- Ale uważam, że byłoby lepiej dla niego, gdyby to ustalił Wizengamot.

Zapadła niemal idealna cisza, zakłócona tylko stukaniem łyżeczki o porcelanę. Znak, że matka była wściekła.

- Nie rozumiem, dlaczego Draco miałby w ogóle stawać przed sądem. Nigdy nie był śmierciożercą.

Potter wziął głęboki wdech i jeszcze zanim otworzył usta, Draco wiedział, co powie. Podświadomie czekał na to od momentu, gdy dostrzegł jego wzrok dwa lata temu u Madame Malkin, gdy ta głupia jędza uraziła Dracona w jeszcze niezagojony Znak.

- Wszyscy czworo doskonale wiemy, że Draco był śmierciożercą. Przyjął Mroczny Znak.

Matka nie poruszyła brwiami, nie zmarszczyła czoła, nie drgnęły jej nawet kąciki ust, a mimo to Draco rozpoznał znajomy rys śmiertelnie niebezpiecznej koncentracji na jej twarzy, gdy błyskawicznie obmyślała, jaką przyjąć strategię - brnąć w zaparte, zmienić temat czy błagać o litość.

- To jeszcze nie znaczy, że był śmierciożercą. Znak to tylko pusty symbol bez większego znaczenia, głupi błąd popełniony pod wpływem złych podszeptów.

- Istnieje silne ugrupowanie w ministerstwie, które uważa inaczej - odezwała się Granger. - Uznaje, że każdy, kto nosi Mroczny Znak, jest winny popierania Voldemorta i uczestnictwa w terrorze. Harry i ja, podobnie jak pani, jesteśmy zdania, że to nie tatuaż jest zbrodnią... Ale sędziowie mogą mieć odmienną opinię. Zwłaszcza jeśli nie będzie żadnego precedensu.

- Więc potrzebujecie precedensu w osobie mojego syna. - Chłód w głosie matki jeszcze bardziej oziębił atmosferę. - Nie rozumiem, dlaczego Draco miałby się narażać na nieprzyjemności procesu i zniesławienie, które zapewne zaserwuje mu prasa, żeby wspomóc wymiar sprawiedliwości. Zwłaszcza że, jak słusznie pan zauważył, panie Potter, nie jest niczemu winny i nie potrzebuje tego nikomu udowadniać, skoro nikt go o nic nie oskarżył.

Posłała mu przeszywające spojrzenie, jakby chciała go sprowokować do wyznania, że jednak wystąpi z oskarżeniem, więc Potter, naturalnie, tego nie zrobił.

- Ten precedens przydałby się innym oskarżonym. Na przykład ojcu Dracona.

- Ojcu Dracona przydałby porządny świadek obrony - oświadczyła ostro matka. - Może mu pan to zagwarantować?

- Mogę mu zagwarantować sprawiedliwy proces - oświadczył Potter.

Matka musiała odczuć to jak policzek. Chyba nawet Potter zdał sobie z tego sprawę, bo spróbował naprawić błąd:

- Podobnie jak Draconowi, jeśli dobrowolnie stanie przed sądem. Pewnie pani wie, że zostałem powołany do Wizengamotu... Niewykluczone, że będę jednym z sędziów.

Zabrzmiało to jak obrzydliwa łapówka i Granger spojrzała na Pottera karcąco. Ale matka... matka dokładnie to chciała usłyszeć, bo w jej oczach pojawił się pewien błysk.

- Przedyskutujemy tę kwestię i omówimy z naszym prawnikiem - powiedziała powoli. - Damy panu znać, panie Potter, jeśli się zdecydujemy.

Odprawa została prawidłowo zinterpretowana. Potter i Granger niemal natychmiast zniknęli i Draco został z matką sam w towarzystwie nietkniętych ciastek i czterech filiżanek pełnych herbaty.

- Masz świadomość, że nie odezwałeś się ani jednym słowem? - zapytała srogo matka. - Nie uznałeś za stosowne przemówić we własnej sprawie?

- Po co? Tobie szło świetnie - odparł, starając się, by w jego głosie wybrzmiała uraza. - Pozwól, że teraz przemówię: nie stanę przed sądem.

Wolność Równość Braterstwo (albo śmierć) || dramione || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz