5. Kawiarnia/Poprawiony

Zacznij od początku
                                    

— Dziecko co się dzieje? – spojrzała mi w oczy, a w jej spojrzeniu widziałam troskę i zmartwienie. Musnęła mi policzek opuszkami palców i posłała mi swój delikatny uśmiech dzięki, któremu poczułam się tak jak kiedyś, ale to uczucie wyparowało zbyt szybko.

— Już mówiłam tacie, że wszystko jest dobrze, po prostu się zamyśliłam.

— Pamiętaj kochanie zawsze możesz przyjść ze mną porozmawiać. — Mówiąc to podkreśliła słowo ZAWSZE. Wiedziałam, że nieważne co by się działo ona mi pomoże i będzie mnie wspierać, ale miałam jakąś dziwną blokadę aby otworzyć się przed nią.

Chciałam bardzo, ale nie potrafiłam. Nie czułam się już przy niej tak bezpiecznie, nie czułam, że potrafi mnie wysłuchać i nie oceniać.

Tej nocy po raz kolejny sięgnęłam po narkotyki. Ekstazy wciągało mnie w swój własny świat. Ten świat był bezproblemowy, kolorowy, jednym słowem wyidealizowany. Każdy problem w nim znikał, a ja się śmiałam tak aż brakowało mi powietrza. Dlaczego po to sięgałam skoro wszystko wydawało się być dobrze? Przecież byłam tylko zwykłą  nastolatką, która ma wszystko.. duży dom, rodzice, pieniądze, dobre wyniki w nauce, ale wcale tak nie było.. ja widziałam jak związek rodziców się rozpada.. widziałam, że i ja zaczynam zawodzić, że przestaję być idealną, dobrze poukładaną córeczką. Z tyłu głowy wiedziałam też, że ucieczka w narkotyki przyniesie mi ukojenie tylko przez chwilę.. wiedziałam, że zachowuje się jak typowa gówniara.. jednak w tamtym momencie miałam to gdzieś co było strasznie egoistyczne.

Telefon znów zawibrował, wyciągnęłam go z tylnej kieszeni i zerknęłam niepewnie na wyświetlacz. Tym razem zobaczyłam imię adresata. Była nim Liv.

Liv:

— Dzisiaj mamy piątek, piąteczek, piatunio... kochana szykuj się na imprezę. Mam to co ostatnio, rozluźnimy się troszkę i zabalujemy. Nie przyjmuje odmowy – na ostatnie słowa przewróciłam oczami, ale również się uśmiechnęłam. To był moment, w którym zamiast myśleć o konsekwencjach sądziłam, że ten wybór będzie moim zbawieniem i wytchnieniem od problemów.

Vic:

— Póki co siedzę z rodzicami w kawiarni, nie wiem czy mam dzisiaj siłę na imprezy.

Liv:

— Weź nie zamulaj! Idziemy się zabawić. Będę u ciebie po dwudziestej, ogarniemy się obie u ciebie i wezwiemy taksówkę.

Vic:

— Nie odpuścisz prawda? — Uśmiechnęłam się sama do siebie, Liv była uparta z charakteru, rzadko kiedy odpuszczała. Ceniłam ją za jej wytrwałość bo w wielu kwestiach pokazywała jaka silna się stała. Mimo, że popełniała błędy i sama czasem miewała głupie pomysły to przecież była też tylko nastolatką i zwykłym człowiekiem.

Liv:

— Nie ma szans.

Vic:

— Dobra niech Ci będzie. Bądź o dwudziestej.

Liv:

— Do zobaczenia gwiazda! 

Czułam, że ta impreza przyniesie jakieś kłopoty, czy miałam rację nie wiedziałam. To dopiero miało się okazać. Siedziałam przy jednym stoliku nadal z rodzicami, zegar na ścianie w kawiarni wybijał godzinę osiemnastą. Tak spędziliśmy tam prawie cały dzień. Nie udzielałam się w rozmowach, jak o coś pytali to po prostu odpowiadałam tak żeby dali mi spokój. Może wychodziłam na niewdzięcznice, ale nie lubiłam takich dni, spędzanych na siłę. Kiedy widziałam, że próbują coś naprawić na siłę. Nie przynosiło to nic pożytecznego do naszego życia, tak naprawdę każde z nas mogło ten czas spożytkować w ciekawszy sposób. Chociaż póki siedziałam tam sama z mamą jeszcze było jakoś zwyczajnie, dopiero później gdy dołączył do nas ojciec to atmosfera się zepsuła. A ja wolałabym w tamtym momencie pójść spać, ale nie chciałam sprawić im większej przykrości. Poświęcałam ten jeden dzień od czasu do czasu, żeby ich zadowolić żeby chociaż w tamtym momencie znów być idealnym dzieckiem. Bo przecież zawsze taka miałam być.. nie mogłam pozwolić sobie na potkniecie i spuszczenie głowy.

Chcę usłyszeć Cię ponownie ZAKOŃCZONA/POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz