****

Po jakimś czasie postanowiłam wyjść z domu. Mieszkałam jeszcze z rodzicami z dwóch powodów. Pierwszy, nie mogłam się wyprowadzić przez jakieś tam zasady czy coś, drugi, tak było mi wygodnie. Chociaż czasami - często - miałam tego dość. Razem ze mną musiał być ochroniarz. Tam gdzie ja, tam i ten pachołek ojca. Wsiadłam do auta i Vito zawiózł mnie do domu Adriena. W przeciwieństwie do mnie, on dostał dom na urodziny. Kurwa dostał wille na osiemnastkę...

Bananowe dziecko kurwa...

Wysiadłam z auta, a kierowca został w środku i czekał. Weszłam do środka bez problemu i aż mnie zmroziło gdy usłyszałam krzyk Adriena.

Mąż na medal, kurwa Oscara mu dajcie.

- Zatrzymaj się do cholery!

Pobiegłam w kierunku głosu i rozszerzyłam oczy na widok przede mną.

- Riss...

- Adrien! Coś ty jej zrobił? - brunetka siedziała skulona na podłodze, a mój zjebany brat stał nad nią jak jakiś jebany kat. Odwrócił się w moim kierunku i westchnął. Odepchnęłam chłopaka od niej i sama wzięłam ją w ramiona. Wzdrygnęła się. Larissa szybko oddychała i wierzgała bym ją puściła - Spokojnie... Lari spokojnie. Nic ci się nie stanie - mimo moich słów nie przestała się wyrywać.

Nie wiem co on jej zrobił, ale ona była w jakimś jebanym amoku.

- Zanieś ją do pokoju - dziewczyna od razu się zatrzymała i dla odmiany mocno mnie objęła. Pokręciła głową. Teraz nie miałam żadnych wątpliwości, że ona się go boi.

- Zostaw... mnie - wydusiła z siebie przez ściśnięte gardło. Spojrzała na mnie szklanymi oczami pełnymi łez. Jej policzki były całe mokre, tak jak teraz moja bluzka.

- Coś ty jej zrobił?! - podniosłam głos i mocniej objęłam szwagierkę. Wtuliła się we mnie i dalej łkała.

- Nic! Nic jej kurwa nie zrobiłem - powiedział i odsunął się trochę - Ja pierdole, pierwszy dzień i już jest problem - nie wierzyłam własnym uszom.

Co za dupek.

- Sam jesteś problemem i zamknij się już - warknęłam, a brunet machnął na nas ręką i odszedł. Zniknął za drzwiami gabinetu - Lari - uniosła na mnie wzrok - Chodź, pójdziemy do twojego pokoju. Prześpisz się - pokiwała głową i pomogłam jej się podnieść z podłogi.

Zaprowadziłam ją do jej pokoju i gdy miałam już pewność, że się uspokoiła wyszłam by pogadać z bratem.

Nie zamierzam pozwalać mu tak ją traktować.

Zeszłam po schodach i po chwili weszłam do jego gabinetu. Drzwi były zamknięta na klucz. Oczywiście.

- Adrien, otwieraj! - warknęłam ciągnąc za klamkę. Po chwili drzwi się otworzyły i ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami.

Brunet już zdążył się naćpać. Miał powiększone źrenice, a nos tak czerwony, że myślałam, że mu przyjebałam, gdzieś tak poza świadomością.

- Ty jesteś kurwa normalny?! - wywrócił oczami i minął mnie. Po prostu mnie zignorował...

Ruszyłam za nim i wzięłam głęboki wdech. I to on jest kurwa starszy...

Starszy i głupszy.

- Co ona ci zrobiła? - spytałam gdy zatrzymał się przy wyjściu na taras.

- Nic. Nie chciałem nic jej zrobić. Ona po prostu zaczęła płakać - powiedział, a ja zamknęłam oczy. Może i wierzyłam mu, że nie chciał nic jej zrobić, ale to nie zmienia faktu, że przez to miała atak paniki. Z tym nie ma żartów.

- Ty pacanie - przeniósł na mnie wzrok - Słyszałam jak na nią krzyczałeś. Nie próbuj się wykręcać. Co takiego zrobiła, że darłeś na nią mordę? Krzywo stanęła czy jaki chuj? Ty naprawdę już nie umiesz rozmawiać z kobietami? - na jego twarzy pojawiła się złość.

No zajebiście, zły i jeszcze kurwa naćpany.

- Dobrze kurwa wiesz czemu - syknął wyszedł na dwór. Zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam za nim.

- Nie możesz jej tak traktować, bo Vivi cię zraniła - odwrócił się i spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem.

- Nie ty będziesz decydować jak mam ją traktować - warknął i wyjął z kieszeni fajki. No oczywiście - Nie możesz się odpierdolić? To nie twoja sprawa.

- Oczywiście, że moja. Jesteś moim bratem i nie chcę byś...

- Chuj ci do tego - odparł i zaciągnął się. po chwili wypuścił z między warg dym, a mi powoli brakowało argumentów.

- Za co ty jej nienawidzisz?

- Kogo, bo się pogubiłem.

- Larissy. Skup się - pokiwał głową.

- Kto powiedział, że jej nienawidzę? Ona po prostu tu będzie. Nie zamierzam wchodzić jej w drogę. Po prostu potrzebuję dziecka. Nic więcej od niej nie chcę - spojrzałam na niego z niedowierzaniem - Nie patrz tak. Dobrze wiesz po co to robię. Muszę w końcu pozbyć się ojca.

- Mogłeś zgodzić się na pierwszą lepszą dziwkę z klubu, w takim wypadku.

- Wiem, ale tak to by mi nie uwierzył. Córka bogatego, bezwzględnego capo brzmi lepiej niż córka jakiegoś typa z ulicy. Jej rodzina ma własną potęgę. Teraz gdy tylko zajdzie w ciążę będę mógł się go w końcu pozbyć. Będziesz miała życie na jakie zasługujesz. Jakiego zawsze chcieliśmy doświadczyć. Będziemy wolni...

- Nie za taką cenę. Nie widzisz, że Larissa ma problemy z dotykiem? Nie wpuści cię do łóżka - byłam tego pewna. Za to chłopak uniósł brew.

- O to się nie martw. Wiesz, że żadna mi się nie oprze.

__________

Dupkowaty Adrien alert. Jak ja nie tęskniłam za tą jego stroną...

Dajcie znać jak wam się podoba i gwiazdkujcie<3

Do następnego ✿

The Sweet Dream Of YouWhere stories live. Discover now