Obudziłam się na kanapie przytulona do Santana.
A: Śpij.
K: Która godzina?Mówiąc to ziewnełam.
A: 8.43
K: Muszę zadzwonić do mamy potwierdzić swoją obecność. Podasz mi telefon?Wyciągnął rękę do stolika naprzeciwko nas i podał mi go.
A: Trzymaj.
K: Dziękuję.Wybrałam numer do mamy i zadzwoniłam.
L: Cześć córcia.
K: Cześć mamo, chce potwierdzić swoją obecność na balu.
L: O no widzisz. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę.
K: No ja też.I w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
K: Wiesz mamo ja później zadzwonie pa.
L: No pa.Zakończyłam rozmowę z mamą.
A: Spodziewasz się kogoś?
K: Nie bardzo.Usłyszałam kolejny dzwonek do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam a moim oczom ukazał się Dylan.
D: Kate.
K: Cześć Dylan stało się coś?
D: Vincent się stał.Mówiąc to wchodziliśmy do mojej kuchni.
D: A co tu robi Santan?
K: No chyba chłopak twojej siostry może przyjść do niej.
D: Czekaj co?!
K: Ja i Adrien jesteśmy razem.
D: Boże mam zawał.. pomocy duszę.Wzięłam szklankę nalałam lodowatej wody i polałam ją Dylana.
D: UTOPIĆ MNIE CHCIAŁAŚ.
K: Nie dramatyzuj.
D: Czekaj to on jest moim szwagrem?
K: Mhm.
D: O boże ja już nie wiem czy wolę Hardiego czy Santana.
K: Uspokój się Dylan. Mówiłeś że Vincent się stał.
D: A no faktycznie. Vincent uważa się za najważniejszą osobę na świecie.I przewrócił oczami.
A: Teoretycznie Vincent jest najważniejszą osobą ale nie na świecie tylko w organizacji.
K: Vincent zawsze taki był więc ja nie wiem co cię w tym dziwi.Odwróciłam się i zaczęłam robić jakieś jedzenie dla naszej trójki.
D: No tak ale odkąd się wyprowadziłaś jest gorzej. Może chcesz znów mieszkać w naszym domu?
K: Nie Dylan.
D: Dlaczego?
K: Wystarczy że idę na jego bal oświadczynowy.
D: Ale no Kate
K: Powiedziałam swoje koniec dyskusji.
A: Teoretycznie Kate mogłabyś wrócić do Pensylwanii nie mieszkając z nimi.
K: Wiem Adrien ale wolę tu mieszkać jest cisza i spokój i nie muszę wiedzieć twarzy Vincenta.
D: To może chociaż przyjechała byś na kolację?
K: Zastanowię się.
D: Kate proszę.
A: Wiesz że jak się nie zgodzisz to ci nie odpuści. Co ci szkodzi? Może Vincent cię przeprosi. A jak będziesz chciała możesz ze mną mieszkać.
K: Jesteś pewnien?
A: Jestem bardziej niż pewnien.
D: To co przyjdziesz?
K: Kiedy?
D: Dziś.
K: To mamę trzeba powiadomić.I w tym momencie Dylan zaczął dzwonić do mamy.
D: Hej mamo. Ogólnie to może Kate przyjechała by na kolację. No to o 20 będziemy paa.
D: Pakuj się.
K: Nienawidzę cię Dylan Monet.
D: Wiem że mnie kochasz.
K: TsaPoszłam na górę wziąć ze sobą trochę ciuchów i najpotrzebniejsze rzeczy.
Ja i Adrien weszliśmy do sportowego samochodu Dylana i ruszyliśmy.
Przez całą drogę myślałam o tym czy może ja nie powinnam zrobić pierwszego kroku, że może ja powinnam być mądrzejsza od niego?
Po ponad 9 godzinach podróży byliśmy na miejscu.
I stwierdziłam że to ja zrobię pierwszy krok.
D: Jesteśmy!
H: KATEPodbiegła do mnie Hailie i wtuliła się w mój brzuch.
H: Cześć Adrien? Co on tu robi?
K: Pogadamy o tym później. Gdzie jest Vincent?
H: Ale że ty do Vincenta przecież..Przerwałam jej.
