Po tych słowach po raz kolejny zrobiło mu się słabo i Harry prawdopodobnie to zauważył.

- Uciekłem. - dodał szybko. - Zacząłem biec i.. znalazłem się tutaj.

- Byłeś dzielny. - pochwalił, stykając ze sobą ich czoła.

- Wcale nie. - zaprzeczył. - Byłem przerażony, Lou. Myślałem, że nie wyjdę z tego cały i chyba tylko myśl, że mógłbym już więcej nie zobaczyć swoich bliskich i.. przede wszystkim Ciebie sprawiła, że byłem w stanie im uciec.

- Hazz.. - wydusił, chociaż nie miał pojęcia co chce powiedzieć. - Chodź, weźmiesz kąpiel, a potem położymy się okej?

Brunet pokiwał głową, więc wziął go za dłoń prowadząc prosto do łazienki, gdzie napuścił mu gorącej wody do wanny oczywiście nie zapominając o olejkach, które chłopak zakupił, by mieć je też w jego mieszkaniu i przygotował wszystkie potrzebne rzeczy. Dopilnował, by Harry bezpiecznie znalazł się w wannie, choć nie wiedział, co mogłoby pójść nie tak, ale wolał być pewnym, że nic się nie stanie i dopiero wtedy udał się do sypialni, siadając na łóżku. Wciąż nie czuł się najlepiej, dłonie cały czas mu drżały, a łzy cisnęły się do oczu. W dodatku rozbolała go głowa, a skoro on czuł się w ten sposób zupełnie przerażony tym, co mogło się stać, nawet nie potrafił sobie wyobrazić co musiał czuć Harry. Walczył ze sobą przez cały ten czas, gdy brunet brał kąpiel ale nawet wtedy, kiedy usłyszał jak wypowiada jego imię nie był w stanie się poruszyć i udawać, że wszystko jest okej. Nie było. Wciąż ściskał nasadę nosa jakby to miało mu magicznie pomóc przegonić natrętny ból głowy i kryjące się pod przymkniętymi powiekami łzy.

- Louis? - przykucnął tuż przed nim z dłońmi na jego udach. - Hej, jestem tutaj. Już wszystko dobrze.

Miał ochotę roześmiać się w głos, bo podobne słowa wypowiedział do niego pół godziny wcześniej.

- Nie możesz tak po prostu spacerować w środku nocy. - odezwał się łamiącym głosem. - Co by było gdyby nie udało Ci się uciec? Gdyby Cię zaatakowali? Zostałbym tu sam. Bez Ciebie. Jak do kurwy miałbym dać sobie z tym radę?

- Przepraszam. - wymamrotał, ścierając łzy których nie miał już sił powstrzymywać. Wyobrażenie sobie tego, że mógł stracić Harry'ego.. to było dla niego zbyt dużo. - Nie płacz, proszę.

- Obiecaj, że więcej tego nie zrobisz, że nie będziesz wychodził sam w środku nocy.

- Obiecuję. - odparł od razu. - Obiecuję, nie będę. - zapewnił, siadając na nim okrakiem. - Przepraszam, że Cię wystraszyłem. Nie chciałem.

Prawdopodobnie chcąc go uspokoić i zapewnić, że nic mu się nie stało, że wciąż przy nim był, zaczął składać drobne pocałunki na całej jego twarzy aż w końcu dotarł do ust, najpierw całując sam kącik, potem już prawidłowo dociskając pulchne wargi do tych jego. Wciąż nie myśląc zbyt trzeźwo, a może raczej właśnie tego potrzebując: zapewnienia, że chłopakowi naprawdę nic się nie stało, zacisnął powieki jednocześnie dłońmi obejmując policzki Harry'ego tym samym nie pozwalając mu się odsunąć. Nie sądził co prawda, że brunet miał w ogóle na to ochotę - obaj wciąż byli przestraszeni nie mogąc pozbyć się tej natrętnej myśli co by było gdyby, ale Louis mimo to wolał nie ryzykować i nie odrywając od siebie ich ust którymi gdzieś w między czasie zaczął dość desperacko poruszać, przekręcił się, układając chłopaka na łóżku i zawisł tuż nad nim.

To, jak Harry poddawał się każdemu, nawet najdrobniejszemu dotykowi, jęczał cicho, i sapał gdy przeniósł się z pocałunkami na szyję podgryzając ją i liżąc na zmianę, jednocześnie dłoń wsuwając pod koszulkę - swoją drogą należącą do niego koszulkę, którą założył po kąpieli - zahaczając palce na jednym z sutków, masując go i ściskając sprawiało, że zrobił się niemożliwie twardy. I nie sądził, by na tym etapie mógł to zignorować. Tym bardziej, że na swoim udzie czuł wyraźną erekcję próbującego się o niego ocierać bruneta. Louis chciał sprawić mu przyjemność, oczywiście, że tego chciał, ale nie mógł powstrzymać się od przedłużania tego w nieskończoność. Widok tak bardzo podnieconego i wręcz zrujnowanego tylko od jego dotyku chłopaka sprawiał mu satysfakcję. Być może zbyt dużą satysfakcję, ale czy ktoś w ogóle mógł go winić? Harry był perfekcyjny, miał idealne ciało, twarz, był gorący, zadziorny, ale na swój sposób też niewinny i myśl, że mógł być każdego, a poniekąd należał do niego, zwłaszcza teraz, wijąc się i drżąc tuż pod nim, będąc spragnionym wszystkiego, co mógł mu dać sprawiała, że czuł się niesamowicie dobrze.

Fine LineWhere stories live. Discover now