją, z pewnością sama by sobie świetnie z tobą pogadała. – Trudno było się nie zgodzić. Ciotka to była twarda babka. – Chodzi mi o to, że z mamą mamy pewne obawy do twojego nadmiernego zainteresowania nią.

– Wyolbrzymiacie. Ona z trudem mnie znosi. – Machnąłem zbywająco ręką, na co pokręcił bezradnie głową.

– Jednak to z tobą ukryła się w domku na drzewie podczas rodzinnej obiadu – zauważył i miałem ochotę strzelić sobie w głowę. Nietrudno było nas zauważyć wymykających się od stołu. – Ostatni spędzacie ze sobą dużo czasu i boimy się, że ją ponownie zranisz.

The Devils' gamesWhere stories live. Discover now