Rodział 1

128 2 3
                                    

-Hej, Destyny łap-krzyczał jakiś głos przede mną. Nie mogłam rozpoznać głosu który do mnie krzyczał.   

-Ale co mam łapać!?- krzyknęłam w odpowiedzi. Słyszałam tylko odgłos czegoś lecącego w moją stronę .To jedyne co zapamiętałam z tamtego dnia, mam jeszcze jakieś przebłyski mojego brata stojącego nademną patrzał na mnie,był przestraszony a potem, potem  kłócił się z jakiś chłopakiem chyba w moim wieku.

Następnego dnia obudziłam się  w łóżku szpitalnym,obok mnie siedział mój brat, a obok niego jakiś chłopak  to chyba ten sam z którym się kłócił na szkolnym korytarzu.

- Destyny !Obudziłaś się - powiedział mój brat .A tamten chłopak się na mnie spojrzał,wtedy go poznałam nie widziałm go jeszcze za dobrze ale już wiedziałam kim on był...to Nathaniel Windson najpopularniejszy chłopak w szkole!Oraz niestety brat narzeczonej mojego najukochańszego brata.

-Lousis,co się stało w szkole?Dlaczego jestem w szpitalu?-zapytałam brata.Nathaniel sporzał na mnie

-Myśle ze Nathaniel ci wszystko opowie-odpowiedział,szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po nim prawie nigdy nie daje opowiedzieć komuś innemu zdarzenia o który wiedział.
-Wiec stało się to tak-zaczą Nathaniel  ,trochę byłam zaskoczona ,że siedzi przy moim łóżku razem z moim bratem.
-Chciałem ci oddać książkę którą pożyczyłem.Nie wiem dlaczego ale wpadłem na pomysł żebym rzucić prawie 1 kg książka i do tego na korytarzu było tak dużo ludzi.Rzuciłem książką ale wnioskując po twojej odpowiedzi nie widziałaś książki-mówił nie mogłam uwierzyć w to co mówił.Prawda pożyczyłam mu książkę i fakt ważyła ona prawie 1 kg.
-Gdy książka doleciała do ciebie dostałaś nią w głowę i upadłaś na ziemię.Nie widziałem w pierwszym momencie co się stało ale gdy tłum się rozszedł zobaczyłem ciebie leżącą na podłodze.Przestraszyłem się i podbiegłem Austin i Robert uciekli bo nie chcieli mieć problemów-wow serio on?Się przestraszył nie wierze uwierzę w to, że Austin i Robert uciekli ale że Nathaniel Windson?
-Wtedy przybiegły twoje przyjaciółeczki i dyrektorka która powiadomiła twojego brata...-Dodał i spuścił głowę w dół.
-Tak,Ellie pewnie nie wierzysz?-powiedział Louis.
-Oczywiście że nie wierzę!On się przestraszył?-krzyknęłam,i spojrzałam na Nata a on na mnie widziałam jego wyraz twarzy i jego oczy zbierające się łzy w oczach.Chwilę póżniej Nathaniel wyszedł do toalety.
-Destyny -powiedział mój brat poważnym głosem.
-Tak?-odpowiedziałam,byłam bardzo zdziwiona jakiego tonu używa mówił tak tylko gdy coś przeskrobałam.
-Wiesz pewnie że ja i Zoe bierzemy ślub a rodzice,jakby to powiedzieć stracili prawo do rodzicielstwa przez to że zostawili nas samych i wyjechali.-powiedział Louise spokojnie
-Słucham?-mówiłam niedowierzając.
-Ale jak to to znaczy ze oni już...-powiedziałam łzy naleciały mi do oczu.
-Tak...oni już nie wrócą- powiedział Louis.Strasznie się rozpłakałam wtedy do pokoju weszła Zoe zasłoniłam twarz żeby nie zobaczyła mnie w takim stanie.

-Cześć,Destynyjak się czujesz?-zapytała,nie zwracając na stan w jakim mnie zastała.

-Czuje się już lepiej-powiedział wchodzący do pokoju Nathaniel .Świetnie teraz cała trójka patrzała na mnie w takim stanie.

-Louis,dzwonili do mnie.Prosili żebyśmy przyjechali na degustację tortu-powiedziała Zoe.

-Nathaniel zostaniesz z Destyny na trochę tutaj?-zapytał mój brat.Strasznie nie chciałam zostawać tutaj sama z nim...

Loves only meWhere stories live. Discover now