K: Jeżeli beze mnie jest gorzej to trzeba to naprawić czyż nie?
H: Jest w swoim gabinecie.
K: Dziękuję.Ruszyłam w stronę schodów.
A: Kate, jak miło cię widzieć.
K: Nie mam teraz czasu Anja.I Krzyknęła moja mama.
L: za 40 minut będzie kolacja!
A ja wspinałam się po schodach i ruszyłam do tego przeklętego gabinetu.
Zapukałam i usłyszałam te cholerne lodowate proszę.
V: Kate?
K: Dzień dobry Vincent.
V: Po co tu przyjechałaś?
K: Słyszałam że zachowujesz się bardziej egoistycznie niż zwykle.
V: Bzdury. Usłyszałaś coś od Dylana i odrazu przyjechałaś.
K: Vincent co się dzieje?
V: Nic możesz z tąd wyjść.
K: Mogę ale tego nie zrobię. Każde z nas czy to mama czy tata czy nasi bracia czy też siostra. Każdy widzi że coś się dzieje a ty zaprzeczasz.
V: Nie twoja sprawa.
K: Wiesz Vincent mogłam bym mieć to gdzieś ale martwię się o ciebie jak każde z nas jeżeli ty tego nie doceniasz to okej. Tylko potem się nie dziw, że każdy się od ciebie niby odwraca. Bo sam do tego doprowadzasz.Wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia.
W: U Vinca byłaś. I co?
K: Nic tu po mnie.
W: Tajemniczość Vinca jest tragiczna.
K: Prawda.
W: A jak tam w ogóle w Chicago?
K: Życie tam nie jest złe ale nudne.Gadałam z Willem jeszcze chwilę ale przerwał nam Vincent.
V: Kate? Możemy pogadać?
K: Jeżeli trzeba.I znowu wspinaczka po schodach.
Przepuścił mnie w drzwiach. A ja usiadłam na krześle.
K: Więc?
V: Właściwie to sam nie wiem z kąd się to wszystko wzięło.
K: Och Vincent. Od początku dlaczego tak postępujesz?
V: Nie wiem jakoś jak byłaś tu wszystko szło łatwiej. Byłaś tu i ogólnie mi pomagałaś. A od kąd się wyprowadziłaś jest ciężej Will mi pomaga ale też jest ciężko. Nie pamiętam kiedy ostatni raz spałem.
K: Pomóc ci?
V: Jak byś mogła.
K: Idź się połóż a ja to ogarnę.
V: Nie rozumiem.
K: Czego nie rozumiesz?
V: Potraktowałem cię okropnie jak największego wroga a ty.. mi pomagasz.
K: Bo rodzeństwo nie ważne jak się pokłóci zawsze se pomoże.
V: Kocham cię Kate.Przytulił mnie.
K: Też cię kocham Vincent i przepraszam że powiedziałam że nie jesteś moim bratem.
V: To ja powinien prosić o wybaczenie.
K: Już ci wybaczyłam Vincent.
V: Ja tobie też Kate.
L: Kolacja!Krzyknęła mama.
Zeszliśmy na dół.
A: Czyżby rodzeństwo Monet się pogodziło?
K: Na to wygląda Kochanie.
S: Co?
T: Że co kurwa?
K: A no tak wy nie wiecie. Ja i Adrien jesteśmy razem.
T: Ma ktoś tabletkę od serca?Podeszłam do szafki że szklankami i zrobiłam tak jak z Dylanem nalałam zimnej wody i go oblałam.
K: Tabletki od serca nie ma ale woda jest.
I zrobiłam ten swój chytry uśmieszek.
C: Siadajcie już i jedźcie.
Jadaliśmy śmialiśmy się każdy co jakiś czas pytał jak to się stało że ja i Adrien jesteśmy razem.
Po kolacji poszłam do siebie to pokoju gdzie się wykąpałam i poszłam spać chwilę później dołączył do mnie Adrien.
YOU ARE READING
Kolejna Siostra Monet
Teen FictionTa historia opowiada o Kate Monet która ma 18 lat kiedy przyjeżdża do nich Hailie Monet w jej życiu zmieni się mnóstwo rzeczy jak i relacje z rodziną a zresztą zapraszam!