Rozdział 5

5 0 0
                                    

Zegarek stojący na szafce, po prawej stronie łóżka wskazywał dwie minuty po siódmej.

– Muszę się zbierać. Zaraz może wrócić twój ojciec – Dała mu pstryczka w nos i zmierzwiła włosy. Brunet zrobił skwaszoną minę.

– I co z tego, spałaś zaledwie dwie godziny. Prześpij się – Złapał ją za rękę , wciągną na lóżko i zamkną w niedźwiedzim uścisku – Ojciec nawet nie zauważy twojej obecności.

Aurelia czuła się niekomfortowo w jego uścisku. Prawdą było to, że parę godzin wcześniej wtulała się w niego, jak w najbezpieczniejszą rzecz na świecie. Płakała tak głośno, jak ściany budynku jeszcze nigdy tego nie słyszały.

Ale to była chwila słabość, zmęczenie po ciężkim dniu, w którym popełniła błąd, przez swoją pochopność. Dzień kiedy jej serce ponownie zostało złamane przez Nathana, chociaż była pewna, że już raz to się stało i więcej nie powtórzy. Dzień kiedy jej ojciec bezgłośnie nazwał ją dziwką.

Po tamtej dziewczynie nie było już śladu. Brandon trzymał w swoim uścisku Aurelię Lennox. Dziewczynę o zimnym spojrzeniu, zawsze pustym wyrazie twarzy, nie mówiącą za wiele, zamkniętą w sobie i chamską.

W kulturalny sposób uwolniła się od jego uścisku i podreptała do łazienki.

Spojrzała na lustro w którym widziała swoją twarz. Rozmazaną z resztkami makijażu. Nikt nie miał pojęcia z jak wielkim obrzydzeniem codziennie patrzyła w lustro. Nie wiedzieli jak bardzo nienawidziła swojego ciała, chociaż przez ostatni czas zmieniło się tak bardzo.

Niektóre dziewczyny zazdrościły go jej, nieświadome co robiła aby to osiągnąć. Katowała się ćwiczeniami i dietami. Czasami nawet się głodziła. Nie powstrzymało to jej, codziennie rano wstawała i wykonywała kolejne mordercze ćwiczenia, na które nawet nie miała siły. Ale nikt nie wiedział, jak bardzo tego nienawidziła. Nikt nic nie wiedział i dowiedzieć się nie miał.

Biorąc kąpiel usłyszała ciche pukanie do drzwi.

– Pod drzwiami zostawiłem Ci ubran...

– Możesz wejść – Objęła rękoma kolana i przyciągnęła je do siebie, opierając brodę na kolana.

Chłopak nieco zdezorientowany wszedł do łazienki. Wcześniej przecież widział Aurelię już nago, ale ta sytuacja była kompletnie inna. Położył ubrania na koszu z ubraniami do prania i oparł się o szafkę stojącą obok. Lennox obróciła głowę w jego stronę, opierając policzek o kolano.

– Przyniosłem Ci też płyn micelarny – Uniósł butelkę z płynem do góry – Jeżeli chcesz się pomalować mogę przynieść Ci jakieś kosmetyki od matki.

– Aż tak bardzo straszę bez niego? – Uniosła kpiąco kącik ust.

– Nie Aurelia, mi o to nie chodziło... O boże – Walną się otwartą ręką w czoło – Wiem, jak lubisz się malować, nie wychodzisz bez niego z domu. Dlatego zaproponowałem. Nie dlatego, że straszysz wyglądem. Ładnie wyglądasz i bez niego.

– Przecież ona się zorientuje – Wyciągnęła rękę po ręcznik leżący obok. Woda w wannie znacząco zaczęła się ochładzać. Brandon speszony zachowaniem dziewczyny obrócił się tyłem do niej.

– Matka? Ona ma tyle tego, że jak jej coś zabiorę i CI oddam to nawet nie zobaczy. A gdyby się zorientowała to powiem, że Stella zapomniała kosmetyczki i jej dałem. Nawet nic nie powie, chociaż Ciebie lubi chyba bardziej od niej.

Była zaskoczona jego wyznaniem.

– To dlaczego zgadza się na te zaręczyny i na cały ten syf z waszym związkiem?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 10, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sweet bitter revengeWhere stories live. Discover now