Soukoku - ship 7.12.23

289 31 38
                                    

A więc zaczniemy od tego shipu ponieważ to głównie o nim piszę na tym koncie i dosłownie około ponad dwadzieścia prac jest z nimi w roli głównej. A więc omówmy coś co wydaje mi się całkowicie oczywiste:

• Soukoku nie jest takie super fluff i tęczowe jak przedstawia się to, w no cóż, dość sporu pracach, które przeczytałam. W ogóle ao3 to inny stan umysłu jeśli chodzi o canon btw, a ja właśnie kocham canoniczne ff (to czy sama się tego trzymam podczas pisania zostawmy na inną chwilę).

I jasne, możemy zacząć dyskutować i używać argumentu, że jakby nie patrzeć każda relacja w bsd ma w sobie tą toksyczną nutkę. Jednak według mnie nad większością z nich można naprawdę pracować, ba!, pozbyć się czynników niszczących związek jeśli postaci naprawdę by się postarały i tego chciały.

Z soukoku jednak jest inaczej. Już nie mówię nawet o tym, że Dazai nie zrezygnowałby z samobójstwa (pewnie jeszcze zrobię osobny rozdział bardziej to rozwijając jednak mogę też opowiedzieć o moim punkcie widzenia w komentarzach), a samym fakcie tego w jaki sposób siebie postrzegają i relację która ich łączy.

Chuuya na początku uważał Dazaia za jakiegoś upierdliwego dzieciaka którego zabiłby bez żadnych wyrzutów sumienia gdyby zaszła taka potrzeba. Dazai za to postrzegał go jako jakiegoś nastolatka z kompleksem wyższości (co było dla niego ironiczne biorąc pod uwagę wzrost starszego) nie umiejącego zapanować nad swoim temperamentem z którym był zmuszony pracować.

Jasne, wykształcili do siebie zaufanie i swojego rodzaju sympatię. Tylko właśnie ta sympatią była cholernym problemem. Dazai obrócił Owce przeciwko Chuuyi o czym wiele osób zdaje się zapominać w swoich ff (przynajmniej z tego co zauważyłam ponieważ dosłownie widziałam w jednym jak pociesza go mówiąc coś w stylu, że to nie jest jego wina, a Chuuya mu się zwierzał na ten temat? Jakby, nie, kompletnie nie), a Chuuyi nie zajęło wiele zorientowanie się, że to on za tym stał. Jasne, Owce już wcześniej miały słabsze morale jednak były za Chuuyą ponieważ jego zdolność chroniła ich, kiedy jego lojalność została podważona przez współpracę z mafią spanikowali i chcieli pozbyć się ewentualnego niebezpieczeństwa. Według mnie już dawno przestali postrzegać Chuuye jako tylko i wyłącznie przyjaciela, on był ich gwarancją na to, że będą mogli robić co będą chcieli i nikt nawet nie podniesie na nich ręki bez ściągania na siebie gniewu ich króla który bez wysiłku mógłby wykończyć w pojedynkę całe miasto gdyby miał na to ochotę (oczywiście z odstępami czasowymi jednak nie zmienia to faktu, że mógłby to zrobić).

Dlatego też nie wierzyli jemu kiedy przyszło co do czego, a poszli za swoimi obawami próbując go zabić (co prawda Shirase dostał swoje odkupienie w Strombringer jednak nie teraz o tym). Chuuya jednak był przekonany, że to była całkowicie wina Dazaia (nie licząc tego jak obwiniał się za bycie nie dostatecznym przywódcą co również niestety było na swój sposób faktem, czego jednak można było oczekiwać od dziecka?), dlatego też odpychał go, ponieważ myślał, że na pewno jeśli pozwoli sobie zbytnio się do niego zbliżyć skończy się to dla niego cholerną katastrofą. Nie raz widział mroczną stronę Dazaia i to jak traktował wszystkich wokół. On wie, że drugi tak naprawdę czuję bardzo nie wiele emocji, a jak już to dość przytłumionych.

Dazai nie ma depresji tak na marginesie dodam żeby nie było nieporozumień, on po prostu wyłączył emocję uważając je za niepotrzebne. Za coś co tylko spowodowałoby więcej problemów niż pożytku.

