Odyss, książe Aquari był wysoki, miał pokaźne mięśnie, piaskowe włosy i niebieskie oczy, które wyrażały totalny brak szacunku dla plebsu, którego jedyną ambicją w życiu było stanie w miejscu.

Kiedy tak stał w sali tronowej, otoczony oddającym mu cześć dworem, zdawać się mogło że to on tutaj rządzi, a nie Fenrer. Lukowi się to nie podobało.

Za to Ambrose, syn Selestia, emanował charyzmą i dobrym humorem. Jego jasne jak żyto włosy opadały mu na oczy i kark, związał je czarną wstążką. Czarne jak onyks  oczy skanowały pomieszczenie, a każdy na kim wylądował jego wzrok od razu się onieśmielał. Jego akurat Luk polubił.

Na bankiet z okazji przybycia książąt zaproszono tylko najbliższych z dworu. Była tu cała rada królewska, brakowało tylko Diona. Rycerz twierdził, że to przez przygotowania do kampanii wojennej, ale Luk wiedział, że chciał po prostu spędzić czas ze swoją żoną. Oboje będą czuli się samotni kiedy ich syn opuści miasto.

Luk krążył po sali szukając Florisa, ale gdy zorientował się, że książe rozmawia ze swoim starszym bratem, wziął sobie puchar z miodem i stanął pod oknem. Wychodziło ono na ogrody królewskie. Dwadzieścia trzy ary terenu podzielono na cztery części,  a między nimi prowadziły usypane piaskiem ścieżki. Z powodu tego, że w Florii panuje stała temperatura, mogły się tu rozwijać zarówno rośliny zimowe jak i letnie. Dzięki zapalonym pochodniom Luk mógł dostrzec straż pałacową, podarzającą za Kamari, żoną Fenrera. Wyglądała na młoda, ale tak jak mama Luka, na pewno była driadą, więc mogła mieć tak samo dwadzieścia jak i siedemdziesiąt lat. Nazywano ją Królową o Srebrnych Włosach, choć wcale nie była królową. Kamari zwykle ukrywała twarz za owymi srebrnymi lokami, więc nikt tak naprawdę nie wiedział, jak wygląda. Kochanica króla miała na sobie swobodną szarą sukienkę wyszywaną tak mocno klejnotami, że Luk aż się dziwił że zdołała ją ubrać. Ręce trzymała na ciążowym brzuchu i powoli poruszała się po ogrodach, rozmawiając ze swoją dwórką.

Luka szczerze zastanawiało, dlaczego nie przyszła się przywitać z gośćmi. Może była zmęczona. No tak, tylko że wtedy nie chodziła by po ogrodach. Może Fenrer bał się o jej bezpieczeństwo. To dlatego przydzielił jej osobistą straż.

Tylko czy nie byłaby bezpieczniejsza tutaj? Wśród ludzi i u boku króla? Napewno byłoby to lepsze niż samotne spacery po ogrodach w nocy.

Coś poruszyło się w wysokich tujach. Luk próbował skupić się by dojrzeć co to, ale zanim dotarło do niego co dokładnie się dzieje, strzała przebiła tchawicę dwórki Kamari.

Córka Matki ZiemiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz