*Rozdział 5*

147 6 3
                                    

Noah uśmiechnął się pod nosem, na taką odpowiedź liczył.

-Twoje wyzwanie brzmi, usiądź do końca gry w butelkę Haroldowi na kolanach...nie możesz z nich zejść dopóki się nie skończy, rozumiesz? *Uśmiecha się szeroko*

Izzy- co...*krzywi się na samą myśl*
Dobra, zrobię to...ugh.

Wstaję i podchodzi do Harolda,siada mu na kolanach na co on poczerwieniał, Duncan zmarszył brwi i powiedział:
- Ale pojebana  gra! Mi się już nie chce w to grać! Chujowe wyzwania...  -  popatrzył z zazdrością (?) Na Izzy i Harolda.

Dopis od autora~

JAK TO PIAŁEM TO SB WYOBRAZIŁEM TO XD JEBENE~

Alejandro - Duncan zazdrosny o Harolda? A to nowość...

Reszta wybuchła śmiechem, ktoś tam rzucił że byli by uroczą parą.

Duncan- Bo ci zaraz dojebie! Lepiej trzymaj mordę na kłódke jeśli nie chcesz skończyć z obitą mordą, nie jestem zazdrosny o tego nerda! Poprost mnie to obrzydza... - *robi gest jakby zaraz miał zwymiotować na podłogę*

Izzy - skończcie te swoje miłosne sprzeczki i dajcie zakręcić butelką... - Wysuwa rękę i kręci, wypada na Sierrę. - Prawda czy wyzwanie?

Mówi popijając trochę z kubka.

Sierra - Wyzwanie! wyzwanie! Chce pocałować Codyego! Niech to będzie moje wyzwanie!

Izzy zerka na Codyego, chłopak jest przerażony i chowa się za Alejandro. Ponownie zerka na Sierrę z uśmiechem.

Izzy- Pocałuj Heather.

Sierra zastyga a potem wybucha krzykiem-

Sierra- Co? Nie jestem wierna Codusiowi! mojemu kochankowi! mojej miłości! Nie nie zrobię tego! Nie zrobię nie zrobię!

Heather również nie była przyjaźnie nastawiona do tego wyzwania, nie zamierzała się całować z jakąś obsesyjna laską...

Izzy- Czyli nie podejmujesz się wyzwania tak?

Sierra -No oczywiście że nie!

Cody był wkurzony, Sierra nigdy nie zrozumie że on jej nie kocha!

Cody- Sorry że wam przerywam....jednak Sierra oświadczam ci to przy wszystkich, ja cię nie kocham, rozumiesz? Możemy być przyjaciółmi...ale nic więcej! Zrozum to! Nigdy cię nie pokocham okej? Nigdy!

Sierra zamilkła tak jak pozostali...Niektórzy parskneli śmiechem. Sierra tylko wstała otworzyła drzwi i uciekła do swojego pokoju. Cody obserwował to wszytko, chyba mu się zrobiło troszkę głupio ale nie mógł już wytrzymać tego ciągłego obsesyjnego zachowania Sierry....

Cody -Przesadziłem...?

Heather -Trochę, ale nie przejmuj się tym przejdzie jej...idzie ktoś ją pocieszyć czy coś?

Beth wstała i wyszła bez słowa. Wszyscy ucichli na chwilę ale zaraz Izzy przemówiła:

Izzy- to chyba czas...aby się najebać i coś odwalić a potem jutro tego żałować...

Powiedziała lekko przyciszonym głosem patrząc na pozostałych wymownie. Potem nastała chwila ciszy aż w końcu Duncan wstał i powiedział.

Duncan - Na takie hasło czekałem...

Uśmiechnął się i odszedł w róg sali po czym otworzył klapę która znajdowała się w podłodze, każdy na niego patrzył z zaciekawieniem. Wyjął z niej duży głośnik, kolorowe światła i kolejne zapasy alkoholu oraz tytoniu wszelkiego rodzaju. Zaczął rozstawiać to na swoim miejscu i podłączył się do głośnika. Puścił jakiś losowy głośny metal idealny do zabawy na takich imprezach. Widać inni się trochę pobudzili ponieważ wstali i zaczęli tańczyć i pić.

Po około godzinie każdy był pijany, niektórzy lizali się po kątach...inni skakali po meblach znajdujących się w środku a niektórzy poprostu pili i tańczyli.

Noah stał podpierając się o ścianę obserwując jak inni dobrze się bawią...on natomiast tylko stał. Po kilkunastu minutach stwierdził że napił by się czegoś i może to pomogłoby mu w wyluzowanie się i zaczęciu dobrej zabawy. Szedł do stoliczka z alkoholem gdy nagle coś wpadło na niego z impetem tym samym wylewając na niego zawartość swojego kieliszka.

