8 - Betrayal

135 18 18
                                    

Po trzech tygodniach od zaręczyn Felixa i Chana, Jisung miał dosyć widywania dwójki. Już wcześniej narzekał na ich ckliwości, jednak teraz, nabrały one na sile. Było to dla niego jeszcze bardziej irytujące przez to, że Han wciąż nie mógł się pogodzić z tym, jak jego relacja z Minho się potoczyła. To wszystko powodowało coraz to większe kłótnie.

- Możecie się chociaż trochę odkleić od siebie? - rzucił, gdy ubrany do wyjścia, wrócił do kuchni po swój termos i zobaczył swoich flirtujących współlokatorów.

- Znajdziesz sobie kogoś, to też będziesz tak robić. - Felix wystawił mu język

- Zacznijmy od tego, że moja jedyna miłość się do mnie nie odzywa od jakiś pięciu tygodni - spakował metalową butelkę do torby

- Oj daj spokój z tym Minho - jęknął poirytowany Chan - Nawet go nie znałeś.

- Rozmawialiśmy trochę i naprawdę dobrze się dogadywaliśmy

- I co z tego? Wiesz czym zajmuje się jego rodzinna firma? Co się stało z matką tej małej?

- Jej matka prawdopodobnie ma się świetnie, a Eunmi myśli, że nie żyje

- A skąd wiesz? Jest dziany, więc może pomógł jej zniknąć w jakiś sposób?

- On nie jest taki

- Jisung, to, że ktoś jest dla ciebie miły nie oznacza, że jest dobrym człowiekiem

- Ale dlaczego ty od razu zakładasz, że jest tym złym?

- Jaewoo był sympatyczny i jak to się skończyło?

- CZY WY MOŻECIE SKOŃCZYĆ TEMAT JEBANEGO JAEWOO?! - Jisung krzyknął na wspomnienie imienia

- A TY MINHO? SŁUCHAĆ SIE TEGO NIE DA - Chan odpowiedział podobnie

- Hej, przestańcie - powiedział delikatnie Felix, jednak został zagłuszony przez dwójkę. Kłótnię przerwało dopiero trzaśnięcie drzwiami wejściowymi.

Od mniej więcej dwóch tygodni ich poranki wyglądały w ten sposób. Zdenerwowany Jisung włożył słuchawki do uszu i pośpiesznie zmierzył do swojego miejsca pracy. Dwudziesty listopada nie należał do najcieplejszych dni w roku i pomimo grubej kurtki, szalika i czapki, Han drżał z zimna. W końcu, po około pół godziny wszedł szkoły, która od razu zaczęła ogrzewać jego wychłodzone ciało. W korytarzu nie napotykał już dziewczynki, którą zwykł widywać codziennie, jeszcze kilka tygodni wcześniej. Prawdopodobnie Minho wziął sobie jego rady do serca i zrezygnował z przepracowywania kosztem czasu spędzonego ze swoją córką. Z resztą, siedmiolatka i tak go w widoczny sposób unikała. Blondwłosy wziął klucz od woźnej i wszedł do swojej klasy. Zaczął się rozpakowywać i czekał, aż rodzice przyprowadzą swoje pociechy. Miał nadzieję, że wszyscy pozostawią swoje dzieci i zajmą się swoimi sprawami. Nie miał ochoty słuchać kolejnych skarg o tym, że jeden uczeń powinien być pochwalony większą ilością słów niż inny, albo o tym, że zganił kogoś, za jego niepoprawne zachowanie. To tylko coraz bardziej wypalało go zawodowo, a nie przepracował nawet roku. 

Na szczęście dla Jisunga, tym razem żaden rodzic nie miał do niego pretensji. Pierwsze kilka godzin lekcyjnych nie minęło zbyt długo i kiedy nadeszła przerwa obiadowa, można by było się spodziewać tego, że tradycyjnie, Changbin przyjdzie do niego na codzienne plotki. Jednak nic bardziej mylnego. Seo faktycznie się pojawiał, ale nie rozmawiał z blondwłosym. W czasie lunchu był zbyt zajęty smsowaniem z Hyunjinem.

- Czy ty możesz odłożyć ten telefon? - spojrzał znudzony na czarnowłosego

- Już, zaraz - odpowiedział, jednak nie spełnił prośby młodszego.

SUNSHINE || Minsungحيث تعيش القصص. اكتشف الآن