Rozdział 2

16 2 0
                                    

  Do domu wróciłam całkowicie przemoczona, rozwiesiłam mokre ubrania i szybko wskoczyłam pod ciepły prysznic. Później wzięłam się za odrabianie lekcji z dzisiejszego dnia. Gdy skończyłam zeszłam na dół na kolacje, którą przyrządziła moja siostra. Zrobiła ona przepyszne wegańskie tortille, którymi zajadałyśmy się oglądając po raz setny "Auta".

  ***

Jest piątek, cały nasz wolontariat wybiera się właśnie do pobliskiego domu dziecka. Jest tam podobno sporo roboty więc zostaliśmy zwolnieni z dzisiejszych lekcji.

  - Myślałam, że Willa roztelepie jak się dowiedział, że nie idziemy dziś na zajęcia - zaśmiała się Sarah idąca obok i mnie i popijająca w między czasie mus jabłkowy.

  - Jego wina, że się nie zapisał. Niech teraz cierpi na matematyce z tą dragonicą - na moje słowa przyjaciółka ryknęła głośnym śmiechem przez co prawie się popluła. Uwielbiałyśmy to przezwisko, które było wpełni zasłużone. Pani Sinclair jest prawdziwą suką i najgorszą nauczycielką w tej szkole, a mamy tu wiele okropnych ludzi.

  Na wejściu do domu powitała nas bardzo miła pani i podzieliła na grupki mówiąc co mamy dzisiaj zrobić. Ja i Sarah zostałyśmy przydzielone do pokoju zabaw. Naszym zadaniem było przeglądnięcie wszystkich zabawek i odrzucać te mocno poniszczone lub te, które mogą stanowić niebezpieczeństwo dla małych dzieciaków.

  - Kurwa mam dość - jęknęła niezadowolona przyjaciółka - Tego jest cała masa i wszystkie te zabawki są ohydne, nigdy w życiu bym nie dała tego swojemu dziecku - patrzę jak odrzuca z obrzydzeniem jakiegoś glutka.

  - Po pierwsze, dopiero co zaczęłyśmy, a po drugie przecież ty nie chcesz mieć nawet dzieci - zaśmiałam się na co ta przewróciła oczami.

  Sarah wręcz nienawidziła dzieci, jeśli mam być szczera to ja też za nimi nie przepadam, ale w przyszłości chciałabym mieć małą wersję mnie, którą będę mogła wychować. Moja przyjaciółka natomiast się ze mną nie zgadza, nie widzi sensu w posiadaniu dzieci i zwyczajnie tego nie chce. Śmiać mi się zawsze chce jak gdzieś wychodzimy i jakiś maluch zaczyna płakać. Nie dlatego, że bawi mnie jego nieszczęście, a dlatego, że jak patrzę na Sarah to mam wrażenie, że zaraz wybuchnie.

  - No dobra ale wyobraź sobie, że nieszczęśliwym wypadkiem miałoby mi się urodzić dziecko, to za chuja bym jej tego czegoś nie dała - powiedziała trzymając w dwóch palcach pluszaka, który serio był przerażający i cały brudny - Spoko może i byłaby wpadką, ale byłaby traktowana jak pieprzona księżniczka - jej słowa były tak głupie, że mnie to bawiło.

  - A jak tam ci idzie z Michaelem? - postanowiłam zmienić temat - Będzie z tego coś więcej?

  Chciałam dowiedzieć się coś więcej jak z chłopakiem, z którym aktualnie kręci. Sarah miała ogromne powodzenie u płci przeciwnej i nie ma co się dziwić bo jest przepiękna. Przez jej życie przewinęła się już masa facetów, ale z żadnym ostatecznie nie umiało nic wyjść. Miała spore wymagania i na razie nie potrzebowała się z nikim zobowiązywać. Lubi szybki seks z nieznajomym na imprezie i to jej odpowiada. W przyszłości chciałaby znałeść sobie kogoś na stałe przy kim będzie szczęśliwa i czuła się bezpiecznie.

  - A, z nim - mruknęła z widocznym niezainteresowaniem ciągnięcia rozmowy na jego temat - Jest słodki - burknęła.

  - No to chyba dobrze?

  - No właśnie nie! Chodzi o to, że jest zbyt słodki, momentami aż chce mi się rzygać -  wypowiedziała z obrzydzeniem i nie wiem czy to przez Michaela, czy przez lalkę Barbie, którą trzyma w ręce. Zabawka miała powyrywane nogi, postrzępione włosy i widocznie była oblepiona jakimś dżemem - Od tego też mi niedobrze - powiedziała wyrzucając lalkę do kubła.

The sound of rainOnde as histórias ganham vida. Descobre agora