Czegoś takiego nie pamiętał nawet z pierwszych lat Hogwartu, sprzed pierwszych zamieszek i pogłosek o powrocie Czarnego Pana. Ale też nikt wtedy nie świętował. Teraz magiczny świat opanowała mania celebrowania, zapoczątkowana przez wielki bal na zakończenie wojny, który odbył się w wynajętych przez ministerstwo Salach Wiedeńskich w tydzień po Ostatniej Bitwie - ledwo skończył się maraton pogrzebów.

Podczas widzenia Lucjusz nakazał im, by zrobili wszystko, by się tam dostać, i choć oczywiście nie dostali zaproszenia, matka naprawdę się starała. Użyła wszelkich możliwych kontaktów, by ich wkręcić na imprezę jako osoby towarzyszące, ale absolutnie każda z jej przyjaciółeczek odmówiła, a podawane przez nie wykręty stanowiły listę najgorszych wymówek, jakie Draco kiedykolwiek słyszał. „Nie mamy miejsca w powozie", „Idzie z nami już pięć osób, nie wypada zabrać więcej", „Umówiliśmy się z Claudyną, a przecież nie przepadacie za sobą", „Ostatnio nie czuję się najlepiej, więc nie wiem, czy w ogóle się wybierzemy". Jedna Salma Parkinson miała odwagę otwarcie powiedzieć matce, że nie ośmieli się pokazać w towarzystwie Malfoyów.

- W obecnej sytuacji... sama rozumiesz. To cud, że w ogóle dostaliśmy wejściówkę, Roman wydał fortunę, żeby odkupić zaproszenie od Macmillanów... - mówiła przez kominek, bo rzekomo nie miała czasu na towarzyską herbatkę, a i to było w lepszym guście niż listowna odpowiedź pozostałych znajomych matki, których ruszty były zablokowane dla połączeń z Malfoy Manor. - Jak to szaleństwo trochę się uspokoi, z radością będziemy was gościli u siebie, ale na razie lepiej będzie nie prowokować złych języków - dodała na zakończenie, tym samym oficjalnie kończąc ich znajomość.

- Przynajmniej była szczera - mruknął Draco pocieszająco do matki, ale nie doceniła jego chęci.

- Szczera? - powtórzyła chłodno. - Raczej bezczelna. Rok temu nie odważyłaby się mówić do mnie tak bezceremonialnie, mimo wszystko... Trzy lata temu niemal błagała, żebyśmy pozwolili jej bratanicy pójść z tobą na Bal Bożonarodzeniowy w Hogwarcie... I głęboko żałuję, że się zgodziliśmy.

Draco nie żałował. Pansy nie była najgorszą partnerką, choć przez większość czasu narzekała na Hermionę Granger, która jakimś cudem (albo dzięki wsparciu eliksiru miłosnego) wyrwała Wiktora Kruma, ale nie ona jedna; niemal wszystkie dziewczyny (a także część chłopaków) zazdrościły szlamie sukcesu. A po balu Pansy (i kilku szklankach zaprawionego ponczu) pozwoliła mu nawet wsadzić sobie rękę za dekolt, choć niewiele tam było. Pomacał ją w dobrej wierze, że coś przybędzie, jak nie od macania, to z upływem czasu, ale niestety z biegiem lat mało się w tej kwestii zmieniło. Ale nie powinien marudzić. Istniało ryzyko, że przez kilka najbliższych lat kobiece piersi, tak samo jak bale, będą poza jego zasięgiem.

Dotarł wreszcie do Świńskiego Łba i przystanął przed drzwiami, żeby uspokoić oddech. Doprawdy, bardziej upokarzającej lokalizacji Potter nie mógł wybrać. Choć musiał przyznać sam przed sobą, że zapewne nie tylko o upokorzenie chodziło. Z dużym prawdopodobieństwem Dracona nie wpuściliby do bardziej renomowanego lokalu.

Mylił się jednak, jeśli sądził, że w takiej spelunie jego obecność przejdzie bez echa. Po wejściu do środka powinien natychmiast umknąć w ciemny kąt, ale nie widział Pottera, więc zatrzymał się w drzwiach, żeby się rozejrzeć. A kiedy patrzył, patrzono na niego. Nie od razu zauważył, że stopniowo rozmowy cichły, aż wreszcie w kompletnej ciszy rozległo się szuranie krzesła.

- Nie jesteś tu mile widziany. - Niski, ale bardzo gruby mężczyzna stanął przed nim z ramionami skrzyżowanymi na piersi, eksponując potężne mięśnie.

- Ktoś tu na mnie czeka.

- Nic mnie to nie obchodzi. Nie chcemy cię tu. Znikaj.

Draco przełknął ślinę, zastanawiając się, czy próbować dalej pertraktować, czy od razu wyjść. Przychylał się do tej drugiej opcji, jako że nigdzie nie widział Pottera i zaczynał myśleć, że ten go wystawił, ale ucieczka z takiego miejsca, przed takim troglodytą, wydawała się zbyt hańbiąca.

Wolność Równość Braterstwo (albo śmierć) || dramione || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now