65. Nieproszony gość

Start from the beginning
                                    

- Dokładnie tak, jęcz. Uwielbiam gdy to robisz - wymruczał nad moim uchem, a mnie znów przeszłyśmy ciarki.

Wtedy zaczęłam czuć, że jestem już blisko szczytu i nawet nie ogarnęłam kiedy chłopak rozpiął swój pasek i obniżył spodnie. Poczułam nagle, że jego palce wysuwają się z mojej cipki, co wcale nie było przyjemne.

- Pozwól mi dojść. Proszę. - Prosiłam go o to czego tak bardzo pragnęłam w tym momencie. Pragnęłam poczuć jego członka w sobie, chciałam aby mnie wypełnił.

- Gdzie miały być raczki? - ochrypły ton jego głosu przywołał mnie do lekkiego porządku i dotarło do mnie wtedy to, że moje dłonie nie były już nad moją głową, a kurczowo trzymały się moich piersi, które z podniecenia sama zaczęłam ściskać.

- Przepraszam. To się nie powtórzy - próbowałam brzmieć pewnie, ale mój głos się łamał. Ten chłopak potrafił mnie zrujnować zwykłą zabawą palcami.

- Mieliśmy umowę kwiatuszku. Teraz prosiłbym cię abyś odliczała na głos każde uderzenie - chciałam prosić dalej, ale nawet nie zdążyłam wypowiedzieć żadnego słowa gdy poczułam mocne uderzenie na swojej skórze, które zapiekło. Czułam jak pulsuje mi cała skóra, jak pojawia się w tym miejscu pierwszy ślad.

- Nie słyszałem.

- Jeden.

- Grzeczna dziewczynka - Kolejne uderzenie w momencie, kiedy wypowiadał słowa pochwały.

- Dwa.

- Ile jeszcze zostało?

- Trzy - odpowiedziałam pewnie.

Kolejne dwa uderzenia poszły jeden za drugim, były mocne i pozostawiły kolejne ślady. Co w tym wszystkim było chore, to fakt, że podniecał mnie ten ból. Dawał mi satysfakcję i pokazywał, że trzeba szanować pewne zasady.

- Trzy i cztery.

- Zostaje nam ostatni - nim uderzył złożył na poprzednich śladach delikatny pocałunek.

- Gotowa?

- Tak - ostatni był najmocniejszy, wbiłam się całym ciałem w ścianę jęcząc z bólu, ale moje ręce tym razem pozostały w wyznaczonym miejscu.

Nie zdążyłam nic powiedzieć ani nawet dobrze złapać oddechu, gdy poczułam jak jedna dłoń Aresa delikatnie zaciska się na mojej szyi, a sekundę później wyszedł we mnie swoim twardym członkiem i zaczął mnie mocno pieprzyć. Jęczałam z przyjemności i rozkoszy. To on decydował o tempie.. To on panował nad moim oddechem i nade mną całą. Byłam całą jego. Pozwalałam się niszczyć w takich momentach jak ten. Chłopak zjechał z mojej szyi na piersi i zaczął je ściskać robił to z wyczuciem.. raz mocnej, a raz lżej. Ja czułam, że zaraz dojdę. Nie musiałam pytać go o to czy założył gumkę bo wiedziałam, że tak. Zawsze to robił nigdy nie robiliśmy tego bez.

- Jestem blisko.. proszę pozwól mi dojść - dosłownie łkałam.

Nie odpowiedział, ale znacząco przyspieszył, a jego druga ręką ponownie powędrowała na moją łechtaczkę, kciuk umieścił na wzgórku i zaczął się nim bawić. Głośne jęki wylatywały z moich ust, a po chwili doszłam.. moje nogi były jak z waty. Całe się trzęsły, ale musiałam wystać jeszcze chwilę. Ares również doszedł.. z jego ust również wypłynął delikatny jęk, który był jak najpiękniejsza melodia.

- Jesteś taka cudowna - obrócił mnie przodem do siebie i złożył na moich ustach jeden krótki pocałunek, ale ten pocałunek wystarczył aby musiał pomóc mi stać na nogach. Opadałam z sił.. potrzebowałam chwili aby dojść do siebie.

Ares ułożył mnie na łóżku, po tym jak sam się lekko ogarnął. Po chwili leżał tuż obok mnie mocno mnie przytulając, a nasze oddechy mieszały się. Serca biły szybko i głośno. Miałam wrażenie jakbyśmy słyszeli je nawzajem. Chłopak delikatnie gładził moje ramię, a ja wtulałam się w jego klatkę piersiową. Jego zapach był jak zwykle kojący, ponownie dawał poczucie bezpieczeństwa. Czułam jak pulsuje mi cały lewy pośladek, ale niczego nie żałowałam. Czułam się spełniona. Odkąd tak leżeliśmy minęło jakieś pięć minut.. musiałyśmy w końcu wstać i wyjść do naszych przyjaciół.

- Muszę wstać i poprawić włosy i pomadkę, a ty powinieneś zmyć ją że swoich ust - zaśmiałam się delikatnie zerkając na chłopaka.

- Dobrze, chodźmy bo Liv z Tonym w końcu zniosą nam tam jajko, jak przyjdzie im jeszcze czekać.

Wstałam I poszłam się szybko ogarnąć. Ares zmył resztki mojej pomadki ze swoich ust I oboje byliśmy już gotowi do wyjścia. Chłopak jak zwykle otworzył drzwi i przepuścił mnie przez nie pierwszą. Jednak ja stanęłam jak wryta, kiedy w pokoju dostrzegłam sześć par oczu zerkających w naszą stronę.

- No idź, oni pewnie czeka.. - chłopak nie dokończył zdania, tylko zerknął przed siebie I wtedy wszystko zrozumiał.

W salonie prócz Liv stał całkiem nieproszony gość. W życiu nie spodziewałabym się go w takim miejscu, to nie zwiastowało niczego dobrego.

- Co tu robisz? - głos Aresa był pewny.. ale równie i pełen cynizmu oraz wyższości.

- Przyjechałem odwiedzić ukochanego brata i moją nową bratową - Leon nie był już taki pewny siebie.. jego głos się łamał, był zdenerwowany, ale próbował grać.

- Mów! - zarządził Ares, a żadne z nas nawet nie ważyło się odezwać.

- Doszły mnie suchy, że mój ukochany braciszek szuka zastępstwa na swoją prawą rękę kiedy wyjedzie. Kogoś komu będzie mógł zaufać, więc o to jestem.

- Właśnie, kogoś, komu będę mógł zaufać, a tobie nie jestem w stanie powierzyć pod opiekę nawet głupiego kwiatka bo wiem, że go zatrujesz. I radzę ci stąd spadać póki nie straciłem resztek cierpliwości. - zerknęłam w stronę chłopaka, widziałam jak mocno zaciska szczękę i pięści. Był bliski wybuchu.. aktualnie tuż za moimi plecami stała tykająca bomba, a powstrzymać mogło ją tylko wyjście tego zjeba.

- Jesteś głuchy? Czy mam Ci pomóc coś zrozumieć? Nikt z nas cię tutaj nie zapraszał, więc wypierdalaj! - Mój głos był pewny, czułam się pewnie stając blisko swoich najbliższych. Leon zmarszczył brwi jakby był lekko zdziwiony moją postawą.

- Widzę, że zrobiłaś się dość wyszczekana w ostatnim czasie - zaśmiał się cynicznie.

- Radzę Ci się zamknąć - mówiłam wciąż pewna siebie.

- Ładnie szczekasz jak na sukę, szkoda tylko, że nie jesteś rasowa - te słowa wystarczyły aby Ares w kilka sekund znalazł się przed Leonem i nim się obejrzałam chłopak runął całym ciężarem na ziemię, a Ares uderzał go z całej siły.. cios za ciosem lądował na twarzy chłopaka. Tony próbował go odciągnąć, ale to było na nic. Ares był jak w amoku.

A ja zaczęłam czuć jak z tego stresu wszystko wiruje, a światło zaczynało gasnąć. Poczułam tylko jak moje ciało runęło na ziemię. Ponownie zapanowała ciemność.

Buziaczki I do następnego:***
Jeśli się spodobało to zostawcie głos I komentarz ♡♡♡

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIWhere stories live. Discover now