Rozdział 1

115 1 0
                                    


Wrzesień, a dokładnie pierwszy września. Dzień znienawidzony przez większość nastolatków. Powrót do szkoły, kurwa nienawidzę tego dnia. Po raz trzeci kibluje i mam nadzieje, że tym razem klasa, do której trafiłam będzie spoko.


Tak wogóle to: Hej jestem Marysia, mam 18 lat chodzę do szkoły weterynaryjnej, mam długie czarne włosy, bladą karnacje, ubieram się na co dzień coś w stylu goth. Mierze jebane 160cm, więc można napluć mi na czoło (nienawidzę swojego wzrostu). A no i jestem biseksualna.



7 rano: Ledwo wywlekłam się z łóżka, poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w elegancką czarną sukienkę delikatnie przed kolano, a na to czarny sweterek. Do tego wszystkiego czarne kabaretki i glany (oh tak kocham ubierać się jak dziwka) Ani trochę nie miałam ochoty tam iść. Umyłam zęby, pomalowałam się i poszłam do kuchni zjeść jakieś błahe śniadanie. Na szczęście moja mama była już w pracy i nie prawiła mi kazań jaka to mam być grzeczna itp. Problem w tym, że ja nie potrafię być grzeczna:) Taka moja natura ups. Potem poszłam na autobus, który zawiózł mnie prosto pod szkołę.


30 min później: Weszłam do sali, w której wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Powiedziałam ciche "Dzień dobry" do wychowawczyni, a ta tylko na mnie spojrzała. Mmm zapowiada się super. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich parobków. Miałam ochotę ich wszystkich pozabijać. Nie wiem dlaczego byłam tak wrogo nastawiona do ludzi, których nawet nie znałam, ale trudno taka już jestem;) Po tym całym przedstawieniu jakaś dziewczyna z klasy dodała mnie do grupy klasowej, a ja rzuciłam tylko suchym dzięki i poszłam na autobus do domu.


Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i chyba pięć rozmiarów za dużą bluzę. Kocham ubiór na menela ahh. Walnęłam się na kanapę w salonie i zaczęłam przeglądać wiadomości na tinderze. Powiem szczerze, że się załamałam. Jakiś typ, fakt był przystojny, ale nie wiem co on sobie myślał pisząc mi taki suchy i żenujący tekst: "Jesteś jak taboret, nie można się oprzeć" NO KURWA CO TO MA BYĆ???? Może nie było to wskazane, ale odpisałam mu tak: "A ty za to jesteś przyjebany jak jezus do krzyża". Po czym poszłam do "słodyczowej szafki" wzięłam pierwsze lepsze chipsy i czekolade, spowrotem rzuciłam się na kanape sięgając przy tym po pilota. Włączyłam swój ulubiony serial "Riverdale" i zaczęłam korzystać z ostatniego dnia spokoju.

Nawet nie wiem kiedy minęło tyle godzin, ale właśnie wybiła 19:00, za 30 mim będzie moja mama, a ja dalej nie pozmywałam naczyń z wczorajszej kolacji god damn. W tym samym momencie do mieszkania z hukiem wparowała moja młodsza siotra.

-Hej Werka, gdzie byłaś? I czemu masz kurwa malinkę na szyi??- zapytałam zdziwiona idąc w strone kuchni. -Hej Marysia, jezus wyluzuj byłam na dworze z Oliwia i Karolem- odpowiedziała moja młodsza siostra. -Jakie kurwa wyluzuj? Przecież mama Cię zabije, masz jebane 13 lat dzieciaku. -Dobra tylko się jej nie poskarż. -Oh okej, więc mam deal. Ty pozmywasz za mnie naczynia, a ja nie pisnę ani słowa mamie;)-Umowa stoi.Szczęśliwa z umowy jaką zawarłam z Weroniką poszłam ogarniać się do szkoły. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic, a na koniec zrobiłam sobie (jak co wieczór) skin care. Spakowałam się do szkoły, ustawiłam budzik na 6:00 i już o 21 poszłam spać. 



*Hejka!! To moje pierwsze opowiadanie, jeżeli macie jakieś uwagi to zapraszam do pisania w kom;> Nie zapomnijcie o gwiazdkach, buziaki;p

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Taka naturaWhere stories live. Discover now