1.

216 26 3
                                    

Dzień: 371

Jestem zmęczony. Szczerze czuję jakbym miał zaraz paść na ziemię i nigdy nie wstać, zarywanie kolejnej nocki nie było dobrym pomysłem, ale czy ja miewałem dobre pomysły? Zdarzyło się, lecz konsekwencję decyzji często dopadały mnie. Potykałem się o nie za każdym razem, mimo że byłem ich w pełni świadomy. W ten sposób z mojego życia zniknęło wiele osób. Nauczyłem się żyć samotnie, w rzeczywistości życie samotnika nie jest takie złe jak myślałem. Przynajmniej nie narażam innych.

Dziś Generał wysłał mnie wraz z kilkoma innymi chłopakami z oddziału na krótką misje, szybko poszło. Powiedzmy, że była to łatwa i dość przyjemna robota. Od kilku dni mam męczące myśli, które krążą wokół mojej służby dla kraju. Zaszedłem daleko i jestem z siebie dumny. Od kiedy pamiętam marzyłem by trafić do wojska i służyć ojczyźnie, jak i stać w obronie społeczeństwa, które nie zawsze było dla mnie dobre. Czułem, że to moje miejsce. Było mi tutaj naprawdę dobrze, lecz od pewnego czasu mam wątpliwości, złe przeczucia. Mam wrażenie, że ktoś stoi mi za plecami przykładając nóż do krtani, a na karku czuję jego każdy najmniejszy oddech. To męczące. Nie mogę spać, mam coraz większe problemy z koncentracją, przez co jestem na celowniku przełożonego. Nie podoba mu się to, a ja go w pełni rozumiem. Wysłał mnie w zeszły czwartek do naszej psycholożki, Rosa jest uprzejma, lecz nigdy nie zaufał bym jej w kwestii pomocy. Być może to mój indywidualny problem?

Od trzech dni kolega z pokoju truje mnie pytaniami czy wszystko jest w porządku. Podobno wyglądam gorzej niż zawsze, podkrążone oczy od braku snu, częste zamyślenia. Liam uważa, że jestem jak chodzący trup, a moja świadomość wydaje się być daleko za mgłą. Nie mogę się nie zgodzić, lecz osobiście odpowiadam, że wszystko jest jak zawsze. Przyzwyczajenie.

Wczoraj wydawało mi się, że widziałem kogoś w nocy przed bramą. Miałem wartę na wjeździe na teren wojskowy, wraz z nieznanym mi wcześniej chłopakiem. Był w porządku, lecz jak dla mnie zbyt gadatliwy. Nie zamykał się ani na chwilę, co po pewnym czasie zaczęło mnie lekko irytować. Wracając. Gdy zapytałem go czy ktoś stoi między słupkami, a krzakiem stwierdził, że musiało mi się przewidzieć. Nie możliwe. Właściwie... Może jednak? Lecz czy moje zmęczenie faktycznie było na tyle duże by płatać mojemu mózgowi figle? Sam już nie byłem pewny tego co widzę. Mam mieszane uczucia, zaczynam powoli nie ufać własnemu organizmowi...

Charlie 1-6

* * *

Dzień: 381

Nie wiem. Pogubiłem się, już nie rozumiem co oni wszyscy chcą. Mam wrażenie, że coś się niedługo zjebie i to naprawdę mocno. Nie wiem skąd we mnie takie uczucie, nie podoba mi się to. Odciąga mnie od logicznego myślenia, nie mogę się skupić, a to wszystko przekłada się na moją służbę. To wszystko doprowadzi do tragedii, a ja czuję że moje życie zmieni się i sam nie wiem czy to dobrze. Opcję są dwie, będzie gorzej lub lepiej. Osobiście chciałabym odpocząć od tego natłoku wszystkiego wokół.

Od pewnego czasu mam chęć pożyć choćby chwilę jak normalny obywatel. Jednak gdzieś w kościach czuję, że nie odnalazł bym się w tym świecie po takim czasie. Przez te lata służba była dla mnie najważniejsza, poświęcałem się każdego dnia nie patrząc za siebie, nie obchodziło mnie ryzyko. Liczyło się tu i teraz. Wiedziałem, że śmierć na mnie oczekuje. Czułem każdego dnia jej obecność przy mnie, nie bałem się. Mój wybór był świadomy wiedziałem na co się narażam wstępując w szeregi wojska. Każdy dzień jest niepewny, a mi to odpowiada. A może jednak odpowiadało? Sam już nie wiem.

Zgubiłem się w własnych uczuciach, które swoją drogą nigdy nie działały na najlepszych obrotach. W ostatnim czasie dużo również myślałem o dzieciństwie, słaby czas. Nic więcej do dodania w tym temacie. Właściwie nie rozumiem skąd nagle wzięło mi się to rozmyślanie nad wszystkim. To męczące.

Jutro czeka mnie kolejna misja. Zobaczmy czy przeżyjemy.

Charlie 1-6

* * *

Dzień: 421

Dawno nie pisałem. Ten miesiąc, a nawet ponad spędziłem w szpitalu na "odpoczynku". Lekko oberwałem na ostatniej misji, w porównaniu do jednego z naszych odbyłem się bez szwanku. Mam mało poważny uraz nogi, lekki wstrząs mózgu i przez pierwsze dwa tygodnie okropnie bolał mnie kręgosłup, do tego stopnia, że nie byłem w stanie wstać. Na szczęście ten ostatni uraz uciszył się wraz z czasem. Noga chwilę jeszcze będzie mi wadzić, lecz i ona niedługo będzie jak nowa. Wstrząs mózgu właściwie moim zdaniem był pomyłką lekarza, lecz nie będę wnikał w jego kompetencje.

Dziś jeden z kolegów przekazał mi, że czterech z naszych straciło wtedy życie. Wyszedłem z sektoru szpitalnego dopiero wczoraj, lecz nie spodziewałem się takiego zamętu. Nic nie było jak kiedyś. Wiele osób biegało od drzwi do drzwi krzycząc coś lub mamrocząc niezrozumiałe słowa pod nosem. Nie poznawałem tego miejsca. Nic nie było jak kiedyś.
To nie był dobry znak.

Charlie 1-6

* * *

Dzień: 428

W ostatnim tygodniu dość sporo zaszło zmian w naszym oddziale...
I to wcale nie na lepsze.
Nasz niezastąpiony Generał odszedł na emeryturę, nic dziwnego miał już swoje lata, lecz był świetnym wojskowym. Wiele przekazał nam podczas ćwiczeń czy nawet misji, zawsze potrafił dać mocno motywującą przemowę, dzięki której miałeś większe ambicje. Pożegnaliśmy go tak jak na to zasłużył.
Jestem mu wdzięczny za te wszystkie lata wspólnej służby. Za każdą radę.
Za to, że uwierzył we mnie jako pierwszy i początkowo jedyny.
Ten oddział bez niego długo nie przetrwa... Smutna prawda.

Jego zastępca nie przypadł mi do gustu, wydaje się być strasznie egoistyczny. Uważa się za najlepszego, gdy wcale nie ma tak świetnego doświadczenia. Z czego się dowiedziałem stopień otrzymał zaledwie dwa tygodnie wcześniej, także wiele nie wniesie do oddziału. Wiem też, że ciężko będzie się przestawić na jego zasady.
Może nie będzie tak źle, mimo moich wątpliwości? Pożyjemy, zobaczmy.

Charlie 1-6

* * *

Dzień: 500

To koniec. Nie ma czego zbierać.

Charlie 1-6

* * *

Dzień: 511

To mój ostatni wpis. Pisałem przez łącznie jakieś 450 dni, czasem z różnych przyczyn nie udało mi się opisać dnia. Nadrabiałem to wtedy jednym długim wpisem.

To koniec mojego życia jako wojskowy. Odkryli nas. Wiedzą kim jesteśmy, znają nasze dane. Nie ma czego ratować. Kupiłem bilet do nawet ładnego miasta, to tam zacznę nowe życie z nowym nazwiskiem.

Powodzenia dla mnie.
Obym dał radę.
Samolot już czeka.

Charlie 1-6 out.

- - - - - - - - -
OMG!

Ale że nowa książka?

Pozdrawiam kc <3

Sergeant's Journal - LaborantNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