16. Pluszak W Kształcie Pszczółki

7.9K 432 93
                                    

Następnego dnia obudził mnie nieziemski zapach z kuchni, słyszałam opowiadającą o czymś z zapałem babcię, więc szybko domyśliłam się, że wstałam jako ostatnia a ona robi swoje popisowe śniadanie, którym często witała gości.

Spojrzałam na kanapę ze skwaszoną miną. Ją też zdecydowanie trzeba będzie wymienić, bo chodź wyglądała na wygodną to spędzona na niej noc uświadomiła mi, że wcale taka nie była.

- Dzień dobry. - Stanęłam w przejściu i przeciągnęłam się jak kot.

- Cześć. - Mallory posłała mi niewielki uśmiech znad parującego kubka. Siniak na jej twarzy nie wyglądał dobrze, ale oczy znów błyszczały radośnie.

- Dzień dobry, cukiereczku! - Starsza kobieta posłała mi rozpromieniony uśmiech, szybko ucałowała mój policzek i wskazała na wolne miejsce przy stole. - Zrobiłam ci herbatę, siadaj, zaraz będzie śniadanie.

Wypełniłam jej polecenie i od razu złapałam za ucho od drugiego kubka, żeby ostrożnie dmuchnąć w parę zanim upiję łyk. Zerknęłam na rudowłosą i posłałam jej minimalny uśmiech. Chciałam zapytać jak się czuje, ale to ona pierwsza zadała mi to pytanie.

- Dobrze, dlaczego pytasz? To chyba ja powinnam zapytać ciebie. - Zmarszczyłam brwi i z roztargnieniem znów podmuchałam w gorący napój.

- Płakałaś przez sen i coś mamrotałaś pod nosem, nie wiedziałam, że masz... - przerwała z wahaniem, gdy dostrzegła przerażenie, które na pewno malowało się teraz na mojej twarzy. Czułam jak odpływają z niej wszystkie kolory. - Koszmary.

Kątem oka zauważyłam jak babcia przestaje mieszać jajecznicę na patelni. Zastygła w bezruchu, tak samo jak ja i czekała, co odpowiem, jak się zachowam. Spuściłam wzrok na żółty kubek, palcem przesunęłam po wierzchu. Otwierałam i zamykałam usta zastanawiając się, co chcę jej powiedzieć, od czego zacząć. Wiedziałam jedynie, że nie chcę kłamać, bo ona opowiedziała mi o swoich najcięższych przeżyciach, więc czułabym wyrzuty sumienia, gdybym teraz skłamała. Jednak z drugiej strony...ona była gotowa, ale ja chyba jeszcze nie jestem.

Podniosłam na nią wzrok i przełknęłam zanim znów się odezwałam.

- Trzy lata temu... - zaczęłam cicho próbując zebrać jakoś myśli i ułożyć je w logiczne zdanie. Wydawało mi się, że żadna z nas nie oddycha. - Zdarzyło się coś co sprawiło, że w mojej głowie zapanowała istny chaos. Od tamtego czasu wiele się zmieniło w moim życiu, jedną z nich są koszmary, które nieustannie mnie nawiedzają. Ja i...

Przerwała mi.

- Poczekam - wypaliła nagle. - Aż będziesz gotowa, żeby mi opowiedzieć. Jeśli będziesz chciała, bo zrozumiałe będzie jeżeli nie będziesz chciała, zrozumiem to, nie przejmuj się, w ogóle piękną mamy dzisiaj pogodę, co nie? Twoja babcia jedzie do stadniny koni, może wybierzemy się tam razem z nią? Dawno tam nie byłyśmy.

Zamrugałam kilka razy na jej słowotok. Słowa wypadały z jej jedno po drugim aż w końcu uśmiechnęła się wstydliwie i zaczesała włosy za uszy.

- Przepraszam, czasem za dużo mówię.

- Spokojnie, myślę, że to całkiem dobry pomysł. - Uśmiechnęłam się lekko w jej stronę. - Babciu? Masz coś przeciwko?

- Och, oczywiście, że nie, kochaniutkie - zaświergotała podsuwając nam wypełnione po brzegi jajecznicą, bułeczkami czosnkowymi i bekonem, cudownie pachnące talerze pod nos. - Charlesowi przyda się pomoc.

- Myślała już pani o tym, gdzie odbędzie się ślub? - Zapytała zaciekawiona zanim wgryzła się z cichym westchnieniem w jedną z bułeczek.

- Ja jestem za stodołą, albo weselem na świeżym powietrzu. - Uniosłam brwi i pokiwałam głową w stronę nieprzekonanej babci. - No proszę cię, wiesz jaki to będzie miało klimat? Porozmawiam z Jacem jak wróci, to może uda mi się go przekonać i pomoże w przygotowaniach.

Wszystko, co skrywa twoje serce | ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now