ROZDZIAŁ 5

533 21 1
                                    

Chwile przed dziewiętnastą do mojego pokoju wparował Liam. Gdy tylko wszedł przywitał się z moim nowym ochroniarzem jak z najlepszym kumplem. I właśnie dzięki temu zrozumiałam, że brunet jest naprawdę młody.

A tak poza tym Liam zaczął coś tam gadać, że mam zejść na kolacje i zapytał się mnie co zjadałam i powiedziałam, że nic to się bardzo zdenerwował. A ja nie wiedziałam dlaczego, No bo co go obchodzi czy jem czy nie? I tak byłam wystarczająca gruba.

W każdym razie w końcu wyszedł, a ja chcąc czy nie chcąc wyszłam z pokoju. Udałam się w stronę jadalni, a za mną podążał mój ochroniarz. Mega mnie to wkurwiało, że nie mogę nic zrobić bez swojego nowego pieska, który lata za mną nieważne gdzie pójdę.  Weszłam do jadalni gdzie wszyscy już siedzieli. Zajęłam to samo miejsce co poprzedniego dnia i nałożyłam sobie trochę sałatki.

Zaczęłam ją skubać, a Liam cały czas mi się przyglądał. Nie powiem - bardzo mnie tu wkurwiało. Dla tego, iż nie należę do osób, którymi można manipulować i rządzić, postanowiłam zrobić im na złość. Lubie uprzykrzać ludzią życie.

Otóż zjadłam nie całą polowe sałatki na talerzu, a ten odsunęłam od siebie i napiłam się wody. Chciałam już wstać gdy usłyszałam głos Axel'a.

-Siadaj, nigdzie nie idziesz - powiedział niezadowolny - dokończ to - pokazał palcem na jedzenie które było na moim talerzu.

-Wal się - powiedziałam i prychłam - będę jeść jak będę głodna, a aktualnie nie jestem.

-Riley zjedz to - odezwał się młodszy z braci - od wczoraj nic nie jadłaś - powiedział to a momentalnie oczy wszystkich skierowały się w moim kierunku. Nawet tego jebanego ochroniarza.

-Nic nie jadłaś od wczoraj? - zapytał mój kuzyn marszcząc brwi.

-Ja? - zapytałam głupio i niezręcznie się zaśmiałam.

-Tak drogie dziecko, ty - odpowiedział z powaga Andrew.

-Ja...przecież...jadłam, tak ja przecież dzisiaj jadłam - trochę się zamotałam i już wiedziałam, że mi nie uwierzą i miałam ochotę przywalić sobie dłonią w czoło.

-Co takiego? - odezwał się starszy z braci.

-Ja Em...płatki?

-Ty się mnie pytasz? - odpowiedział Axel - siadaj na tyłku z powrotem i jedz.

Nie chciałam się z nimi jakoś bardzo kłócić tym bardziej, że zgodzili się mną zająć. Ale jednak ja to ja i musiałam dać warunek.

-Okej, lecz mam warunek - usiadłam z powrotem patrząc na Andrew'a.

-Warunek? - zapytał ciekawsko - jaki?

-Chce wiedzieć kim był tem facet, który zaatakował mnie w szkole  - powiedziałam na co wszyscy przybrali poważny wyraz twarzy, a ja z zaciekawieniem się im przyglądałam.

-Nie powinnaś się tym interesować - odpowiedział blondyn.

-Niby dlaczego Liam? Ktoś mnie zaatakował, a ja nie mogę się dowiedzieć kto? - zapytałam zaczynajac się irytować.

-Chcesz tak bardzo wiedzieć? - zapytał mój kuzyn, a ja pokiwałam głowa - był to twój kuzyn, a mój rodzony brat. Tyle ci starczy.

Gdy to usłyszałam, otworzyłam szeroko oczy. Bo chwila, czy ja dobrze zrozumiałam? Czy mój kuzyn mnie zaatakował? Ale po co do chuja?! Jestem tylko nic nie wartym dzieckiem, ze zjebaną przeszłością i przyszłością. Więc co on mógł ode mnie chcieć?

Bez słowa zasiadłam z powrotem do jedzenia i zaczęłam skubać sałatkę w ciszy. Tak jak na ostatniej kolacji bracia Wright skończyli swoje posiłki, a ja zjadłam troszeczkę ponad połowę. Jednak w końcu po męczących trzydziestu minutach w końcu skończyłam.

