Uczucie spełnienia, jakie opanowało wtedy całe moje ciało, było wręcz szalone. Mimo wszystko jeszcze gorszy od niego był niedosyt. Kiedy otworzyły się te pieprzone drzwi, ja nadal chciałam więcej. Nie mam pojęcia, do czego mogłoby dojść, gdyby Cameron nam wtedy nie przerwał.

Z jednej strony jestem tego ciekawa, ale z drugiej jestem tym przerażona. Jeszcze bardziej jednak przeraża mnie to, że mi się podobało. Robienie takich rzeczy z Michaelem Whitem, z którym wielokrotnie zarzekałam się, że nie chce mieć nic wspólnego, sprawiło mi więcej przyjemności, niż cokolwiek innego od dawna.

Ta niechciana myśl odbija się tego ranka w mojej głowie niczym największe przekleństwo. Mam ochotę samej sobie zrobić za nią krzywdę, ale nie mogę. Tak samo, jak nie mogę wyprzeć tego, że taka jest prawda, mimo że marzę, żeby to właśnie teraz zrobić.

Wyparcie jest w końcu najlepszą ucieczką od problemu, tak?

Pewnie przeleżałabym w taki sposób nawet cały dzień, znęcając się nad sobą we własnej głowie, gdyby w pewnym momencie do pomieszczenia nie wbiegł mój brat.

Dawid otwiera drzwi na rozcież, wpadając do pokoju niczym tornado.

- Rose! Wstawaj! Nie mam czasu cię... - urywa, spoglądając na mnie ze zdziwieniem.

Podnoszę się delikatnie na miejscu, żeby móc mu się lepiej przyjrzeć. Ma na sobie czarny, ładnie skrojony garnitur i jasnoniebieską koszulę. Wygląda elegancko i przysięgam, że ciężko jest mi się przyzwyczaić do niego w takiej wersji.

- Czemu nie śpisz? - dziwi się, jakby to była najbardziej niespotykana rzecz na ziemi.

Właściwie to jest, bo nie jest nowością to, że ciężko mnie dobudzić.

- Obudziłam się przed budzikiem. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Dziwne. - stwierdza, krzywiąc się przy tym.

Przez chwile po prostu stoi, uważnie mnie obserwując. Ewidentnie się nad czymś zastanawia, a wzrok, jakim mnie w tym momencie obdarza sprawa, że zaczynam się czuć lekko niekomfortowo.

- Rose, czy ty pamiętasz coś z wczoraj? - pyta wreszcie.

Nie ukrywam lekkiego zdenerwowania, jakie nagle odczuwam. Myślę nad tym, co mogłabym mu w ogóle odpowiedzieć. Prawda jest taka, że pamiętam jedynie rzeczy, do których wolałabym mu się nie przyznawać. Nie mam pojęcia, jak dużo dowiedział się wczoraj i co najgorsze mało kojarzę z naszego powrotu do domu. Mimo wszystko, jeżeli on mi nie opowie, co się działo, to kto to zrobi?

- Prawie wcale nie pamiętam powrotu. - odpowiadam, mrużąc przy tym oczy, bo nadal oślepia mnie światło wpadające przez okno.

Na usta mojego brata niespodziewanie wpływa uśmiech. Podpiera się na bokach i kręci z niedowierzaniem głową.

- A no widzisz, a ja akurat pamiętam wszystko. - chwali się, nie ukrywając już dłużej swojego zadowolenia.

Patrzę na niego, starając się zrobić najgroźniejszą minę, na jaką mnie aktualnie stać.

- David proszę cię, przestań się nade mną znęcać. - mówię, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.

Mój brat bardzo dobrze znosi moje mordercze spojrzenie. Wygląda wręcz, jakby nie robiło to na nim zupełnie żadnego wrażenia. Odchrząkuje, po czym uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej się powiększa.

- Byłaś pijaniutka, jak wracaliśmy. - stwierdza. - No może nie było z tobą tak źle, jak z Cameronem, ale to nie znaczy, że było dobrze.

Po tych słowach przeciera jedną z dłoni swoje oczy, po czym parska śmiechem.

play with fireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz