Coś niebezpiecznego poruszyło moim sercem, gdy poczułam jego charakterystyczny zapach drewna i cynamonu. Niepewnie zacisnęłam palce na materiale kurtki z dezorientacją w oczach.

– Chora będziesz jeszcze bardziej nie do zniesienia. – Wzruszył nonszalancko ramionami, wciąż nie zabierając dłonie z moich pleców, jakby bał się, że zniknę. Jakbym miała cisnąć kurtką mu w twarz i zwyzywać go na oczach tych wszystkich ludzi.

Cóż, nie mylił się.

– Gdyby nie ty i twoje durnowaty pomysł, nie miałbyś takiego zmartwienia – warknęłam, odsuwając się, ale nie dlatego, że mnie dotykał, tylko ze strachu jak moje ciało zareagowało na ten nic nieznaczący kontakt fizyczny.

Zanim udało mi się zerwać nakrycie, Aiden otulił mnie nim szczelnie, co wprawiło mnie w jeszcze większe otępienie.

– Zatrzymaj ją – powiedział, jakby to było coś normalnego w naszym przypadku. A w pewien sposób w jego głosie dostrzegłam prośbę. Zmarszczyłam brwi, ponownie spoglądając w te oczy, które tyle razy wpatrywały się we mnie z drwiną, a w tamtej chwili malowało się w nich zmartwienie.

Aiden Boyd martwił się o mnie.

Miałam ochotę roześmiać się na te niedorzeczną myśl. Grał. Przecież to sobie postanowił za wyzwanie. Uwieść mnie, jak każdą inną panienkę. Zatrzymując jego kurtkę i dając się wciągnąć w tę grę, ubliżyłabym swojej inteligencji.

Dawna Valencia ucieszyłaby się, że ten okropny chłopak zmienił się i dał jej w końcu spokój.

Dawna Valencia by mu wybaczyła.

A on nie zasługiwał na przebaczenie. Nie zasługiwał choćby na krzty uwagi z mojej strony.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i tym razem skutecznie zdjęłam z siebie ciepłą odzież i wcisnęłam w jego dłonie. Aiden wyglądał, jakby ten gest sprawił mu ból.

Zanim zdążyłam otworzyć usta, aby powiedzieć coś zgryźliwego, Xavier podszedł do mnie ze swoją kurtką. Nawet nie zauważyłam, że zniknął. Bez oporów pozwoliłam mu zarzucić ją na moje ramiona.

– Zamówiłem nam taksówkę. – Stanął między nami, jakby nie chciał, aby Aiden dostrzegł, co maluje się na jego twarzy. Puścił mi oczko, obdarzając mnie zadowolonym uśmiechem. Skubany wiedział, co robił i jak kogoś niemiłosiernie wkurwić, bo właśnie to malowało się na twarzy Boyda, gdy wlepiał wzrok w kurtkę mojego przyjaciela.

Rozejrzałam się, bo nagle zaczęły do mnie docierać bodźce z otoczenia. Xavier rozegrał tę scenę na oczach wszystkich imprezowiczów. Objął mnie ramieniem, bezczelnie łapiąc kontakt wzrokowy z mężczyzną.

– My się zbieramy, stary. Miłej imprezy. – Zasalutował, po czym obejmując Jasmine, zaczął prowadzić nas w stronę wyjścia.

Gdy znaleźliśmy się z dala od gapiów, spytał:

– Podobało ci się przedstawienie? – A ja w odpowiedź tylko uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że jutro będzie każdy o tej sytuacji gadał.

****

AIDEN

Val odrzuciła moją chęć pomocy, a od tego blondasa nawet się nie zawahała przyjąć. Nie zrobiła niczego, czego nie mogłem się spodziewać. Prędzej byłbym zaskoczony, gdyby zatrzymała moją kurtkę. Jednak gdy w jej oczach przez krótką chwilę zatańczyło zaskoczenie wraz z iskierkami uśmiechu, gdy nie pozwoliła swoim ustom unieść się, pomyślałem, że może robimy krok do przodu.

The Devils' gamesWhere stories live. Discover now