Rozdział 5

13 0 0
                                    

 – Czy was do reszty pogrzało?! – krzyczał Moonsun, do którego udali się we trójkę. – Chcecie iść na wyprawę do miejsca, w którym nikogo nigdy nie było i nikt nawet nie wie, gdzie jest? Ja od początku wiedziałem, że z Cronanem jest coś nie tak – powiedział, a Cron popatrzył na niego morderczym wzrokiem. – Ale że z tobą Raven też?!
– Rozumiemy twoją wściekłość. Ale jest to jedyna opcja dla nas wszystkich. Dla Cronana, by dowiedzieć się, co stało się z naszym ludem, dla Nicholasa, by móc normalnie żyć i dla mnie, by dowiedzieć się, czemu nie mam mocy – tłumaczyła Azar. Starała się przekonać smoka, że nie jest to zła decyzja, że dadzą sobie radę, że wyruszą dopiero wtedy, jak będą dobrze przygotowani. Smok nie był przekonany.
– Panie Moonsun – wtrącił Light. – Rozumiem, że się pan martwi, ale jest to szansa na nowe życie. Nic nie mamy do stracenia, a za to poznamy kontynent, inne kultury, może nawet nowe osoby.
– Dobrze więc. Możecie wyruszyć za półtora miesiąca. W tym czasie musicie zebrać wszystko, czego potrzebujecie, wytrenować się i obmyślić plan – powiedział wreszcie Moonsun. Co ja z nimi mam – pomyślał zrezygnowany.

Gdy wrócili do zamku, Azar podzieliła obowiązki między wszystkich:
– Przez trzy pierwsze tygodnie się przygotowujemy, przez dwa następne trenujemy, a w ostatnim tygodniu sprawdzamy, czy wszystko jest jasne, możliwe do zrealizowania i czy wszystko mamy.

W trójkę ustalili, że dziewczyna będzie dowodzić całą wyprawą, gdyż jest najspokojniejsza, potrafi dobrze planować, walczyć i jest sprytna.

– Cronan, ty przez pierwszy tydzień nazbierasz zioła, wszystkie składniki i potrzebne rzeczy do tworzenia maści leczniczych i eliksirów. Potem je przygotujesz. Porozmawiasz także ze smokami, czy pomogą nam się wydostać z lasu. Light, ty przelecisz się nad Kankenem i powiesz nam, jak mniej więcej wygląda cała droga. Następnie pomożesz mi obmyślić plan. Na koniec, przed samą wyprawą, wszyscy przygotujemy jedzenie – rozporządziła Az.
– A ty co będziesz robić? Bo nie wyobrażam sobie zapieprzać jak motorynka, żebyś ty tu siedziała i się nudziła – powiedział Cron, wiedząc przecież, że dziewczyna jest bardzo pracowita i na pewno tak nie będzie.
– Przejrzę wszystkie mapy u Moonsuna, pozbieram informacje o innych krainach, spróbuję się dowiedzieć, jak znaleźć serce i zdobyć pieniądze na wyprawę. Przygotuję z Nicholasem plan, naostrzę miecze i naprawię twój łuk.

Minęło już pięć dni, od kiedy trójka przyjaciół zaczęła się przygotowywać. Raven od trzech dni nie wracała do domu. Całymi dniami i nocami siedziała nad mapami i książkami w jaskini smoka. Szukała i szukała czegoś, co będzie im w stanie pomóc. Aż pewnego wieczoru znalazła tę jedną konkretną księgę. Dziennik Evrona Northmoona.
– Moonsun!!! – krzyknęła dziewczyna.
– Tak Az? – zapytał. Popatrzył na nią i wiedział, że gdyby był człowiekiem lub innym stworzeniem, miałby przerąbane.
– Siedzę u ciebie od kilku dni. A ty nawet słówkiem nie pisnąłeś, że masz dziennik Northmoona?! – krzyczała zmęczona i zirytowana.
– Nie chciałem, by było wam za łatwo – powiedział, ale Azar popatrzyła na niego z niedowierzaniem. – Dobra. Zapomniałem, że jest to u mnie – przyznał smok.
– Eh... Nieważne. Ale dzięki za szczerość. Mogłabym pozabierać potrzebne mi rzeczy do siebie, bo chłopaki pewnie się martwią, czy żyję? – zapytała. Moonsun tylko pokiwał głową.

Dziewczyna zerwała się, spakowała do skórzanej, magicznej torby (która mieści wszystko) dziennik, księgi, mapy nie mapy, papirusy. Wybiegła z jaskini. Biegła w deszczu najkrótszą, ale dość trudną trasą do zamku. Gdy wpadła do środka, była cała przemoczona.
– Witam serdecznie – przywitała się, gdy oni akurat parzyli kawę. – Tak pić kawusię beze mnie to skandal.
– Boże! Kobieto! Ile razy ci mówiłem, nie biegnij, jak jest ulewa stulecia – powiedział na powitanie Cronan, przytulając dziewczynę. Nicholas podał koc, by mogła się ogrzać. Dostała także kawę. (To się nazywa mieć wspaniałych przyjaciół). Gdy Az się wysuszyła i ogrzała, wszyscy usiedli przy stole.
– Znalazłam rzeczy, których potrzebujemy. Oczywiście Moonsun zapomniał, że je ma. Mamy więc mapę obecnego Kankenu, mapę Wojny Siedmiorga... – i tak dalej wyliczała dziewczyna wyjmując książki i zwoje z torby. – I najważniejsze. Dziennik samego Evrona Northmoona.
Wszyscy patrzyli raz to na siebie, raz to na dziennik i znowu na siebie. I tak przez dłuższą chwilę.
– Przeczytam go dzisiaj i powiem wam o wszystkim, czego się dowiedziałam – powiedziała Az.
– Chcecie coś do jedzenie? – zapytał Nicho.
– Jasne – powiedzieli oboje. Była 7 rano. Nicholas zrobił jedzenie z tego, co Cronanowi chciało się wyczarować. Sobie i Az przygotował owsiankę, a Cronanowi sałatkę.
Po śniadaniu każdy robił przydzielone mu zadanie. Cron zbierał składniki potrzebne do eliksirów. Nicho poleciał nad Leswerr, znajdujące się najbliżej Northmoon, a Azar czytała dziennik. Po trzech godzinach chłopcy wrócili do domu, by chwilę odsapnąć. Dziewczyna czytała i czytała, aż ktoś się za nią odezwał:
– Czemu przeglądasz puste strony?

Obróciła się i zobaczyła Nicholasa.
– Nie są puste. Co ty gadasz – dziewczyna tylko przewróciła oczami i wróciła do czytania.

Chłopak się oddalił iposzedł zrobić kawę. Kiedy do kuchni wszedł Grey, oboje zaczęli rozmawiać oróżnych pierdołach. W pewnym momencie wbiegła Azar i krzyknęła:
– MAM!
– Co masz? – zapytał Cron, a Nichopatrzył z zaciekawieniem, czekając na odpowiedź.
– Wiem, jak dotrzeć do serca Kankenu –powiedziała dumna dziewczyna. – Jeśli chcecie się dowiedzieć, to zapraszam doruin za dwadzieścia minut.

Different BloodWhere stories live. Discover now