Prolog

1.6K 32 44
                                    

Była już prawie zerowa w nocy, ja z Shanem i Dylanem dalej byliśmy na nocnych tak zwanych illegalach wyścigowych. Cóż, lubimy oglądać jak jakieś dobre furki się ścigają. Nie jeden raz my też wzięliśmy w tym udział. Było też kilka znanych osób z tych wyścigów, oraz znaleźli się też influencerzy. Jak zwykle, pojawią się tam gdzie nie powinni być. Są strasznie irytujący. Kto to wymyślił? Do dupy z nimi.

Kolejnymi samochodami na 300-metrówkach jest zielono czarna toyota supra mk4, ostatnio stała się popularna tak samo jak jej właścicielka, dużo wygrywały jakiejś nagrody, podobno nawet wzięła udział w wyścigu na 2 okrążenia z typkiem który jako nagrodę postawił swoje własne auto, oczywiście przegrał. Druga fura to niebieski ford mustang V. Ostatnio też sporo wygrywał bo jego właściciel wstawił litrową butlę nitro, podobno lecz nikt nie wie czy to prawda. 

Gdy wraz z chłopakami komentowaliśmy całe wydarzenie i obstawialiśmy kto wygra, swoim wzrokiem zaszczyciła mnie uczestniczka, właścicielka czarno zielonego pojazdu, Noel Ryan. W jej oczach zauważyłem determinację. Chciała to wygrać. Nasz kontakt wzrokowy nie potrwał długo, żałuję. 

- A ty Tony? Na kogo stawiasz? - Zapytał mój bliźniak.

- Nie wiem. To będzie zacięty wyścig.

- Trudno się nie zgodzić, pewnie ściga się z nią bo z kolegą się założył. Tak bynajmniej usłyszałem. - dodał Dylan.

Naszą konwersację przerwał telefon najstarszego w tej chwili czyli Dylana, dzwonił maruda i niszczyciel uśmiechów małych dzieci czyt. Vince. Brat odebrał z niechęcią. Jeżeli dobrze usłyszałem to kazał nam wracać do domu bez gadania. Nie mogliśmy mu się sprzeciwić więc posłusznie wykonaliśmy to co powiedział.

Gdy już byliśmy niedaleko naszej willi, zaczęło mi skręcać żałądek. Myślałem że zaraz zwrócę wszystko co dziś zjadłem. Nieprzyjemne dreszcze zaczęły przechodzić mi po ciele. Czułem że dostanie opierdol za coś czego nie zrobiłem. Tak nie chciałem tam teraz być. Równie dobrze mógłbym teraz wyskoczyć z niebieskiego lamborghini Shane'a ale to by było bezsensowne.

Gdy wróciliśmy nikt nas nie zaskoczył czekając przy drzwiach. Cieszyło mnie to, lecz gdy zdążyłem wejść do mojego pokoju ujrzałem w nich Vincenta. Zamurowało mnie to lecz nie pokazałem tego. Nienawidzę jego obecności, zawsze się przypierdala o byle gówno.

- Mamy do pogadania. - oznajmił chłodno.

- To mów.

- Ile razy ci mówiłem byś nie palił w środku domu?

- Ale ja nie palę w domu! Wychodzę przecież na taras.

- Tony jeszcze raz dowiem się że gosposia musiała wietrzyć hol i to przysięgam że odetnę ci dostęp do twojego konta i nie będziesz już mógł kupować papierosów, ewentualnie cię zapiszę na odwyk.

- Ale ja nie palę w domu nawet w swoim pokoju tego nie robię od kiedy mi ostatnio wydałeś takie kazanie! A co z Dylanem?! On też jara a do niego pretensji nie masz! Może to z jego pokoju ucieka zapach szlugów?! Z tego co wiem to on jara w pokoju!

- Anthony! - Przerwał mi wypowiedź swoim lodowatym głosem jak jego serce. - Największym podejrzanym jesteś ty. Z Dylanem porozmawiam rano.

- Jasne! Jak zwykle ja jestem tym złym!

- Anthony przestań zachowywać się jak pięcioletnie dziecko.

- Nie mów do mnie moim pełnym imieniem to chujowo brzmi!

Po tych słowach tylko zirytowanie pokręcił głową i wyszedł z mojego pokoju. Miałem ochotę się zapaść pod ziemię, zniknąć by już nie mieli problemu. Tak by było najlepiej ale nie mogłem, za bardzo się przywiązałem. Rzuciłem się na łóżko pozwalając kilku łzom spłynąć po moich policzkach. Nie zastaniawiając się nad niczym, usnąłem. Tak cholernie nie chciałem się już obudzić.

Impossible Wish // Tony MonetOn viuen les histories. Descobreix ara