Noah- KURWA MAĆ! *spogląda na osobę która go walnęła* Cody ty idioto!

Cody- *wybucha śmiechem i próbuje wstać ale mu się to nie udaję, przez co kładzie się na podłodze i zaczyna się jescze bardziej śmiać* - HAHAAHAA....Sorry....Noah, Noah haha musisz być taki spięty?

Noah- Jesteś kąpletnie nawalony. Idziemy do pokoju, w takim stanie zrobisz sobie krzywdę. 

Noah pomaga wstać Codyemu biorąc go pod ręce i prowadząc ku wyjściu.

Cody- Noah...Noah jesteś taki opiekuńczy haha....to taaaakie słodkie...jestes taaak im słodziakiem*przytula się do jego ramienia*

Noah- Tak? To super, a teraz staraj się iść prosto bo zaraz się wywalisz.

Brunet przewrócił oczami i prowadził go do pokoju, nie wiedząc czemu dostał starszego bólu głowy więc nie zamierzam już wracać na impreze.

-dopis od autora-

~Chcecie abym zrobił oddzielny rozdział na wydarzenia z imprezy? Jeśli tak to dajcie mi pomysł na jakiś przypał~

Chłopcy po małych problemach po drodze dotarli do swojego pokoju. Młodszy chłopak usiadł na brzegu łóżka i obserwował słodkim pijanym wzrokiem bruneta który był lekko poirytowany zachowaniem kolegi. Brunet wszedł do łazienki aby przebrać mokrą koszulkę, a raczej pokokosiłam to by ja zdjąć i piwisic na Kaloryferz. Wyszedł na co Cody spojrzał na niego z uśmiechem, podobał mu się widok jaki widział i miał już plan.

Noah- Idziemy spać, kladz się. I daj mi już spokój rano i tak będę ci wypominał wszytko.

Powiedział z lekkim uśmiechem po czym położył się na łóżko i wziął ręce pod głowę. Współlokator stwierdził że to idealna okazja aby go uwieść lub przynajmniej poderwać. Zwinnym ruchem wskoczył na brzuch drugiego i zaczął go przytulać.

Cody- A wiesz ze koooocham się przytulać?

Zachichotał cicho i wtulił się z klatkę piersiową zszokowanego Noah.

Noah- Co... Co ty wyprawiasz złaź ze mnie! Cholera Cody, ty przylepo złaź!

Cody- Kiedy ja chce się przytulać!! No proszę pozwól mi... Nikt i tak tego nie widzi proszę....

Cody podniósł się lekko tak aby spojrzeć na twarz chłopaka po czym przejechał ręką po jego włosach. Uśmiechnął się słodko i czekał na odpowiedź bawiąc się włosami starszego.

Noah- Dobra, ale tylko na chwilę... Potem idziemy spać...

Powiedział zarumieniony chłopak odwracając wzrok aby na niego nie patrzeć. To dziwne uczucie które mu towarzyszyło... Uh nie potrafił tego nazwać, było miłe i takie.... Inne. Nie doświadczył jescze czegoś takiego.

Cody- jesteś taki ciepły i wygodny... Mógłbym się do ciebie przytulać ciągle....

Powiedział i wtulił się w jego klatkę piersiową, Noah objął go również... Sam nie widział dlaczego, przecież on nie lubi się przytulać... Uśmiechnął się lekko i pogłaskał młodszego po głowie, dlaczego tak się czuł? I dlaczego to robił? Cody znów podniósł głowę aby spojrzeć mu w twarz, zastanowił się przez chwilę po czym nachylila się do twarzy Noah tak że dzieliło ich bardzo mało, spojrzął na niego słodkim i pijanym wzrokiem po czym zatopił swoje usta w jego. Noah na początku był w szoku ale nie przerwał pocałunku, po kilku sekundach go oddał i przeciągnął bliżej głowę drugiego chłopca, czuł się wyśmienicie to było coś... Tak przyjemnego.

______________________________________

Siemka! Przepraszam ze kończę w takim momencie alee cgcaielm już wstawić ten rozdział bo już i tak bardzo długo czekacie :< mam do was pytanie, robić scenę 18+? Bo wysoko w tej książce będą ale nw czy zrobić w tej chwili czy zoatsawic to tylko na pocałunku. Ogólnie ta scena byłaby troszkę głębsza ponieważ więcej o tym wiem... Także proszę o komentarze <3 buziaki trzymajcie się >•<

1132 słów

Totalna gejoza w trasieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora