1. Min

391 43 9
                                    


1. Min

Seul

To był nasz ostatni koncert w tym sezonie, a publiczność wypełniła co do ostatniego miejsca Seoul World Cup Stadium. Najnowszej generacji nagłośnienie i głosy publiczności wzmagały drżenie całego otoczenia, muzyka pochłaniała nas, wszystkich tu zgromadzonych i wprawiała w stan euforię, a nawet histerii. Światła migały, w powietrzu wirowało mnóstwo konfetti, a moje serce waliło z wysiłku i przejęcia. To było to co uwielbiałem robić. Nie wyobrażałem sobie innego życia.

Wtedy wszystkie reflektory skierowały się na mnie, a moich siedmiu przyjaciół ustawiło się po bokach. To był ostatni numer, nasza najlepsza piosenka, jaką kiedykolwiek napisałem i największy przebój jaki wydaliśmy. W ciągu pięciu lat od powstania zespołu mieliśmy mnóstwo różnych hitów. Trochę ich się nazbierało, ale ta piosenka była wyjątkowa, moja, zrodzona z bólu rozstania i tęsknoty, a idealna na to, aby zakończyć trasę koncertową.

Wyszedłem do przodu i wiedziałem, że pozostała cześć zespołu jest już gotowa.

– Min! Min! – słyszałem dookoła wołania fanek. – Min! Min! – wzmagało się ze wszystkich strom. Lubiłem moje sceniczne imię, pseudonim wymyślony na potrzeby tego przedsięwzięcia. I chociaż wszyscy tak się tu do mnie zwracali wolałem moje prawdziwe imię.

Pomachałem do nich. Muzyka zaczęła grać, a ja dalej ich pozdrawiałem. Chciałem, aby czuli się szczęśliwi tak jak ja.

Wziąłem oddech i zacząłem śpiewać, ale wraz ze mną śpiewali moi przyjaciele z zespołu. Zaskoczyli mnie, bo to był mój solowy numer, a oni tworzyli tu tylko chórki i wykonywali numer taneczny. Zaskoczony odwróciłam się do nich z wielkim uśmiechem na twarzy. Oni też się śmiali i wiedziałem, że to będzie nasz najlepszy numer pożegnalny dla publiczności. Byliśmy jak bracia, jak jedna zwarta drużyna. Przygotowali ten numer, aby zrobić mi niespodziankę i podzielili go na partie, a ja idealnie wchodziłem w swoje popisowe linijki i nuty. To było odurzające i piękne. Stadion oszalał, a nasz super hit wyszedł nam jak potężny hymn miłości i oddania.

W górę wystrzeliły sztuczne ognie na koronie stadionu, a poszczególne sektory mieniły się i skrzyły kolorowo. Entuzjastyczne okrzyki podziwu niosły się w powietrzu.

Oddychałem ciężko, a serca moich kolegów z zespołów dudniły pewnie w piersi tak jak i moje. Padliśmy sobie wszyscy w raniona i ukłoniliśmy się publiczności. To im się należało.

To dzięki nim byliśmy na szczycie i zgarnialiśmy wszystkie możliwe nagrody. Może też dzięki temu, że te najlepsze kawałki wyszły spod mojego pióra, ale to nie miało znaczenia, byliśmy razem.

Potem światła zgasły.

Teraz tylko czekał nas prysznic i przyjęcie zorganizowane dla całego teamu i obsługi, dla wszystkich, którzy przez prawie sześć miesięcy towarzyszyli nam w trasie koncertowej i organizowali wszystko.

Cieszyłem się na to spotkanie, bawiłem się na nim rewelacyjnie i jak zwykle wyszedłem z tego przyjęci jako ostatni z członków boysbandu. Musiałem się wyspać, bo byłem skonany, a na drugi dzień mieliśmy spotkanie zwołane przez zarząd mojej wytwórni. Pewnie będą nam chcieli podziękować za udaną trasę koncertową i zrobią małe podsumowanie.

Położyłem się spać w swoim apartamencie na dwudziestym piętrze ekskluzywnego piętrowca i odpłynąłem. Jak nigdy, śniła mi się moja mama. Ucieszyłem się. Pilnowała mnie.

Obudziłem się w dobrym humorze. Przeciągnąłem się na moim łóżku, które zamówiłem na wymiar, bo wszystkie inne były dla mnie za krótkie. Jakiś czas temu przerosłem wszystkich moich kolegów z zespołu mimo, że to ja byłem najmłodszy z nich wszystkich. To dlatego, że płynęła we mnie tylko jedna czwarta Koreańczykiem krwi i na codzień musiałem poprawiać swoje rysy, aby wyglądać bardziej na Azjatę. Taki miałem zapis w kontrakcie i nie mogłem się od tego migać. Producenci nie tolerowali tego, abym się aż tak wyróżniał i chociaż byłem najbardziej produktywnym członkiem zespołu, pilnowali, abym nie afiszował się zbytnio z moim europejskim wyglądem.

IDOL - Light my fire  (New Adult) - Zostanie wydany!Where stories live. Discover now