No i z drugiej strony mamy Dazaia. Osobę o której tak naprawdę wiemy dość nie wiele, ba!, nie możemy nawet stwierdzić jaka była jego przeszłość przed spotkaniem Moriego po jego próbie samobójczej w wieku czternastu lat. W czarnej erze jednak dowiadujemy się jednego. Za każdym razem gdy dla Dazaia stawało się coś drogie, tracił to bezpowrotnie. To była jego klątwa. I dlatego też mógł uważać, że nie ma po co żyć.

Dazai mógł czuć sympatię do Chuuyi. Osobiście uważam, że gdyby chodziło o chemię między tą dwójką to właśnie Dazai pierwszy by poczuł coś silniejszego. I to mocniej. Tutaj jednak dochodzi kwestia jego separacji do jego własnych emocji i zniekształconego sposobu rozumowania ich. Jest niemal pewna, że jak był dzieckiem nikt tak naprawdę nie wytłumaczył mi nawet w całkowicie idiotyczny sposób w jaki sposób one działają i że nie są niczym złym ani nie można ich kontrolować.

W jego mniemaniu sympatia do Chuuyi była właśnie tym niezrozumiałym oraz nie wziętym pod uwagę czynnikiem w jego nienagannych obliczeniach. Dlatego też próbował ją wyrzucić z swojej głowy traktując ją jak irytującą muchę latającą nam tuż pod nosem o trzeciej w nocy.

Tak jak wcześniej również mówiłam on na swój sposób zdaje sobie sprawę z tego, że straci wszystko co lubi prędzej czy później. Że tak naprawdę nawet nie ma po co się starać na dłuższą metę. Bał się, że straci Chuuye tak jak wszystko inne, że w pewnym momencie ten spojrzy na niego inaczej niż dotychczas. Dlatego on sam próbował go odepchnąć jak najdalej by tego uniknąć. Mimo wszystko jednak w niektórych fragmentach daje się dostrzec swojego rodzaju słabość Osamu do Nakahary, to, że jednak postrzega go jako znacznie bardziej wyjątkową personę niż sam ryży uważa, że jest przez niego postrzegany.

Do tego wszystkiego dochodzą wieloletnie urazy, cztery lata rozłąki i znalezienie się po przeciwnych stronach barykady, ich personalne problemy oraz wieloletnie traumy przez które nie przeszli w żaden sposób nawet w tej jednej piątej.

Oni oboje boją się pokazać co naprawdę czują albo tak jak w przypadku Dazaia, zwyczajnie tego nie umieją oraz nierozumieją. Te uczucia są dla nich niewygodne, najlepiej by było gdyby całkowicie się ich pozbyli. Tak jak jednak można dostrzec pomimo wszystko można dojść do wniosku, że coś nadal do siebie w jakiś konkretny sposób czują. I nawet gdyby postanowili się troszeczkę na siebie otworzyć z związku z tym nie ma mowy żeby to wypaliło.

Boli mnie to jednak dla nich już jest za późno by stworzyć zdrową relację. Mieli jeszcze szansę jako nastolatkowie. Według mnie byli wtedy ze sobą znacznie bliżej niż chcieli by przyznać.

Po prostu bądźmy szczerzy, wszystko by zależało od tego jak cierpliwi by w stosunku do siebie byli i w jakim natężeniu zachowali by do siebie dystans (bo zbyt wielka bliskość również nie byłaby dobra). W przeciwnym razie niestety jednak z bólem serca muszę przyznać, że najlepiej by było gdyby sobie odpuścili. Może gdyby Dazai był bardziej otwarty na własne uczucia mogłoby się udać. Tutaj jednak bym na to nie liczyła. Prawdopodobieństwo na to jest naprawdę znikome.

Pamiętajcie, że to tylko moje przemyślenia na ten temat. Jeśli gdzieś się nie zgadzacie zapraszam do dyskusji w komentarzach i wymieniania swoich opinii. Kto wie, może i mnie przekonacie do swoich racji, w końcu nie jestem wszechwiedząca, a jestem otwarta na opinie innych. Oczywiście do czasu aż nie są dość... kontrowersyjne, że to tak ujmę. Wolałabym uniknąć kłótni jednak jak zajdzie taka potrzeba to chętnie się posprzeczam.

Canon BSD według mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz