2

122 7 6
                                    


BARDZO WAŻNE INFO NA KOŃCU PROSZĘ PRZECZYTAJCIE.

Wtorek

Obudziło, mnie coś mokrego na moim czole zrzuciłam to i powoli otworzyłam, oczy moim oczom ukazała, się zmartwiona twarz Willa nie rozumiałam, o co chodzi, przecież czułam, się w miarę dobrze to, czemu ma taki wyraz twarzy.

- Will czemu jesteś taki zmartwiony?

- Sara jak dobrze, że się obudziłaś, w nocy jak do ciebie zajrzałem, to byłaś, cała rozpalona i spocona przestraszyłem się i powiedziałem Vincentowi, aby ten zdzwonił, rano do lekarza teraz Vincent właśnie z nim (lekarzem) rozmawia w gabinecie, ale zaraz powinni być.

- Jasne. Braciszku, idę, do łazienki jakby Vince przyszedł, to mnie zawołaj.

Za nim w ogóle weszłam, do łazienki to otworzyłam, drzwi garderoby i wyjęłam bieliznę, oraz mój ulubiony zestaw czarne dresowe spodenki z fioletowymi różami tak samo bluzka z czaszką i kwiatami. Tak przygotowana poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i zrobiłam pianę, właśnie tego mi było trzeba chwili spokoju od tego chaosu zwanego życiem. Miło było poczuć ciepło otulające cię jak kołdrę. Relaksowałam, się tak 15 minut potem wyszłam, i ubrałam się w ciuchy, które przygotowałam, wcześniej wyszłam w idealnym momencie, bo właśnie do pokoju wszedł Vincent i lekarz w białym kitlu i z torbą. Jak ja nie cierpię wszelkiej maść osób związanych z medycyną, a zwłaszcza mężczyzn, a gdyby byli, tu moi bracia o zgrozo byłabym, najmłodszym przypadkiem śmierć na zawał. Już sobie wyobrażam nagłówki gazet: Sara Monet najmłodsza z rodzeństwa zmarła na zawał, bo bała się wizyty lekarskiej, była przynajmniej nadzieja, że jeśli szybciej przez to przejdę, już go więcej nie spotkam i będę miała spokój.

-Vincent, Will wyjdziecie, nie będę czuła komfortowo, kiedy wy tu będziecie. Proszę?

-No dobrze, ale masz, wołać jakby coś się działo będziemy za drzwiami.

Pokiwałam, głową na słowa Vincenta ten wyszedł i zostawił mnie samą z doktorem od siedmiu boleść.

-Prosił, bym żebyś usiadła na łóżku i zdjęła lub podwinęła koszulkę.

Podwinęłam koszulkę do góry i doktor zaczął, mnie osłuchiwać czułam, się nie komfortowo wręcz bałam się, że mężczyzna zrobi mi krzywdę, czułam, że zaraz zemdleję. Te 20 minut było, dla mnie niczym wyrok śmierci w końcu oznajmił, że skończył i mogę już się położyć.

- Więc co jej jest- zapytał Zdenerwowany Will.

- Są, to początki grypy dokładnej przyczyny tak szybkiego rozwinięcia choroby nie znam, wasza dwójka ma może jakieś podejrzenia, pod uwagę biorę wszystkie logiczne wnioski.

Vincent przez chwilę się zastanawiał i dostał jakiegoś olśnienia, było to widać w jego ciemnych oczach.

- Myślę, że stres tak mógł, na nią wpłynąć dostałem informację od Williama, że nasza siostra jest przeziębiona, ostatnio przeprowadziła się na inny kontynent była też śmierć mamy i babci.

- Czyli mamy zarys okoliczność gwałtownego pogorszenia się stanu zdrowia, przepisze, leki co do zaleceń niech pije dużo wody, leży i odpoczywa.

Po tej wymianie zdań położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Zdążyłam zauważyć to, jacy moi bracia są toksyczni. Kiedy tak na to patrzę, widzę, parę plusów jednak co będzie dalej, nie chce tak żyć pod ciągłą presją, na garnuszku braci jako rozpuszczona młodsza siostra. Tak właściwie, po co się martwię, na przyszłość teraz skupie się na tym, co przyniesie przyszłość i po co się zastanawiam nad sprawami, które powinnam zostawić, w końcu jestem tylko dzieckiem, które rozumie, więcej niż się wydaję, które umie czytać między wierszami i wie, kiedy ktoś kłamie. Ten natłok myśli i wspomnień przerwało mi szturchnięcie w ramie.

|| Malutka Księżniczka || Rodzina MonetWhere stories live. Discover now