Rozdział 1 cz.1

235 27 14
                                    

Ciągle nie mogę uwierzyć co właściwie wydarzyło się zaledwie kilka godzin temu. Stwierdziłam, że jeśli to zapiszę, może jakoś łatwiej będzie to wszystko przełknąć. Jutro gdy się obudzę i nie będę pewna czy to był tylko sen (a raczej koszmar) zajrzę tu i będę widziała, że nie zwariowałam.

Zaledwie kilka godzin temu moje życie obróciło się do góry nogami. Po raz pierwszy wiedziałam czyjąś śmierć. Samo to nie miało na mnie dużego wpływu, oprócz tego, że nigdy wcześniej nie widziałam tyle krwi. Nie umarł nikt dla mnie ważny, nawet nie znałam tej osoby, ale to co wydarzyło się po jej śmierci zmieniło moje życie.

Tego dnia byłam naprawdę wściekła. W szkole byłam niewidzialna, jakbym była duchem. Oh, po tym wydarzeniu to określenie jest wręcz idealne.W tym kraju, gdy nie robisz tego co inni jesteś outsiderem i tak- nie z własnego wyboru, właśnie nim byłam. Cała moja klasa do późnych godzin wieczornych spędzała czas na wspólnych zajęciach pozalekcyjnych. A ja? Pracowałam u babci w kawiarni. Nawet dla nauczyciela byłam niewidzialna. Dzisiaj całą klasę podzielił na grupy, zapominając o mnie. Musiałam mu przypomnieć o swoim istnieniu podnosząc rękę i przekrzykując się przez hałas w klasie. Co za upokorzenie. On spojrzał na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz w życiu i zerknął do dziennika, żeby przypomnieć sobie moje imię. Minęły trzy miesiące od rozpoczęcia roku szkolnego, prawie koniec semestru, a on nie pamiętał mojego imienia! Kim MinJi - jedno z najpopularniejszych imion w Korei, tak ciężko było je zapamietać i połączyć z moją twarzą? Tak źle jeszcze nigdy nie było. Zawsze byłam gdzieś z boku, sama, bez przyjaciół, ale przynajmniej nauczyciele o mnie pamiętali. Najwyraźniej mogłabym zniknąć i nikt by nie zauważył. Nikt, oprócz mojej jedynej krewnej- babci, która wykorzystywała mnie do pracy w kawiarni. Po całym dniu, w którym nie wypowiedziałam nic więcej oprócz "Jeszcze ja!" z kąta w ostatniej ławce.

Miałam naprawdę podły humor. Wybiegłam więc ze szkoły, prawie potykając się na schodach. Nogi same prowadziły mnie trasą, którą przemierzałam prawie codziennie od wielu lat. Jak zawsze wpadłam do sklepu po drodze kupując kimbab z tuńczykiem i moje ulubione mleko bananowe.
Gdy przychodziłam popołudniami w kawiarni był spory ruch i ledwo miałam chwilę, żeby napić się wody. Szłam do kawiarni, w której byłam zmuszona pracować. Moja babcia miała dużo szczęścia. Jej były mąż był włascicielem jednego z hanoków, tradycyjnego domu na Jongno- obecnie jednej z najdroższych dzielnic w Seulu. Po jego śmierci budynek został przepisany na nią. Gdy ukończyła kurs baristy, postanowiła otworzyć tam kawiarnię. Po kilku latach przestała oferować wyłącznie kawę- zaczęła też wróżyć z kart.

Babcia od kiedy pamiętam interesowała się tarotem, a od jakiegoś czasu w Korei czytanie przyszłości zrobiło się popularne, więc połączyła dwie rzeczy w których była dobra. O dziwo to połączenie szybko odniosło sukces i teraz prowadziła jeden z najlepszych tego rodzaju miejsc w Seulu. Ja niestety musiałam jej pomagać. Od nastoletnich czasów kazała mi tłumaczyć wróżby dla obcokrajowców. Był z tego jeden plus- z biegiem czasu zamiast półsłówkami, mówiłam całkiem płynnie po angielsku. Rozejrzałam się. Przechodziłam teraz przez ulicę hagwonów, gdzie wszyscy uczniowie chodzili na zajęcia pozalekcyjne.

Tak chciałabym być tam z nimi. Może nie byłabym wtedy wyrzutkiem? A może to moje przeznaczenie i może zawsze miałabym nim być? Moje przemyślenia przerwał huk. Aż podskoczyłam. Odwróciłam się i natychmiast pożałowałam. W słup niedaleko mnie wjechało auto. A po drugiej stronie ulicy leżał roztrzaskany motocykl. Ciało mężczyzny leżało bezwładnie w kałuży krwi. Zrobiło mi się niedobrze, a kawałek ryżu utknął w przełyku. Zmusiłam się do przełknięcia i z skupiłam się, żeby nie wylądował na ulicy. Tłum gapiów zebrał się dookoła, słyszałam, że pan obok mnie wzywa kartkę. I nagle to zobaczyłam. Cały świat pociemniał, jakbym założyła okulary przeciwsłoneczne. Przetarłam oczy, ale nic się nie zmieniło. Czułam jak moje ciało drży z przerażenia. Nagle dostrzegłam czarną parę ulatującą z ciała kierowcy.

- Zwariowałam- pomyślałam.

Para zaczęła się formować na kształt wysokiego mężczyzny. Stał w bezruchu, a w miejscu gdzie powinny znajdował się oczy, świeciły dwa jasne punkty. Nagle postać spojrzała w moją stronę, a ja poczułam gwałtowny przypływ adrenaliny i zaczęłam uciekać. Nigdy wcześniej tak szybko nie biegłam, całe ciało dygotało, nogi poruszały się się w zawrotnym tempie, jakby od tego zależało moje życie. Mijałam ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na szaleńca.

- Hej, uważaj- krzyknęła za mną babuleńka sprzedająca na chodniku sałatę, gdy przez przypadek nadepnęłam na jedną z nich. Nawet się nie zatrzymałam, nie przeprosiłam, tylko pędziłam dalej. Cały świat dalej zanurzony był w mroku, chodź było cholerne popołudnie! W końcu zatrzymałam się. Zorientowałam się, że nogi same zaprowadziły mnie pod kawiarnię babci. Otworzyłam drzwi na oścież, przez co uderzyły głośno o ścianę, ale zupełnie się tym nie przejęłam. Wparowałam do łazienki, która na całe szczęście była wolna i zwymiotowałam do toalety. Trwało to dłużej niż kiedykolwiek. W końcu zamknęłam klapę od sedesu i wzięłam głęboki oddech. Podeszłam do umywalki i popatrzyłam w lustro. Nareszcie obraz zaczynał nabierać kolorów. Moje czarne jak noc włosy i oczy zaczęły się wyróżniać na tle bladej cery.

- Kurwa, kurwa, kurwa- szeptałam. - Widziałam ducha.

EgzorcystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz