1

90 8 44
                                    

Po dłuszym czasie śmiało mogę stwierdzić że on mnie uratował.

Po tej całej makabrycznej sytuacji gdy miałem ledwie 16 lat każdy się ode mnie odwrócił i traktował jak bezdusnego mordercę.

Dlaczego mnie nie zamkneli?Ponieważ dowody wskazywały na kogoś innego więc byłem tylko podejrzanym którego oczyszczono z zarzutów.

Jednak ludzie to idioci i wstawili urywek z kamery do sieci,gdzie widać jak stoje wśród trupów z ostrzem w dłoni,każdy racjonalnie myślący człowiek uznałby mnie za mordercę po zobaczeniu czegoś takiego.
Mimo tego że moje oczyszczenie z zarzutów zrobiło taki sam szum w mediach jak ten krótki filmik większość ludzi było pewna i nadal jest że to ja zabiłem tych wszystkich ludzi.

A więc gdy tylko wróciłem do szkoły moje życie stało sie trudne.
Przed wypadkiem jak to tu będę nazywać nie miałem złej opinii w szkole.Wszyscy mnie przynajmniej akceptowali,miałem paczkę przyjaciół a większość nauczycieli nawet mnie lubiła.

Jednak po tym wszystkim nagle każdy zaczął mnie ignorować,zupełnie jakbym nie istniał,KAŻDY omijał mnie szerokim łukiem a nauczyciele bali się do mnie chociażby odezwać,to było dołujące.

Jednak,po 3 miesiącach  tej katorgi wszystko zmieniło się na jeszcze gorsze.
Ludzie zrozumieli że po tym wszystkim nie mogę nawet się obronić przed ewentualnym atakiem,gdyby doszłoby do tego odrazu zostałbym oskarżony o próbę kolejnego morderstwa i Bóg wie o co jeszcze.

Dlatego właśnie szydzenie ze mnie,szarpanie za włosy, bicie,zwalanie wszystkiego na mnie,spłuczki w kiblu,wrabianie i jeszcze inne,to stało się codziennością.

Na szczęście zjawił się on.

Mój drogi przyjaciel na którego punkcie wkrótce dostałem obsesji.Bronił mnie przed tymi wszystkimi ludźmi,pocieszał mnie gdy nie zdążył na czas,wierzył mi a przede wszystkim rozmawiał ze mną jak z normalnych człowiekiem,jakby ten wypadek poprostu się nie wydażył.

Kocham go za to,kocham go za to tak bardzo że mogę zrobić dla niego wszystko.

Jednak szkoła się skończyła,a ja pozostałem kozłem ofiarnym do jej końca.

Na początku nie chciałem się zemścić,nawet myślałem że faktycznie sobie na to zasłużyłem.

Jednak oni skrzywdzili jego.Skrzywdzili go za przyjaźnienie sie z mordercą.Skrzywdzili go za coś co nie było prawdą.

Widziałem co mu robili,musiałem na to patrzeć.

Na koniec roku szkolnego wszyscy uznali że dadzą mi i jemu do zapamiętania za kogo nas uważają.
W grę wtedy wchodził nóż i paralizator.

Co prawda też byłem tam ofiarą ale co z tego?On też cierpiał,cierpiał przez ich pierdolone zdanie na mój temat.

A ja obiecałem sobie że już NIGDY nikt z nich go nie krzywdzi.

Sam nie wiedziałem na początku co tak naprawdę chcę zrobić,nie chciałem przesadzać.
Ale moja chora głowa wzieła górę,chyba naprawdę zwariowałem po tym wypadku.

Od samego początku mi powtarzali że jestem mordercą który zasłaguje na śmierć przez swoje okropne czyny.

W porządku,zostanę takim mordercą jakim mnie widzieli.

Tylko że to oni będą moimi ofiarami.

Może właśnie dlatego siedzę teraz w słodkim przygotowanym przeze mnie pokoju bólu wpatrując się w przywiązaną do krzesła twarz jeszcze śpiącej kobiety,dyrektorki w jakimś beznadziejnym biurze.

Twarz mojej byłej oprawczyni,Evie.
To ta,ktora wpadła na pomysł pchnięć nożem mnie i jego.

-Zagrajmy,jak za dawnych czasów ale w odwróćonych rolach Evie.- Odparłem z uśmiechem na ustach widząc jak blondynka na krześle się przebudza.


~

~~
538 słów

Nie ma ładu ani składu ale brniemy w to dalej

||Zobacz,kim się stałem||Quackbur/TNT duoजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें