Wiedziała, że nie powinna opierać swoich twierdzeń ani tym bardziej konstruować projektów komisji w oparciu o jeden konkretny przypadek, ale wiedzieć a czuć to dwie różne rzeczy. Ilekroć pomyślała o starszym Malfoyu, przypominała sobie błysk fanatyzmu w jego oczach, gdy zobaczył ją, Harry'ego i Rona w Malfoy Manor, i to, z jakim brakiem jakichkolwiek ludzkich uczuć przyglądał się, jak Bellatriks Lestrange ją torturuje — i przechodził ją dreszcz. A to przecież nawet nie były jego największe zbrodnie. Myśl o tym, że mógłby się wywinąć, sprawiała, że robiło jej się niedobrze. Choć było jeszcze gorzej, gdy cichy głosik w głowie podszeptywał jej, że nie miała skrupułów, gdy pomagała uniknąć więzienia młodszemu Malfoyowi.

Wzięła głęboki wdech i spojrzała Ciceronowi w oczy. Jego wyjątkowo przenikliwe spojrzenie, takie, jakie widziała tylko u dwóch innych osób: profesora Dumbledore'a i pana Ollivandera, zawsze przyprawiało ją o skręt kiszek; jakby centaur potrafił zajrzeć wprost do jej głowy. Ale jednocześnie czuła wtedy, że naprawdę jest słuchana.

— Nie generalizuj. Upadło już twoje przeświadczenie, że każdy z Mrocznym Znakiem to śmierciożerca, więc może uważaj z tym „każdy śmierciożerca to morderca" — zaczęła hardo, a Starr parsknął cicho. Mieli używanie, kiedy po procesie Dracona Malfoya Hermiona przypomniała Ciceronowi jego dawne założenie i zmusiła do odwołania go, choć centaur długo się zarzekał, że proces nieletniego to co innego. — Pewnie masz w dużym stopniu rację — dodała ugodowo, żeby jej nie przerywał — ale nie zabraknie też przestępców mniejszego kalibru, którzy mogą być pomocni, i uważam, że to z nimi ewentualnie powinniśmy współpracować. I sądzę, że dobór tych, którzy potencjalnie będą mogli skorzystać z programu świadka koronnego, jest istotniejszy niż procentowe wyliczanie, o ile można zmniejszyć wymiar kary. Choć faktycznie byłabym za tym, że powinni dostawać co najmniej połowę kary.

Cicero parsknął, ale Ro odezwała się pierwsza.

— Bess zarzutu mordersstwa i dalej pół kary do odssiedzenia! — zawołała. — Kto na to pójdzie? Nikt nie będzie chciał wsspółpracować. Nie będzie śświadkow, nie będzie zessnań i nie będzie wyroku! Nikogo nie uda ssie sskazać w ten sspossób!

— Więc może należy przyjrzeć się bliżej innym formom pozyskiwania zeznań. — Znów odetchnęła głębiej i zaczęła szukać wśród swoich notatek rolki pergaminu, której teraz potrzebowała. — Myślę, że powinniśmy się szerzej zastanowić nad możliwościami pozyskania zapisu wspomnień postronnych świadków, a także odzyskiwaniem rejestru zdarzeń z przestrzeni. Wiem, że to nowoczesne zaklęcia i nie są używane na szeroką skalę, ale czytałam o ostatniej modernizacji ministerstwa i wydaje mi się, że przynajmniej w atrium i w części korytarzy wykorzystano starsze wersje tych zaklęć... To niedużo, ale...

— ...przynajmniej pucz mielibyśmy udokumentowany. Działalność Komisji Rejestracji Mugolaków i Komisji Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń. A do tego konszachty byłego ministra magii, jeśli był na tyle głupi, by załatwiać ciemne sprawki w swoim gabinecie... A pewnie był. — Cicero pogłaskał się po brodzie jak zawsze, gdy się nad czymś zamyślił. — To byłby jakiś początek, może i nieduży kaliber przestępstw, druga i trzecia kategoria, ale w sam raz, żeby kogoś zachęcić do zeznań... Nieźle to sobie wymyśliłaś — dokończył nieco szyderczo, ale widziała, że się uśmiechał. — Dobrze, pokaż no tę twoją listę. Zobaczymy, co możemy z tym zrobić. Oho — rzucił, kiedy podsunęła mu rolkę. — Mam nadzieję, że nikt się dzisiaj nie spieszy do domu.

Zbiorowy pomruk niechętnej zgody przeszedł przez pomieszczenie, ale panna Florentyna bez dodatkowej zachęty rzuciła zaklęcie zwielokrotnienia na trzymany przez Cicerona pergamin i wszyscy zagłębili się w lekturze. Hermiona jeszcze raz ziewnęła i napełniwszy swój kubek świeżą herbatą, skupiła się na pierwszym punkcie.

Wolność Równość Braterstwo (albo śmierć) || dramione || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz