Dziewczynka zawołała i znowu ruszyła do biegu. Okrążyła kanapę, a potem pobiegła w kierunku kuchni. To było niepojęte, że z ich czwórki to Isaak najlepiej potrafił odwrócić uwagę River od pewnych rzeczy. Zawsze mieli swoją dziwną więź i tajny język.

— Magiczne słowo? — Isaak skierował pytanie do Raya.

— Wypchaj się — drugi odparł i skierował się w stronę kuchni.

Jeszcze chwila, a indyk spaliłby się na popiół.

— Chodziło mi o "jesteś najlepszy Isaak"!

Ray przewrócił oczami, gdy usłyszał krzyk przyjaciela. Jednak na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy River krzyknęła te same słowa.

Jesteś najlepszy Isaak.

Mężczyzna pochylił się nad piekarnikiem i wziął głęboki oddech.

— Jesteś najlepszy Isaak — wyszeptał tak, by nikt tego nie usłyszał.

***

— Ellie nie będzie na świętach?

— Jedzie do rodziców.

— Nie chcesz jechać z nią?

— To nie moja rodzina — odparł Vincent i schował kolejny prezent pod łóżkiem.

Święta wyglądały inaczej, gdy w domu było dziecko. Prezenty nie mogły leżeć pod choinką, a pojawiają się dopiero o poranku. Przyniesione przez faceta w czerwonym wdzianku. W tym roku to Logan wyciągnął najkrótszą wykałaczkę i to on musiał wstać w nocy, żeby wszystko przygotować.

Z roku na rok było to coraz trudniejsze zadanie, bo River był zbyt ciekawskim dzieckiem. Z każdym rokiem chodziła spać o późniejszej godzinie. Jej sen był lekki, a wystarczyło małe skrzypnięcie i już wybiegała ze swojego łóżka.

— Nie chciałeś zaprosić jej do nas? — Logan zapytał i podał Vincentowi kolejny prezent.

— Nie jesteśmy jej rodziną.

Logan zmarszczył czoło i spojrzał na swojego przyjaciela. Każdy z nich miał bardzo mylne spostrzeżenia na temat rodziny. Nie do końca łapali o co w tym wszystkim chodzi, ale jedynie Vincent był całkowicie bezuczuciowy w tej kwestii. Chyba, że pojawiała się River. Wtedy jego serce całkowicie miękło i stawał się innym człowiekiem.

— Ellie jest wspaniała.

— I co ten fakt zmienia?

— A ty przeważnie jesteś dla niej dupkiem — Logan odparł, a Vincent spiorunował go spojrzeniem. — Wiesz, że tak jest. To cud, że z tobą wytrzymuje.

— Nie zmuszam jej do bycia ze mną.

Logan podał mu ostatni prezent i usiadł na łóżku. Przyglądał się w ciszy jak Vincent upycha go pod stelażem mebla, a potem prostuje się i poprawia rękawy swetra.

— Coś jest z tobą nie tak — Logan stwierdził po chwili.

— Z każdym z nas jest coś nie tak — Vincent powiedział spokojnie. — Idziemy? River zacznie zaraz coś podejrzewać.

Logan wstał i ruszył w stronę drzwi. We dwójkę udali się w stronę kuchni, gdzie pozostała trójka dekorowała pierniczki przy stole. Choć tak naprawdę dekorował tylko Ray. Isaak siedział i podjadał, a River rozlewała masę lukrową wszędzie tylko nie na słodkości. Na jej policzku było trochę zielonego lukru, a we włosach kolorowa posypka.

Mimo, że zajmowali się nią w czwórkę to zawsze znalazła okazję by się ubrudzić czy zrobić sobie krzywdę. Była ruchliwym i głośnym dzieckiem. Ale momentami wpadała w dziwny nastrój, podczas którego była poważniejsza od Vincenta, a to było ogromnym osiągnięciem.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Where stories live. Discover now