Chapter 3

290 27 14
                                    

-- Naprawdę uważasz, że to dobry pomysł? -- Annie stała przy lustrze poprawiając swoją kurtkę, podniosła wzrok na Dylana, który stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się dziewczynie z uwagą. Wiedziała, że to zły pomysł

-- Ty ciągle wychodzisz z chłopakami na mecze -- Odpowiedziała rozczesując swoje włosy.

-- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Martwię się -- Oznajmił wzdychając

-- Nic mi nie będzie -- Oznajmiła obracając się w jego stronę -- O ile nie wyślesz na mnie znowu jakiś psycholi

-- Annie -- Westchnął -- Byłem młody, zazdrosny i głupi. Wiesz, że nie zrobiłbym ci krzywdy

-- Inaczej to doświadczyłam -- Skomentowała zakładając ręce

-- Ty idziesz się z nim zobaczyć prawda? -- Spytał po chwili ciszy

-- Nie -- Odpowiedziała unosząc wzrok na chłopaka, który zwęził usta. Doceniła Dylana, przez te trzy lata zdołał się zmienić na człowieka z którym zbudowała jakąkolwiek relację. Dojrzał chyba tak samo jak ona i wydawałoby się, że teraz oprócz biznesowych relacji łączyło ich również zaufanie i przede wszystkim April.

-- To impreza, a nie konfrontacja na skalę światową -- Odpowiedziała łapiąc za torebkę. Tego dnia ubrała się bardzo elegancko, ale nie przesadnie.

-- Jeżeli coś by się działo to zadzwoń -- Dodała zarzucając na siebie torebkę

-- Baw się dobrze -- Mruknął do niej z delikatnym uśmiechem. Oh oczywiście, że będzie rewelacyjnie. Tym bardziej, że miała spotkać się z ludźmi, którzy kiedyś chcieli ją dosłownie zabić.

***

-- Pojebało cię? -- Lucy skrzywiła się kiedy chłopak zaczął wymachiwać rękami w akcie oburzenia

-- Nie, ale widzę że ty aż tryskasz humorem -- Skomentowała stojąc oparta o barek w siedzibie Zakszotu. Budynek w dalszym ciągu stał i przechodził przez wiele remontów i modernizacji. Siedziba była ich domem. Miejscem w którym mogli się schować przed całym światem w te lepsze i gorsze dni. Miejscem w którym Erwin Knuckles zaszył się na kilka dobrych miesięcy po stracie dziewczyny.

-- Znowu odpierdalasz! -- Podniósł głos Speedo stojący naprzeciwko dziewczyny -- Wszystko idzie dobrze, wszystko się zajebiście ułożyło, a tobie znowu mało!

-- Daj spokój nie wiesz co się w ogóle działo

-- I chuj mnie interesuje co się działo. Nikt jej tu nie chce -- Odpowiedział z oburzeniem -- Wyjechała, nie dawała znaku życia to niech spierdala

-- Nie no ja trochę za nią tęskniłem-- Mruknął Vasquez siedzący na blacie

-- Japierdole -- Westchnęła Lucy

-- Jeżeli on się dowie to kurwa świat się skończy, znowu ktoś z nas pójdzie do więzienia rozumiesz? -- Zapytał Speedo łapiąc Lucy za ramiona -- King kong się obudzi, Wielki mur w Chinach pęknie i będzie koniec kurwa

-- Mogę ją tam rozjebać przypadkiem? -- Wtrącił się nagle Carbonara, który jak gdyby nigdy nic siedział w fotelu patrząc na cały cyrk -- Ja nie chcę wróżyć źle -- Dodał Carbo -- Ale nie było jej trzy lata i nikt za nią nie płakał. Są tu ludzie, którzy jej szczerze nienawidzą, a ty jeszcze zapraszasz ją na naszą imprezę

-- Wiesz dobrze, że będzie tam Dia i Carbo i ludzie z innych ekip. Naprawdę musimy znowu rozdrapywać stare rany? -- Spytał z wyrzutem Speedo opierając ręce o biodra

-- To moja przyjaciółka i to ja tę imprezę organizuje, a wy jesteście chujami -- Wytknęła odpychając się od barku i ruszając w stronę wyjścia. Nie miała siły na kontynuowanie tej rozmowy. Nie mogli wiedzieć wszystkiego, a informacja o tym że Annie została zaproszona na imprezę miała im wystarczyć. Wyszła z budynku zostawiając za sobą chłopaków. Kręcili głowami zaniepokojeni powrotem dziewczyny, która zaburzyła w ciągu kilku miesięcy ich cały świat.

Lovers to Losters |5city|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz