rozdział 4

109 7 0
                                    

Rozmarzeni wieczorną dyskoteką walentynkową uczniowie nadal nie wrócili do normalności. Wszyscy wspominają swoje przepiękne kreacje oraz dramy, jakie się wydarzyły podczas imprezy. Z tego co usłyszałem przechodząc przez szkolne korytarze wiem, że w tym roku miały miejsce dwie akcje.
1) Król i królowa dyskoteki byli w różnych związkach, a pomilo tego nie odmówili wspólnego tańca, więc ich partnerzy uznali to za zdradę.
2) Jakieś śmieszki zamienili picolo na prawdziwego szampana, przez co połowa uczniów wrócił do domów pijana na zabój. Sprawcy nadal poszukiwani.

- Co ty sobie wyobrażasz, co? - słyszę wściekły głos Nagasawy. - Zostaw ją w spokoju.
- Mizyu-chan - broniona uczennica najwyraźniej jest w siódmym niebie. Skręcam w korytarz z którego dochodzą głosy i widzę jak nowa osłania jakąś dziewczynę przed chłopakiem, który chodzi ze mną do klasy. Jak mu tam było...? Agatsuma Zenitsu, jeśli mnie pamięć nie zwodzi.
- Ja tylko chciałem ją zaprosić na randkę - mamrocze chłopak.
- Ale ja nie chcę! - stawia się uczennica.
- Słyszałeś co powiedziała? - pyta Nagasawa. - Nie znaczy nie - mówi.
- Proszę, pomóż mi je przekonać - prosi Agatsuma zauważając mnie.
- Ty jesteś jakiś rozszerzony - komentuje jednooka, a ja zastanawiam się czy to było do mnie, czy do blondyna. Najprawdopodobniej do nas obydwu.
- Chyba sobie żartujesz - pasuję.
- Iguro ratuj mnie, proszę! - chłopak jest zdesperowany. - Ona zaraz przeżyletkuje mi gardło!
- Z diabłem się nie zadziera - podsumowuję i odchodzę. Na tym gościu można postawić już krzyżyk. Niech spoczywa w pokoju.

A jednak jakimś cudem chłopak się wyrywa i ukrywa się za moimi plecami.
Niech mu będzie. Ten jeden raz mogę zrobić coś dobrego i mu pomóc.
- Daj sobie spokój - zwracam się do Nagasawy. - Znęcanie się nad chłopakami nie sprawi, że powrócisz na scenę, ex ballerinko - mrużę oczy z rozbawienia, bo wiem że trafiłem w czuły punkt.
Nagasawa nic nie mówi. Jej oko rozszerza się ze zdziwienia, a potem dziewczyna naprawdę zaczyna przypominać de.ona.

- Iguro Obanai, klasa IIIa oraz Nagasawa Mizyu, klasa IIId - wyczytuje MówciemiKagaya. - Czy jesteście świadomi jaki błąd popełniliście?
- Tak - odpowiadamy zgodnie. Pan Kagaya wzdycha. Chyba nie jesteśmy jego ulubionym duetem.
- Zmarnowaliście swoją ostatnią szansę, więc teraz nie uniknięcie kary - mówi spokojnym głosem. Założę się, że w duchu wcale nie jest już taki opanowany. - Wraz ze skarżącymi się na was nauczycielami postanowiliśmy, że waszą relacja musi przejść rehabilitację.
- Że co? - pytam.
- To znaczy że cały czas trwania waszej kary będziecie spędzać razem. Ma to nauczyć was cierpliwości i szacunku wobec siebie nawzajem - tłumaczy nauczyciel, a ja mam ochotę skoczyć z dachu.
- Że co? - dziewczyna podrywa się gwałtownie z krzesła. - Ja się na to nie piszę!
- Ty, moja droga, nie masz w tym temacie nic do gadania - odpowiada stanowczo Kagaya.
- Nie sprzeciwiam się karze - próbuje dyskutować - ale nie chcę jej odbywać z nim - pokazuje na mnie.
- Rada zadecydowała - wychowawca jest nieugięty, ale ona też nie chce ustąpić. W tej jednej, jedynej kwestii mogę się z nią zgodzić.
- No błagam, niech pan popatrzy na niego! On przecież mierzy kąty trójkąta linijką!
- Nagasawa - ostrzega ją nauczyciel.
- Przepraszam - dziewczyna opada na krzesło zrezygnowana.
- Więc, co do waszej kary: sprzątanie sali gimnastycznej po dyskotece, przygotowanie projektu "dlaczego powinniśmy szanować innych?" oraz reprezentacja szkoły na dniu otwartym, który odbędzie się w przyszłym miesiącu - Wyczytuje z kartki, poprawiając okulary na nosie.

Zapowiada się świetnie. Powiedziałbym nawet, że zajebiście.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują | Obanai Iguro x reader/ocWhere stories live. Discover now