Status, zresztą nieoficjalny, bohaterki wojennej niewiele w tej kwestii zmieniał, choć Hermiona podejrzewała, że gdyby nasłała na nią Harry'ego, zdołałaby coś osiągnąć — ale Harry był wtedy na wakacjach, więc nie pozostawało jej nic innego, jak oświadczyć, że nie odejdzie, dopóki Kingsley osobiście jej nie odprawi, i z uporem sterczeć przed drzwiami. Efekt był taki, że przesiedziała trzy godziny pod obstrzałem wrogich spojrzeń harpii, dopóki o dziesiątej minister nie zebrał się do wyjścia, a choć zgodził się na wpisanie jej w grafik w ciągu najbliższego tygodnia, to nie zrobił nic, by dać harpii do zrozumienia, że powinna lepiej traktować petentów.

— Skończyłeś przemówienie?

— Taaak — odpowiedział powoli, po czym z wyraźnym zażenowaniem zapytał: — Mogę ci je przeczytać?

— Jasne. Poczekaj, tylko skoczę po szampana — zażartowała.

— Bardzo śmieszne — mruknął Harry, wyciągając z kieszeni stertę mocno pomiętych kartek. — Muszę jeszcze przepisać... No i nauczyć się na pamięć... I...

— Po prostu przeczytaj.

Harry poprawił okulary ruchem, który znała na pamięć, odchrząknął i zaczął czytać. Początkowo jąkał się nieco, ale z każdym zdaniem szło mu coraz lepiej. Kiedy doszedł do fragmentu o Zgredku, głos mu zadrżał, a Hermionie zwilgotniały oczy, ale dzielnie dotrwali razem do końca.

— I co myślisz? — zapytał, kiedy wybrzmiała pauza po ostatniej kropce. — Co byś poprawiła?

— Nic — odpowiedziała szczerze. — Jest idealne.

Harry uciekł spojrzeniem, wyraźnie zmieszany, i przez chwilę znów przypominał tego Harry'ego, którego pamiętała z pierwszych lat Hogwartu: zawsze tak zdziwionego, gdy ktoś go chwalił.

— Nie jest zbyt... prywatne?

— Nie, nie zbyt. Jest szczere i... uczuciowe, dokładnie tak, jak trzeba — oświadczyła. — Zresztą... — dodała żartobliwym tonem — ...teraz wszyscy będą się zabijali o skrawki twojej prywatności, więc równie dobrze możesz sam zdecydować, co im dasz.

ʘ

Impreza z okazji otwarcia Hogwartu — a raczej zakończenia prac odbudowujących zamek — była tak skromna, że właściwie nie zasługiwała na to miano. Dyrektorka stanowczo sprzeciwiła się jakimś hucznym uroczystościom, stwierdzając, że nie ma na to czasu przed samym początkiem szkoły, a zapewne wszyscy i tak mają już dosyć niekończącej się parady rautów i bali. Całkiem słusznie, bo następnego dnia szykowała się gala w ministerstwie, a za tydzień wielkie przyjęcie u Knotów. McGonagall zaprosiła do zamku jedynie tych, którzy brali udział w renowacji, oraz, niejako przymuszona przez Radę Nadzorczą, fundatorów i darczyńców.

Program spotkania również był dosyć ubogi. Co prawda stoły w Wielkiej Sali zostały bogato zastawione jedzeniem, niemal jak do uczty na rozpoczęcie roku, a dyrektorka wygłosiła przemówienie, w którym ewidentnie bardzo starała się więcej czasu poświęcić tym, którzy pracowali w Hogwarcie, niż tym, którzy finansowo wsparli odbudowę — ale na tym niemal koniec. Po kolacji goście mogli jeszcze zwiedzić część reprezentacyjną zamku, w tym Wielką Salę, główny korytarz, dziedziniec i odrestaurowaną Izbę Pamięci, gdzie pojawiła się mała galeria upamiętniająca ofiary wojny, które poległy w Hogwarcie. Tę ostatnią podobno ufundowali Malfoyowie, co tłumaczyło obecność Narcyzy, uwieszonej na ramieniu syna. Lucjusz oczywiście nie mógł reprezentować rodziny, warunki zwolnienia za kaucją mocno ograniczały jego możliwości przemieszczania się. Zamiast niego w Izbie Pamięci Malfoyom towarzyszyła Andromeda Tonks i razem oglądali podobizny Tonks i Remusa.

Wolność Równość Braterstwo (albo śmierć) || dramione || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now