rozdział 1

259 13 0
                                    

Nagasawa Mizyu. Popularna wśród dziewcząt uczęszczających do akademii Kimetsu, znienawidzona przez część męską społeczności szkoły.
Ja również jej nie lubię. Ale to nic dziwnego. Chyba nie istnieje w tej szkole osoba, którą bym lubił.
Możecie zastanawiać się, jak to się stało, że Nagasawa dołączyła do naszej szkoły zaledwie dwa miesiące temu, a już osiągnęła szczyt popularności. Niestety nie odpowiem wam na to pytanie, ponieważ sam nie znam odpowiedzi.
Nagasawa nie jest wybitnie piękna. Dodatkowo jej twarz oszpeca przepaska zakrywająca lewe oko. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo nie wiem. I szczerze mówiąc nie interesuje mnie to.

Nazywam się Iguro Obanai i również uczęszczam do akademii Kimetsu. Nie jestem lubianą osobą, ale to nic nie szkodzi, bo jak już wspomniałem, ja też nikogo tutaj nie lubię. Kocham bycie samemu. Wy lubicie ludzi? The fuck is wrong with you?
Większość uczniów, jeśli nie wszyscy, boją się mnie. Może to z powodu mojego nieprzyjemnego charakteru, a może z powodu niecodziennego wyglądu. Mam hererochromię: moje lewe oko jest turkusowe, natomiast prawe żółte, więc niektórzy uważają to za coś odrażającego. Do tego zawsze zakrywam usta maseczką, której nigdy nie zdejmuję i niektórzy uważają to za coś strasznego.

Właśnie idę przez zatłoczony korytarz szkolny. Tłum uczniów rozstępuje się przede mną na boki jak morze czerwone przed Mojżeszem. Byle tylko mnie nie dotknąć, bo jeszcze zarażą się moją szpetotą.
Tylko wspomniana wcześniej nowa uczennica nie ruszyła się z miejsca. Stoi prawieże na środku przejścia i jest zajęta rozmową z koleżankami.
- Mizyu-chan, wyglądasz dzisiaj tak pięknie! Ta fryzura pasuje do twojego kształtu twarzy - zachwyca się jakaś czarnowłosa pierwszoklasistka. Chyba się zakochała w tej całej Nagasawie. Ale jej radosna minka znika w momencie kiedy zauważa mnie. Odsuwa się wtedy z resztą koleżanek pod samą ścianę.
Nowa się nie rusza, tylko patrzy na przyczynę strachu swojej młodszej koleżanki. Nasze źrenice się spotykają.
Jej spojrzenie jest wrogie, więc odwdzięczam się tym samym. Mijam ją, trącając z obojętnością jej ramię.
Tego się nie spodziewałem. Myślałem, że w ostatnim momencie dziewczyna ulegnie strachowi i uskoczy na bok, ale tak się nie stało.

- Te, emosek - mówi. To chyba do mnie. - Uważaj jak chodzisz!
- Uważaj gdzie stoisz - prycham odwracając się do niej przodem. - Korytarze są po to, żeby się przemieszczać - rzucam na odchodne. Dziewczyna parska pogardliwie.

Udaję się w stronę sali chemicznej, bo tam odbywa się moja następna lekcja. Po moich myślach cały czas krąży myśl o tym, że Nagasawa nie brzydziła się mojego dotyku.
Wierzcie mi lub nie, ale to jest naprawdę niespotykane i ciekawe zjawisko.
Moje rozmyślania przerywa dzwonek na lekcje. Do sali wlewa się masa uczniów, a za nimi wchodzi zmęczony życiem nauczyciel.

- Dzień dobry - wita się. Uczniowie odpowiadają mu tym samym, przeciągając sylaby. - Niestety wasza nauczycielka chemii jest chora, więc ja poprowadzę dzisiejszą lekcję - informuje. - Nazywam się Ubuyashiki Kagaya, ale mówcie mi Kagaya - przedstawia się. To dosyć nietypowe, by nauczyciel pozwalał uczniom zwracać się do niego po imieniu, więc po klasie rozchodzi się cichy szmer komentarzy na ten temat.
- Co z panią Kocho? - pyta jeden z uczniów.
- Jak już powiedziałam, jest chora - powtarza MówciemiKagaya.
- Umarła? - dopytuje ktoś inny.
- Chemik nie umiera - odpowiada ktoś spod okna - tylko przestaje reagować - parska, a cała klasa zaczyna ryczeć ze śmiechu. Ha ha. Bardzo zabawne.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują | Obanai Iguro x reader/ocWhere stories live. Discover now