I

228 5 9
                                    

W pokoju unosił się dym papierosów pomieszany z perfumami o zapachu lawendy. Promienie wschodzącego słońca padały na ściany, robiąc za śliczne udekorowanie wnętrza. Ciemnowłosy otworzył okno, po czym usiadl na parapecie, patrzac na rzeke "Han".Zgasił papierosa o zewnetrzna część parapetu i wyrzucił gdzieś przed siebie. Fakt, śmiecił, ale nie za bardzo go to obchodziło, co można było wywnioskować z bałaganu w jego pokoju. Było mnóstwo porozrzucanych ubrań na łożku, jak i na podłodze, a na biurku były notatniki,kartki, długopisy i wiele innych papierniczych rzeczy.Na ścianach było mnóstwo plakatów, zdjęć lub lisów z jego autorstwa, które były ślicznie napisane lub udekorowane, dlatego pomieszczenie nie wyglądało aż tak chaotycznie.

Wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na godzinę, po czym westchnął i zaczął sie szykować. Było wcześnie, a fakt, że ma się ogarniać akurat, by iść do szkoly nie polepszył mu humoru. Z chęcią zostałby w domu, ale potem, by miał mnóstwo zaległości, a patrząc na to, że nie za dobrze mu idzie w nauce, nie może opuszczać zajęć. Spakował plecak, wyszedł z pokoju i zszedł po schodach do kuchni.

- Cześć Jisung wyspałeś się? - spytała sympatyczna, młoda pani han z dużym usmiechem na twarzy. Chłopak często się zastanawiał, jak ona to robi , że chodzi ciągle z uśmiechem na twarzy, szczególnie od rana. Cóż, on taki nie był, a nie raz przechodziła mu przez głowę myśl, a co gdyby starał się być jak mama.

- Tak mamo - skłamał. Choruje na insomnie od pewnego czasu, więc praktycznie nigdy się nie wysypia. Tak czy siak uśmiechnął się udając, że jest dobrze.

- Zrobiłam ci sałatki owocowej do szkoły, twoja ulubiona - uśmiechnęła się i spakowała mu pudełko do plecaka. Chłopak podziękował i poszedł w stronę przedpokoju a za sobą usłyszał głos pani han. - Ale Jisungie proszę zjedz wszystko.

Nie mógł jej tego obiecać, ale przytaknął. To nie tak, że się głodził, po prostu od roku spożywa strasznie małe ilości jedzenia. Brązowooki nie umie, ale też i nie chce zmienić nawyków dlatego z dnia na dzień marnieje.

Założył trampki, pożegnał się z mama i wyszedł z domu, a przed soba spotkał sylwetkę swojego najlepszego przyjaciela, Seungmina.

- No wreszcie, ile można było czekać? -spytał  troche oburzony jasnowłosy, szturchając Hana w bark.

- Nie trzeba było czekać - odpowiedział Jisung, oddając tym samym przyjacielowi, popychając go mocniej.

- No weź już nie bądź taki oschły - zaśmiał się od razu zakrywając dłonią dolną część twarzy. Seungmin miał bardzo śliczny uśmiech, a tak czy siak go zakrywał, jego znajomi stwierdzali, że ma „najładniejszy uśmiech jaki widział świat", ale jasnowłosy jest uparty i nadal robi swoje.

Na słowa Seungmina, ciemnowłosy przewrócił oczami i wyciągnął paczkę papierosów. Włożył do ust jednego, już zapalonego szluga i zaciągnął się dymem. Po drugim zaciągnięciu, został popchnięty przez jasnowłosego. Seungmin przeszywał go wzrokiem, jakby miał go zabić przez to, że zapalił, ale brązowooki wiedząc o co chodzi, zaczął udawać głupiego.

- Hyung, dobrze wiesz o co mi chodzi-powiedział poważnym tonem - zgaś to świństwo.

- Co jesli powiem, że nie chce? - powiedział Jisung, na co oburzony młodszy wyciągnął z jego buzi papierosa i zgasił go o chodnik - ej no weź, zmarnowałeś.

- Jeszcze kilka takich papierosów, a ty zmarnujesz swoje życie.

Han westchnął i użalał się nad zmarnowanym papierosem. Resztę drogi do szkoły szli cicho, nie odzywając się do siebie.
                                        ////////
- Słyszeliście o tym, że mamy nowego w klasie? - powiedział chłopak z lisimi oczyma i ślicznymi, prostymi i długimi do szyji ciemnymi włosami.

List. MinsungWhere stories live. Discover now