Rozdział 5: Blok

Start from the beginning
                                    

- Troy zasługuje na przerwę - przerwał mu stanowczym głosem.

- Wcale jej nie potrzebuję - wypaliłem, zaciskając dłonie w pięści.

Trener wypuścił powietrze z płuc i głośno mlasną z niezadowoleniem.

- No dobrze, to drużyna tego potrzebuje. Słuchaj Troy, wiele ci zawdzięczamy i naprawdę nic do ciebie nie mam. Byłeś świetnym kapitanem i jesteś doskonałym zawodnikiem. Ale po porażce z Wilkami jesteśmy non stop na językach, a twoje imię pojawia się za każdym cholernym razem. Z resztą myślisz, że nie widzę co się dzieje na tym całym Instagramie? Nie dość, że wytykają nas palcami, to łączą twoje rozkojarzenie z rozstaniem z Evą. Nie możesz być kapitanem, do póki sprawa nie ucichnie. I do póki tego nie przepracujesz. Ona jest Cheerleaderką. Występuje na każdym meczu i może cię rozpraszać.

Czułem się, jakby ktoś wymierzył mi solidnego kopniaka w brzuch. Przez Evę tracę szansę na utrzymanie pozycji, którą wypracowałem przez ostatnie lata?! Czy to jakiś pieprzony koszmar, z którego nie mogę się obudzić? Jak to w ogóle możliwe, że w ciągu siedmiu dni całe moje życie mogło wywrócić się do góry nogami?

- To usuńcie Evę - zaproponował Michael.

- Z resztą zerwali dopiero po meczu. To nie przez nią zawaliliśmy - wtrącił Adam.

- Troy musi być kapitanem! - Zawołał Dylan.

Trener uciszył ich dmuchając w gwizdek.

- Dosyć. Moja decyzja jest nieodwołalna. Do póki Evans się nie pozbiera, Michael zostaje kapitanem.

- A co ze sponsorami? - Zapytałem wyzutym z emocji głosem.

- Masz jeszcze dwa miesiące, żeby ich do siebie przekonać. Nie musisz być kapitanem, żeby zdobywać punkty.

- A jeśli to właśnie zaważy na ich decyzji? To, że zostałem zdegradowany?

- Masz bogatego ojca. Na pewno z chęcią opłaci twoje czesne. Widzimy się w poniedziałek.

I wyszedł, zostawiając nas samych ze swoimi myślami.

Skurwiel.

- Ja pierdolę... - Michael ukrył twarz w dłoniach i pokręcił głową. - Stary, nie miałem o tym pojęcia.

- Wiem - odparłem, chwytając torbę. Nie miałem ochoty zostać w tym ciasnym, zatęchłym pomieszczeniu ani sekundy dłużej.

- Poczekaj, pogadajmy. - David zagrodził mi drogę, kiedy zmierzałem do drzwi.

- Nie ma o czym. Trener jasno się wyraził. Dałem dupy i takie są tego konsekwencje.

- Gówno prawda! - zagrzmiał Michael. - Gdyby nie ty, nigdy nie zaszlibyśmy tak daleko.

- Najwyraźniej trener uważa inaczej - szydził Carlsen.

- Nikt nie pytał cię o zdanie. - Adam szturchnął go w ramię.

- Ale mam prawo je wyrazić. Zresztą może ta zmiana wyjdzie mu na dobre? W końcu Troy ciągle narzekał na swoją popularność.

- Popularność, a kariera to dwie zupełnie inne sprawy, David.

- Więc niech najpierw zapanuje nad tym, co dzieje się w internecie, a później zabierze się za grę.

- To znaczy? - Dociekałem, nie bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi.

- To chyba jasne - prychnął. - Musisz udowodnić szkole, a co za tym idzie trenerowi, ze masz gdzieś swoją ex.

A to nie było wcale takie łatwe. Wciąż tęskniłem za Evą. Wypatrywałem jej twarzy na korytarzach i nie mogłem do końca pogodzić się z naszym zerwaniem. Kochałem ją. Nie potrafiłem zrezygnować z tego co nas łączyło z dnia na dzień. Moi kumple z drużyny doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

MVP. The Most Valuable Prize - PREMIERA 17.07.24Where stories live. Discover now