ROZDZIAŁ 21 - Alkoholowy szampon

1.1K 31 2
                                    

KATY

- Katy Cooper? - Wyczytał ze swojej listy Pan Noel.

- Jestem. - Powiedziałam zaspanym głosem.

Zbiórki o piątej rano zdecydowanie nie są moją mocną stroną. Nasza szkolna drużyna kosza zagra w tym tygodniu mecz z drużyną z San Francisco, dlatego też cały skład drużyny, cheerleaderki i wybrane osoby przez dyrektora pojadą na tygodniową wycieczkę połączoną z meczem. Początkowo miały pojechać tam tylko wybrane osoby przez dyrektora z najlepszymi ocenami w szkole, jednak za sprawką paru woreczków narkotyków ja, Chris, Charlotte, Lara i Levi załapaliśmy się na wyjazd.

- Dlaczego musimy jechać z tym skurwielem? - Zapytał mnie równo zaspany jak ja Chris.

- Nie mam pojęcia. Jedno jest pewne, nie da nam żyć. - Powiedziałam.

Pan Noel od dnia kiedy spotkaliśmy go w sklepie próbując kupić alkohol nas znienawidził, jednak od momentu kiedy miał nas ujebać u dyrektora - co całe szczęście się nie udało. Nienawidzi nas jeszcze bardziej. No cóż, po tym wyjeździe na pewno nie zmieni swojego zdania, może być ono jeszcze gorsze.

- Gapi się na ciebie. - Wyrwał mnie z zamyślenia Chris.

- Kto? - Zapytałam, przechodząc przez lotnisko w stronę bramek.

- Kurwa ksiądz. - Fuknął. - Głupia jesteś czy co? Masz takie wielkie czoło, że myślałem, że jesteś odrobinę mądrzejsza.

- Nie mam wcale wielkiego czoła - zaprzeczyłam. - A Zane na pewno się nie gapi na mnie tylko na nas bo wyglądamy jak idioci chodząc po lotnisku w matching piżamach i kapciach w króliczki.
Wczoraj w nocy chłopak przyjechał do mnie z dwoma króliczymi zestawami i na kolanach mnie błagał, żebym to z nim ubrała. Początkowo się nie zgadzałam, jednak kiedy chłopak powiedział, że kupi mi za to dziesięć pizzy hawajskich zgodziłam się. Dla nich wszystko.

- Przecież, one wyglądają czadowo. - Oburzył się.

- Wyglądacie jakbyście uciekli z psychiatryka. - Charlotte pojawiła się znienacka obok nas.
Do samego końca nie wierzyłam w to, że dziewczyna pojedzie z nami. Znając już jej sytuację rodzinną i nastawienie jej rodziców bałam się, że nie pojedzie z nami. Jednak finalnie naszemu dyrektorowi udało się ich przekonać. Tak bardzo się cieszę, że dziewczyna może być z nami tutaj.

- Nie ważne jak gadają byle by gadali i nie przekręcali mojego nazwiska. - Odpowiedział szczerząc się.

- Całe szczęście, że nie macie króliczych uszu.

- Mamy - westchnęłam. - Przez pół nocy mnie przekonywał, żebym je założyła. Na całe szczęście zostały w domu.

- Wcale nie. - Odpowiedział blondyn. - Mam je w torbie.

Charlotte wybuchnęła śmiechem. Jakby to jej Chris kazał założyć te uszy nie wiem czy nadal było by jej tak do śmiechu.

- Nie ma mowy, że je założę.

- Oboje wiemy - przyciągnął mnie do siebie po czym objął ramieniem. - Że i tak się zgodzisz.

- Pieprz się.

- Kto się z kim pieprzy? - Podeszli do nas Lucas z Larą.

- Jeszcze nikt. Jednak jedziemy na tydzień do San Francisco jebanego miasta miłości. Daje głowę sobie uciąć, że po pięciu minutach przekroczenia progu samolotu czyjeś spodnie pójdą w dół.

- San Fransisco miastem miłości?! - Wykrzyczałam zszokowana słowami blondyna. - Chyba obydwoje znamy zupełnie inne San Francisco.

- Byłem tam na wakacjach pięć lat temu. Wiem co mówię.

- A my mieszkaliśmy tam siedemnaście lat. - Zripostował się Lucas.

- No właśnie. Co wy wogóle wiecie o tym mieście?

- Przypomnij mi dlaczego ja jeszczę się z tobą przyjaźnię? - Odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Masz na mnie za dużo brudów, a ja na ciebie.

- Brudów? Chyba raczej brudnych skarpetek. - Zaśmiałam się ironicznie. - Serio mówię Chris, gubisz je dosłownie wszędzie.

- Czy wasi rodzice aby na pewno nie mają jeszcze jednego, może zaginionego dziecka? - Spytała Lara. - Bo jak tak was słucham to płakać mi się chcę. Brzmicie dosłownie jak trzy krople wody.

- Kto z kim robi dzieci? - Podeszli do nas Asher, Zane i Levi.

- Czemu wszyscy jesteście tacy głusi? Nikt nie robi dzieci. - Poddenerwowałam się.

- Podobno słyszysz to co chcesz usłyszeć. - Charlotte znowu włączyła się do rozmowy.
Chłopak nic nie odpowiedział dziewczynie, a jedynie uśmiechnął się jak speszony dziewięciolatek. Był zakochany w dziewczynie po uszy. Definitywnie.

BROTHERS'S GUARDIANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz