Rozdział 6: Równanie z dwiema niewiadomymi.

7.4K 263 35
                                    

Mia

Widok Troya przy bufetowym okienku nie powinien mnie zaskoczyć. W końcu był uczniem London Main Highschool i miał prawo robić tu zakupy, kiedy tylko dusza zapragnie. Problem w tym, że od dnia, w którym uciekłam i zostawiłam go na parkingu, zaraz po tym, jak złapał mnie za rękę, nie zajrzał tu ani razu! Jego kumple z drużyny spędzali na przylegającej do bufetu stołówce tyle czasu co zwykle. Wydawałam im obiady i inne mniejsze posiłki, a po treningach albo przysłuchiwałam się ich bezsensownych rozmowom, albo sprzedawałam niezbędne do uzupełnienia zapasów minerałów izotoniki. Trochę obawiałam się tego, jak będą mnie traktować. W końcu udaremniłam Troyowi próbę podbicia swoich zasięgów w socjal mediach, ale oni zdawali się mnie nie zauważać. Byłam dla nich niczym powietrze: niezbędna, żeby wydać posiłek i utrzymać ich przy życiu, ale przy tym niewidoczna. No, może z wyjątkiem Michaela, który rzucał od niechcenia krótkie „cześć" w moim kierunku.

Za każdym razem czułam ulgę, kiedy wśród tej zgrai zapatrzonych w siebie samozwańczych gwiazd sportu brakowało ciemnej, lekko rozczochranej czupryny Evansa i jego olbrzymiej sylwetki. Nie żałowałam tego, że mu odmówiłam, co to, to nie! Nie brałam przecież ani jednego jego słowa na poważnie. Po prostu było mi z tym wszystkim niezręcznie. A zwłaszcza z tym, co działo się ze mną, gdy moja skóra zetknęła się z jego.

Dlatego, kiedy nachylił się nad ladą i wsunął przez okno swoją rumianą od wysiłku twarz z delikatnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i lekko skrzywionym, a mimo to wręcz niemożliwie proporcjonalny nosem, kompletnie zaskoczona odrzuciłam smartfona i zerwałam się na równe nogi, z trudem łapiąc równowagę.

– Słucham? – zapytałam, choć doskonale słyszałam co powiedział.

– Musimy porozmawiać – powtórzył, mierząc mnie wzrokiem.

Miałam ochotę złapać za okiennicę i zatrzasnąć mu ją przed nosem. O czym niby mielibyśmy rozmawiać? Czyżby ktoś prócz jego kolegów dowiedział się o tym, że dałam mu przysłowiowego kosza i stał się pośmiewiskiem, a teraz zamierza o wszystko mnie obwinić? Po moim trupie.

– Nie mamy o czym.

– Proszę cię, nie bądź taka uparta. Potrzebuję chwili, żeby ci wszystko wyjaśnić i o coś cię zapytać.

– Nie jestem zainteresowana.

– No weź – wywrócił nerwowo oczami. – Co mam zrobić, żebyś zmieniła zdanie?

– Iść do domu? – Udałam, że się zastanawiam. – Albo dalej udawać, że mnie nie znasz?

– Mia...

Kątem oka zerknęłam na zegarek, a kąciki moich ust powędrowały z satysfakcją ku górze.

– Wybacz, naprawdę bym chciała, ale właśnie zaczyna się...

Donośny głos szkolnego dzwonka przerwał moją wypowiedź, zwiastując koniec zajęć. W oddali słychać było tętent stóp licealistów, którzy postanowili przed opuszczeniem budynku zaopatrzyć się w smakołyki i napoje. Skrzyżowałam ręce na piersi i utkwiłam spojrzenie w umazanej farbą dziewczynie, która biegła w kierunku bufetu.

– Sam widzisz – wskazałam ręką na formująca się za plecami Troya kolejkę.

Chłopak przygryzł wnętrze policzka i położył dużą dłoń na ladzie.

– Potrzebuję pięciu minut – odparł, nie zważając na przyglądającego mu się z uwielbieniem pierwszoklasistę.

– Ta przerwa trwa pięć minut – przypomniałam mu.

– W takim razie dwóch.

– Kupujesz coś, czy nie? – zawołał ktoś z tyłu.

– Sam widzisz, klienci czekają – rozłożyłam ręce na boki i zwróciłam się do zapatrzonego się w Evansa ucznia. – Co podać?

MVP. The Most Valuable Prize - PREMIERA 17.07.24Where stories live. Discover now