Dużo tez rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, choć moją głowę cały czas nawiedzały pytania odnośnie kuzyna, który chciał mi coś powiedzieć. Ale jeśli mam być szczera to Andrew, Axel jak i Liam byli naprawdę mili.

***

Męczyłam właśnie Andrew'a w jego biurze o to żebym mogła iść na imprezę Halloweenową, a ten z nie wiadomych przyczyn nie chciał mi na nią pozwolić. Mimo tego, że siedziałam u niego już prawie dwie godziny, stale wymieniając jak będzie super, ten odpowiadała tylko „i tak nie idziesz" „możliwe" „Mhm". Trochę nie rozumiał go bo przecież miałam już szesnaście lat i chciałam iść tylko na imprezę halloweenową u jednego chłopaka i jego siostry bliźniaczki ze szkoły. A do tego nie sama, bo miałam iść z Lily i jej przyjaciółmi.

Po prawie dwóch godzinach męczenia Andrew'a żebym mogła iść - na co i tak się nie zgodził - wyprosił mnie z biura tłumacząc się, że musi zaraz gdzieś jechać.

Wyszłam z jego biura i udałam się do pokoju w chuj zdenerwowana, że nie pozwala mi iść. Jak możecie się domyśleć - mój ogonek szedł pare kroków za mną, ale co mnie zdziwiło to to, że nie wszedł za mna do gabinetu Andrew'a.

Usiadłam na łożku i odpaliłam serial na laptopie. Jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że do filmu przydałyby się jakieś przekąski i picie. Dlatego też wstałam z łóżka i udałam się w troje drzwi. Zaczęłam schodzić po schodach, oczywiście z obstawą za plecami.

Doszłam do kuchni i zaczęłam grzebać po szafkach. Szukałam czegoś ale nie mogłam znaleść żadnych chipsów, paluszków ani nawet żelków. Po paru minutach szukania poczułam, że ktoś stoi za mną dlatego gwałtownie się odwróciłam. Jak się okazało za mną stał Liam.

-Czego tak uparcie szukasz? - zapytał blądyn.

-Jakiś przekąsek, macie tu coś takiego?

-Tak.

-A niby gdzie? Nie mogę znaleść.

Liam przewrócił oczami w rozbawieniu i sięgnął do jedynej szafki do której nie zajrzałam. Wyciągnął mi paczkę chipsów, czekoladę i precelki. Wzięłam je od niego i podziękowałam. Otworzyłam lodówkę, żeby wyciągnąć puszkę coli. Wzięłam ją i poszłam w stronę pokoju.

Doszłam i rzuciłam wszystko na łożku, a następnie sama położyłam się, kładąc laptopa na nogach. Włączyłam sobie jakiś nudny horror - jestem wielka miłośniczką horrorów i naprawdę ciężko jest mnie wystraszyć - i oglądałam go do pierwszej w nocy.

***

Było już po drugiej, a ja dalej oglądałam film. Brałam akurat łyk picia gdy usłyszałam powiadomienie. Zdziwiłam się bo jakby nie patrzeć była druga w nocy a ja dostałam wiadomość. Zmarszczyłam brwi i odblokowałam telefon. Pierwsze co zobaczyłam to „Numer zastrzeżony" jednak nie przejęłam się tym jakoś bardzo, ponieważ w poprzednich latach nie raz dostawałam takie wiadomości. Jednak gdy przeczytałam treść moja twarz przybrała biały kolor, otworzyłam szeroko oczy i przygryzały wargę.

Numer zastrzeżony:
Zagramy w grę?

Moją pierwszą myślą gdy zauważyłam tę wiadomość to było to, że ktoś robi sobie ze mnie jaja.

Po paru sekundach dostałam kolejną wiadomość z zastrzeżonego numeru. Po przeczytaniu jej nabrałam wątpliwości.

Numer zastrzeżony:
Nie odpowiedziałaś, dlatego biorę twoje milczenie za zgodę na rozpoczęcie gry. Wiesz o co w niej chodzi? Dzięki mnie i tej grze, odkryjesz kim naprawdę jesteś. Czas start. I pamiętaj - obserwuje cię.

—————————————
Kolejny rozdział za mną. Mam nadzieje, że rozdziały wam się podobaja i pamiętajcie - to dopiero początek historii Riley. Buziaki!💋

#tinls
#ThisIsNotLoveStory

Ig:amelkareads
Tt:.amelkareads

THIS IS NOT LOVE STORYWhere stories live. Discover now