-Ciocia się zbiera, niedługo wpadnie misiu-cmoknęła ją w policzek 

Następnie oddała mi ją 

-Odezwę się do ciebie, mam twój numer, więc już nie uciekniesz-obie cicho się zaśmiałyśmy-Do następnego Mel 

-Do zobaczenia-odparłam 

-Na razie gburze-rzuciła do swojego brata wychodząc 

-Pa-wymamrotał 

Zostaliśmy sami. Tabletki zaczynały działać, więc czułam się lepiej. Niemal od razu telefon mężczyzny zaczął dzwonić, za co byłam wdzięczna bogu. Naprawdę nie chciałam rozmawiać z nim, przynajmniej teraz. 

Czułam się tak zażenowana, że nie potrafiłam spojrzeć mu w te jego hipnotyzujące, ciemna oczy. Brunet zniknął na piętrze podczas gdy ja z dziewczynką udałyśmy się do ogrodu. 

Gdy koło południa mała zasnęła, udałam się do kuchni, chcąc zrobić coś na obiad, ze względu na nieobecność Marii. Zwijałam tortille, z kolei w tle leciała jakaś muzyka, w rytm której kołysałam biodrami. W pewnym momencie usłyszałam chrząknięcie. 

Odwróciłam się dostrzegając jakiegoś nieznanego mi mężczyznę. Był wysoki i widocznie umięśniony co mimo koszuli i ciemnych spodni było zauważalne. Jego jasnoniebieskie, roześmiane oczy spoglądały wprost we mnie 

-Kim jesteś i co tu robisz?-wydusiłam z siebie 

-Przyszedłem do Domenico-oznajmił, następnie wyciągnął do mnie dłoń z figlarnym uśmiechem-Jestem Fabio 

-Melody-uścisnęłam jego większą rękę, którą następnie przeczesał swoje jasnobrązowe włosy, które miał gładko zaczesane do tyłu-Powinien być w swoim gabinecie, trafisz?-spytałam 

Zanim ten zdążył się odezwać dotarł do mnie głos De Luci 

-Nie będzie musiał-wtrącił 

-W takim razie świetnie trafiłeś, bo właśnie skończyłam tortille. Zjecie, póki Lili śpi?-zaproponowałam 

-Jasne, że tak-od razu odezwał się szatyn z jeszcze szerszym uśmiechem 

-Siadajcie-wskazałam na wyspę kuchenną, stawiając na niej spory talerz pełen jedzenia 

Uszykowałam każdemu talerz, sztućce i szklanki, sięgając jeszcze sok. Fabio niemal od razu zaczął pochłaniać tortille 

-Dawno nie jadłem tak zajebistego żarcia-oznajmił z pełnymi ustami

Cicho się zaśmiałam, z kolei Domenico uderzył go lekko w potylice 

-Zacznij się może zachowywać-warknął cicho 

-Nic się nie stało, nie krępuj się-wymamrotałam sama zabierając się za posiłek 

Mężczyźni zdążyli zjeść po dwie tortille, gdy sama kończyłam pierwszą. Usłyszałam wtedy płacz córki jednego z nich. Od razu się podniosłam, ruszając do jej pokoju. Wróciłam po chwili z nią na rękach 

-Potrzymam ją a ty spokojnie zjedz-zwrócił się do mnie jej ojciec 

Stanęłam obok niego, pozwalając by sam chwycił dziewczynkę 

-Jesteś brudny-mruknęłam ścierając resztkę sosu z jego kącika ust 

-Dziękuje-szepnął przytulając Lilian 

Szybko skończyłam jeść, następnie wkładając wszystkie naczynia do zmywarki oraz uruchamiając ją. Podeszłam do De Luci 

-Chodź tu kochanie-wymamrotałam zabierając ją ponownie 

-No niestety ale muszę ci porwać twojego przystojniaka, wiesz interesy wzywają-zwrócił się do mnie sympatycznym głosem Fabio 

-Jest cały twój, ja porywam Lili-rzuciłam mimowolnie czując rumieńce na twarzy 

-Świetnie, do zobaczenia dziewczyny-pomachał do nas, na co mała się uśmiechnęła 

-Wrócę jak najszybciej do was-oznajmił Domenico wstając 

Miał na sobie ciemne, garniturowe oraz jasnobłękitną koszulę, której rękawy miał podwinięte do łokci a kilka pierwszych guzików rozpięte. Wyglądał bardzo dobrze i chcąc, nie chcąc zlustrowałam go wzrokiem.

Wyszli, więc zostałam w domu sama z Lilian 

-Twój tata ma na mnie chyba zły wpływ-wymamrotałam do niej 

Popołudnie i wieczór minęło nam zaskakująco spokojnie. Gdy kładłam małą do spania jej ojca nadal nie było. 

Ze snu wybudził mnie po raz już drugi płacz dochodzący z elektrycznej niani. Podniosłam się idąc wprost do pokoju obok. Dopiero pół godziny później Lili ponownie zasnęła. Następnie udałam się w kierunku schodów. 

W salonie zobaczyłam włączony telewizor, co raczej do normalnych nie należało. Stanęłam obok kanapy dostrzegając na niej bruneta 

-Dlaczego jeszcze nie śpisz?-jego niski głos wyrwał mnie z zamyślenia 

Dłuższą chwilę już mi się przyglądał. Miał na sobie już szare dresowe spodnie i granatowy t-shirt

-Przed chwilą po prostu byłam u Lili-mruknęłam zajmując miejsce niedaleko niego, stawiając nianię na blacie szklanej ławy-A ty kiedy wróciłeś i czemu tu koczujesz?-zapytałam 

-Dobre półgodziny temu, nie mogę zasnąć, więc włączyłem jakiś denny horror-wzruszył ramionami 

-Mogę?-wskazałam na szklankę z wodą 

-Jasne-przytaknął 

Upiłam spory łyk odkładając ją z powrotem 

-O czym jest ten film?-usiadłam się wygodniej, splatając ramiona, na których pojawiła się gęsia skórka 

-Jakaś nastolatka zgineła i jej przyjaciele próbują się z nią skontaktować przez tablicę ouija-opowiedział z grubsza zarzucając na moje ramiona koc 

-Dziękuje-szepnęłam patrząc na ekran 

Właśnie wtedy jakaś dziewczyna spojrzała przez to szkiełko we wskaźniku i w pewnym momencie znikąd przed nią pojawia się duch kilkuletniej dziewczynki z zamglonymi oczyma i zaszytymi ustami. Niemal podskoczyłam wystraszona, przykładając sobie dłoń do serca 

-Wszystko okej?-spytał brunet obejmując mnie w nieco opiekuńczym geście-Mogę to wyłączyć jeśli chcesz-dodał od razu 

-Nie, przepraszam, po prostu mój mózg jeszcze nie zdążył zacząć działać-cicho się zaśmiałam 

Kwadrans później siedziałam opierając głowę o jego ramię, podczas gdy ono obejmowało mnie tak, żebym była blisko. Zrobiło mi się znacznie cieplej, za co byłam mu wdzięczna, ponieważ jego skóra była wręcz gorąca, w porównaniu z moją. 

Sama nie wiem kiedy ale w pewnym momencie po prostu odpłynęłam w objęcia Morfeusza 


*~~~*

Film, z którego pochodzi ta scena nazywa się Diabelska Plansza Ouija 

De LucaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz