Rozdział 1

2.9K 80 8
                                    

Stoję w pustym pokoju. No prawie pustym, nie licząc kartonów i paru mebli.
Jest to mój nowy pokój w naszym nowym domu.

Wraz z tatą się tu przeprowadziliśmy po śmierci mamy. Niestety miała wypadek samochodowy, w wyniku którego umarła. Jakiś pijany kierowca jadący za szybko wpadł w nią gdy wracała do domu z zakupów. Tata załamał się po tym, chodź minęło parę miesięcy wciąż chodzi do terapeuty. Tu znalazł innego więc jestem spokojna.

Po tym postanowiliśmy się stamtąd wyprowadzić. Wszystko nam o niej przypominało, nawet najmniejszy szczegół. Widziałem, że to go boli więc sama to zaproponowałam. Nie miałam nic do stracenia.

Takim sposobem jestem teraz tutaj. Zaczynamy wszystko od nowa.

- Avery chodź na kolację, jutro się rozpakujesz - zawołał tata z kuchni.

- Już idę.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Na stole stały już kanapki.
Usiadłam obok niego i zaczełam jeść.

- I co, podoba ci się nasz nowy dom? - zagaił rozmowę.

- Pewnie, czuję że zyskamy tu szczęście, które utraciliśmy - wyznałam.

- Mam nadzieje słońce.

Posłał mi trochę smutny uśmiech.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę patrząc na jakieś reality show. Nie śpieszyło mi się do pokoju bo stało tam pełno kartonów, które muszę rozpakować chodź strasznie mi się nie chce.
Na szczęście nie muszę iść jutro do szkoły więc się tym zajmę na spokojnie.
Chodź nie powiem, wszystko jest lepsze niż pierwszy dzień w nowej szkole.

Sama nie wiem kiedy zasnęłam oparta na ramieniu taty. Było mi wygodnie a jemu to nie przeszkadzało więc było idealnie.

***

Wstałam około dziesiątej. Niestety nie mogłam spać cały dzień chodź łóżko bardzo mnie kusiło.

Ubrałam się w ciemne dresy i fioletową bluzę. Długie włosy związałam w koka i wziąłem się za rozpakowywanie. Nie miałam jakoś dużo rzeczy więc do południa zdążyłam wszystko zrobić.

- Avi, co powiesz na zjedzenie obiadu na mieście? - spytał tata wchodząc do pokoju.

- Pewnie, szybki obiad zawsze mile widziany - zaśmiałam się.

Tata nie umie gotować, no chyba że ma jakiś dobry przepis i oczywiście chęci. A teraz nie ma żadnego z nich.
Ja sama mistrzem nie jestem, ale coś zrobić w kuchni potrafię co nie zmienia faktu, że nie lubię tego robić.

- Obiecuje, że nauczę się gotować - powiedział gdy wychodziliśmy już z domu.
Nie zdziwiło mnie to. Od zawsze woleliśmy domowe obiady przygotowane przez mamę.

- Oboje chyba musimy.

Ruszyliśmy do auta a potem do miasta. Nasz dom był na jego obrzeżach więc kawałek jechaliśmy.

- Tu będzie idealnie - powiedziałam patrząc na restaurację gdzie było w miarę mało osób.

Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie lubię jeść wśród ludzi. Zawsze mam wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy chodź wiem, że tak nie jest.

- To idź zajmij miejsce a ja zaparkuje.

- Ok.

Wysiadłam z auta i ruszyłam do środka.
Było tylko kilka miejsc wolnych.
Zajęłam ten stolik przy oknie gdzie nikt nie siedział. Kontem oka widziałam jak inni mi się przyglądają. No tak, nowa osoba w mieście.

Ignorując to zaczełam wybierać dania. Już po chwili dołączył do mnie tata.

Złożyliśmy zamówienia i po kilku minutach mogliśmy jeść.

***

Gdy do pomieszczenia weszła grupka chłopaków każdy zamilkł. O co chodzi?

Zauważyłam, że każdy z nich jest przystojny i wysoki. Chyba budzili postrach w innych osobach, bo starali się na nich nie patrzyć.

Mój rodzic trochę się spiął gdy tak chwilę im się przyglądał. Wyglądał na zdenerwowanego, ale nie wiem czym.

- Od takich osób lepiej trzymaj się z daleka, słońce - powiedział tata gdy jeden z nich rozglądał się po lokalu.

Wyglądali na niewiele starszych ode mnie. Dwóch to bruneci a jeden blondyn. Byli bardzo umięśnieni i wyglądali na niebezpiecznych.

Nie odpowiedziałam mu tylko patrzyłam na nowe osoby. Jeden z nich odwzajemnił moje spojrzenie. Szybko odwróciłam wzrok skupiając go na resztce frytek. Oby tu nie podszedł.

Naszczęście usiedli po drugiej stronie sali. Z tej odległości ich nie widziałam więc siłą rzeczy oni mnie też.

Nie wiem o co chodziło tacie. Nie wyglądał jakby przestrzegał mnie tylko przed potencjalnie złamanym sercem.

- Chodźmy już do domu - zaproponowałam chcąc już z tą pójść.

Miałam dziwne przeczucie, że jeszcze ich gdzieś spotkam.

- Dobrze chodźmy.

Szybko opuściliśmy lokal. Nie patrzyłam za siebie, ale czułam wzrok na sobie przynajmniej trzech osób.

Przeszedł mnie dreszcz. Nigdy nie przypuszczałam, że takie osoby spotkam w swoim życiu.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam...

_____________________________

Witam w nowym opowiadaniu. Ostatnio zauważyłam, że pod poprzednią opowieścią o wilkołakach jesteście bardzo aktywni. Więc chyba wam się podoba.

Postanowiłam, że napiszę znów coś w tym stylu skoro wam się tak spodobało. Oby ta też przypadła wam do gustu. WW będzie trochę inne niż PWK, ale klimat zachowany. Miłego czytania.

Ps. Komentarze i gwiazdki mile widziane.

Wrodzony WilkHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin