Gburzy jakich mało

875 23 3
                                    

Obudziłam się było dość późno jak na mnie bo dochodziła 8.00 zawsze wstawałam w okolicach 5.00 ale dziś wyjątkowo chciałam dłużej pospać.
Najmłodsi z mojego rodzeństwa wychodzili właśnie do szkoły. Naburmuszeni i gburowaci jak nigdy, Zazwyczaj cieszli się z nadchodzących weekendów, chociaż dziś znałam powód ich frustracji. Za trzy dni miała zjawić się tu córka taty której nigdy nie poznaliśmy. Nie powiem obraziłam się nieco na Vincenta i Willa, Zadawałam sobie pytanie ,,DLACZEGO WILL WIEDZIAŁ A JA NIE". Między mną a moim bliźniakiem było tylko 3 min różnicy, a byłam traktowana na równi z  Dylanem.

Po tych jakże interesujących przemyśleniach podniosłam się z łużka i udałam się do łazienki. Zrobiłam skincere i nałożyłam lekki makijaż. Następnie nałożyłam obrobinę moich ulubionych perfum z Diora. Ubrałam się w biały golf i brązowe garniturowe spodnie. Mój outfit dopełniłam biżuterią, napstępnie udałam się w stronę przedpokoju gdzie ubrałam beżowy płaszcz i zeszłam do garażu. Wsiadłam za kółko mojego Bentleya ustawiając w nawigacji ,,Operę".

Pod klubem moich braci który służył również do omawiania interesów zatrzymałam się o 8.55 naszczeście nie miałam wysnaczonej godziny przybycia. Weszłam do klubu wraz z ochroniażem i niezwracając uwagi na nic udałam się prosto do loży monetów.

Kiedy weszłam przywitałam się z Vincentem a następnie z Willem.
-Zachwilę powinien zjawić się Adrien Emi- zwrócić się do mnie vince. Na co ja kiwnełam głową.
-Ma przywieść dokumenty mogłabyś na nie zerknąć?-
-Ależ oczywiście kochany-
odpowiedziałam z dozą drwiny w głosie.
- Świetnie że dopisuję Ci humor- Powiedzi will
-Jeśli to nie będzie problem potem kupiła byś parę żeczy dla siostry?
-tak oczywiście
Odpowiedziałam Vincentowi, w głębi duszy cieszłyam się że nie będę sama na 5 Braci.

Gdy zjawił się Adrien kulturalnie wszyscy się z nim przywitali.
Zerknęłam na dokumenty przyniesione przez mężczyznę i doradziłam bracią akceptaje propozycji Santana (nie żeby mój głos był decydujący).

Następnie pożegnałam się że wszystkimi i wyszłam. Teraz rozpoczęła się chyba najbardziej wyczekiwana przezemnie żecz czyli wybieranie mebli,dekoracji,zasłon do pokoju młodszej siostry. Pilnowałam się aby nie odniosła wrażenia że ktoś wszystko zrobił za nią. Podrodze wstąpiłam również do drogerii i  sklepu odzieżowego kupiłam podstawowe artykuły chigirniczne oraz, piżamę i dresy.

Wróciłam do domu było ok. 13.00 o 15.00 miałam jechdź po Dylana który kończył wcześniej niż reszta a odziwo zabrali się jednym autem.
Ustawiłam wszystko w pokoju siostry i spisałam nasze numery telefonów. Jutro ma przyjść jej mundurek szkolny.
Nie powiem excytowałam się.
Dochodziła 14.30 a ja zebrałam się aby jechadź po mojego zgreda.

Gdy zajechałam na parking akademi Dylan stał i rozmawiał z kolegami siedziałam jakieś 2 min i zastanawiałam się czy ignoruje mnie specjalnie czy mnie poprostu niewidzi
Kiedy wybuchł śmiechem moja cierpliwość się skończyła. Wyszłam z auta i powiedziałam głośno
-Drogi bracie czy ja ci przypadkiem nieprzeszkadzam?! Zaraz będziesz na nogach zapieprzał do domu jak nieprzestaniesz mnie wkurzać.-
Dodałam wściekle na co Dylan porzegnał się z kolegami i ruszył w moją stronę z miną jak wtedy kiedy Vincent powiedział mi że mikołaj nie istnieje.. TYLKO ON MIAŁ 20 LAT a zachowywał się jakby miał 5...

Wsiadł bez słowa do auta. ZARAZ MU PRZYWALĘ PRZYSIEGAM.
-Czy drogi książę się obraził?-
zapytałam z dowką sarkazmu
-A ty nie?
Zapytał zrezygnowany
-Dylan musisz to zaakceptować, jak zobaczę że ktokolwiek swoję frustrację przelewa na dziewczynę to będziemy rozmawiać na zasadach taty.-
Zaakcentowałam ostatnią część swojej wypowiedzi żeby Dylan wiedział że mówię w 100% poważnie.
-Jezu no, Vince, Will i ojciec..
-TA-TA.
Przesylabowałam mu wyraz żeby się nazapominał gówniarz.
-Vince, will i TA-TA..
Naśladował mnie cham.
-...zrobili sobie jakieś j...rombane kółko różańcowe.
NIE PRZEKLNOŁ. Chyba porą się ztrudnic jako zaklinacz dobermanów.
-Rozumiem jak się czujesz  ale musimy to zaakceptować i żyć dalej.
-skoro tak mówisz..
Czuję dumę z siebie WYTRESOWAŁAM DYLANA.

Wróciliśmy do domu gdzie Eugenie zrobiła nam obiad. Moje ulubione spaghetti z chedarem. Zjedliśmy w spokoju obiad a następnie poszliśmy grać do salonu. Dylan chciał jakąś mało wysilającą strzelankę, ja zaś nalegałam na "Mario". Ostatecznie padło na moje,
Po przejściu 3 poziomów i zebraniu gwiazdek było ok.17.00 bliźniacy mieli być godzinę temu w dodatku nie odbierali. Byłam paranoiczką ale to akurat był powód do zmartwień.
Napisałam na grupie zorientowałam się że Dylan robił mi zdjęcia z ukrycia jak graliśmy. Jednak nie czuję dumy z siebie.
Chat Grupowy:
E:Wie ktoś co z Shane'm i Tony'm
D:Nie
W:Nie Emi coś się stało?
V:Zaraz ich zlokalizuje
E:I co?
V:są w Operze
D:BEZEMNIE?!😭
E:Przyznajemy się do niego?
V:O kim mówisz?
W:Jak masz halucynację to musimy jak najszybciej jechadź do szpitala
D:Myślałem że mam rodzeństwo
E:Myślał kogut o niedzieli a w sobotę ..
W:Łeb..
V:Ja tego nie powiem.
E:Vincceeeeee
V:Ucieli.

Odstawiłam telefon w wzięłam relaksującą kąpiel bawiłam się w maski olejki i te sprawy. Chciałam o łaskawie falę które zrobiły się na moich włosach.
Wszyscy twierdzili ze ładnie mi w moich naturalnych mocnych falach a ja uważałam tak samo. Następnie przeszła. Do balsamów kremów i innych tego typu żeczy. Nałożyłam czarną piżamę z Victoria's secret i włączyłam Netflixa. Ostatnio odkryłam jakiś wschodnio europejski serial komediowy chyba Polski czy coś był stary a poczucie chumoru głównych bohaterów było tragiczne( tak samo jak moje). W między czasie porysowałam i poczytałam nawet niewiem kiedy zasnęłam.

Rodzina Monet Where stories live. Discover now