ROZDZIAŁ XXI UWAGA NA PRZYSTANKI I INNE OBIEKTY LATAJĄCE cz.I

65 15 39
                                    

Poniżej wskażę, w którym miejscu najlepiej włączyć muzyczkę:))

.................................................................

Wpatrywałam się w sufit z długopisem opartym o podbródek. Wertowana przeze mnie przed chwilą książka od biologii leżała na biurku. Otwarty w połowie zeszyt prezentował strony wypełnione po brzegi starannym, równym pismem.

Wniosek z tego był prosty: po trzech dniach szkoły wreszcie wzięłam się za naukę. Skoro wszystkie prognozy przewidywały, że aż do soboty miałam mieć przerwę od spotkań z nie-ludźmi, postanowiłam, że czas zaprowadzić moje szare komórki na siłownię. 

Oczywiście był też inny powód obrania przeze mnie takiego rozwiązania. Odrabianie pracy domowej okazało się świetną odskocznią od myślenia o problemach. Mój umysł śledził tabelki zamiast skupić się na szalonym ciągu wydarzeń ostatnich dni.

Niestety wszystko, nawet praca domowa, kiedyś się kończy. Nie sądziłam, że jej brak okaże się kiedykolwiek moim problemem, ale cóż, świat wciąż się zmienia. A ten wokół mnie bardzo gwałtownie.

Poderwałam się na nogi i chwyciłam pierwszą lepszą książkę ze stosu zalegającego na komodzie. Położyłam się z nią na łóżku i otworzyłam na losowej stronie. Zaczęłam czytać:

„Siedziałam na porośniętym mchem wzgórzu i podziwiałam roztaczający się przede mną widok. Łuna światła zawisła nad miastem, nadając mu dziwny, lecz fascynujący, zielonkawy poblask. Liczne drewniane mosty pozwalające przemieszczać się z centrum do dzielnicy mieszkalnej wyglądały z tej odległości jak cienkie, kołyszące się liny. Wielkie domostwa wydawały się nie większe niż cegły, błyskając szeregiem okien. Robotnicy przypominający potok błota wypływali z zakładów robotniczych po ciężkim dniu pracy. Nic nie wydawało się być chociaż w najdrobniejszym stopniu dziwne. Poza zwartym oddziałem czarnych kropek, strażników, uwijających się na obrzeżach miasta. Oni jedyni w mieście szczelnie otoczonym lasem wiedzieli, że nadchodzi zło.

Przygotowywali się na moją klęskę.

Odkąd zostałam wybrana na Odkupicielkę, ludzie zaczęli wrogo na mnie patrzeć, a przyjaciele odwracali się, gdy potrzebowałam ich wsparcia. Dlaczego reagowali tak na kogoś, kto według legendy miał ich ocalić? Ponieważ się bali. Dopóki się nie pojawiłam, groźba ataku mrocznych armii jedynie błądziła na granicy ich podświadomości. To dzięki mnie dowiedzieli się, że ta groźba jest realna. I chociaż nadal ją ignorowali, zasiała w ich umysłach strach.

A najgorsze było to, że mieli rację. Nie byłam gotowa. Moje moce, choć widowiskowe, nie wystarczały, by pokonać naszego wroga...".

Powoli uniosłam głowę. Luna chciała, żebym odnalazła ukryte pośród ludzi istoty, bo jeśli bym to zrobiła, mogłabym sprawić, by nie doszło do czegoś strasznego. Byłam jak bohaterka czytanej przeze mnie książki, pragnęłam ochronić swój lud. Aby to zrobić, musiałam znaleźć coś, co miało mi to umożliwić. "Nim będzie za późno", przypomniałam sobie słowa duchowej przewodniczki. 

 Osobą, której szukałam, mógł być zarówno wampir energetyczny, jak i venator, a nawet człowiek posiadającym jakieś szczególne umiejętności. "Tylko jak mam znaleźć tego kogoś pośród całej ludzkości?", pomyślałam. Z drugiej strony po co Luna wybrałaby akurat mnie, gdybym nie była blisko tej poszukiwanej osoby?

"Zaraz, zaraz", wyszeptał mój umysł. "A co, jeśli to Christopher?". W końcu był jednym z najsilniejszych wampirów energetycznych chodzących po Ziemi, a precież Luna ostatnio posłała mnie, bym to właśnie jego śledziła. "Szkoda tylko, że go zgubiłam", westchnęłam w myślach. Wątpiłam, że to Christopher stał za zabójstwem Margaret, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że obecność w tym samym, parszywym miejscu dwójki uczniów z mojej szkoły była zdecydowanie podejrzanym zbiegiem okoliczności.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now